25

806 57 26
                                    

Andy i garbaty dyskretnie przeprowadzili mnie przez labolatorium. Następnie szliśmy korytarzem, który przypominał stację podziemnego metra. Chłód i wyblakłe kolory przejmowały mój umysł coraz bardziej. Czy odczuwałem strach? Przyznałem wtedy, że tak.

Klucze wydały metaliczny dźwięk, po czym drzwi otworzyły się na oścież. Była to jedna z celi i jednocześnie moje miejsce na kilka nocy.
Drzwi ciagnięły się kilkanaście metrów, a każde z nich było oznakowane. Mi przypadło "Obiekt A5". Mało twórcze, ale to by się zgadzało z tym jak mnie nazywali.

- I mam tu tak po prostu gnić? - spytałem retorycznie.

- Do jutra moze ci się trochę nudzić - przyznał Andy popychając mnie do środka. - Nie ma tu ambitnych zajęć.

I w tym właśnie momencie wpadłem na genialny pomysł.

- W takim razie dajcie kawałek kartki i coś do pisania. To wystarczy.

Garbaty spojrzał wymownie na Andy'ego, a ten tylko wzruszył ramionami.

- No na co czekasz? Przynoś to - polecił Andy, a jego głos, jak echo odbijał się od ścian.

Tamten posłusznie pobiegł w głąb korytarza, a w tym czasie Andy nie oderwał wzroku od miejsca, w którym przed chwilą stał jego kompan.
Miałem w głowie wiele pytań, jednak wiedziałem, że chłopak zręcznie uniknie odpowiedzi na każde z nich.
Pozostało mi tylko czekać.

Chłopak w końcu ukradkiem spojrzał na mnie i zmarszczył brwi.
Nie miałem pojęcia o czym myślał, ale nie chciałem by domyślił się co kombinuję.
Po dłuższym czasie otrzymałem kawałek kartki i czarnego markera.

- Radzę ci nie wykręcać żadnych numerów inaczej skończy się to dla ciebie gorzej niż przewidujemy - ostrzegł garbaty z obojętną miną.

Odwróciłem się w jego stronę jasno dając do zrozumienia, żeby rozwiną temat.

- Masz tak niewyparzony język, że nasza rada może ci go trochę skrócić.

Na siłę wepchnął mnie do wnętrza celi i razem z Andy'm zamknęli wejście.

Nie wiedziałem kiedy zechcą mnie zaciagnąć na przesłuchania, więc musiałem streszczać się z urzeczywistnianiem mojego planu.
W celi nie było niczego oprócz materaca, który pewnie miał posłużyć za łóżko. Przyłożyłem kartkę do ściany i jedną ręką napisałem nagłówek.

"Do Zuzanny"

Po chwili namysłu stwierdziłem, że nie należy pomijać reszty strefy. W końcu do czasu porwania to ja dowodziłem tymi chłopcami.

"Do Zuzanny i wszystkich Streferów"

O tak. To prezentowało się o wiele lepiej. Wziąłem głęboki oddech. Jako ich dowódca musiałem jakoś ich wesprzeć, tylko kto wesprze mnie?

"Zapawne już mnie szukacie, bo oprawcy nie pozostali bez śladu.
Piszę do was ten list, bo mam nadzieję, że to przyśpieszy wasze poszukiwania i oddali od błędnych tropów.
Uprowadzili mnie ludzie D.R.E.S.Z.C.Z.u. Z tego co mi wiadomo znajduję się teraz w ich bazie. Mają zabrać mnie na przesłuchania u osób, które nazywają "Radą".
Nic mi nie jest i przez jakiś czas sobie poradzę, a pod moją nieobecność niech dowództwo przejmie Minho. Wiem, że odnajdzie się w tej roli, jak nikt inny."

Zrobiłem odstęp, bo chciałem, żeby moje słowa trafiły tylko i wyłącznie do określonej osoby.

"Zuzo, jesli zauwazyłaś zieloną maź to uzbieraj jej jak najwięcej. Ma ona spowodować senność, ale jesli się nie mylę powinna też wygoić twoją ranę raz na zawsze.
Na wszelki wypadek dopytaj o to chłopaków ze szpitala."

Dłuższą chwilę myślałem nad stosownym zakończeniem listu. Dla streferów coś neutralnego, natomiast dla Zuzy... Chciałem przekazać więcej niż sam podpis.
Ostatecznie zdecydowałem się na neutralność.

"Newt"

Przyjdzie czas, kiedy będę mógł swobodniej pokazywać uczucia bez zbędnej widowni.

List napisany, ale teraz trudniejsze zadanie. Jak do cholery ma on się dostać do strefy?
Wtedy, kolejny raz dzisiaj wpadłem na genialny pomysł.
Zwinąłem list i ukryłem go w rzemyku na spodniach.

Zacząłem uderzać pięściami o drzwi i krzyczeć się z całych sił.

- Jest tam ktoś? Wypuście mnie,szybko!

Chwilę później usłyszałem kroki i przede mną pojawiła się smukła sylwetka Andy'ego.

- Co ty robisz krutasie? Mało ci problemów?

Wiedziałem, że juz nie ma odwrotu. Byłem zdany tylko na moje amatorskie aktorstwo.

- Źle się czuję, zaraz będę wymiotował.

Andy panicznie rozgladnął się dookoła.

- Spróbuj mi tu tylko rzygnąć, a sam załatwię ci najgorsze przesłuchanie.

- Ale..ja..muszę - pochyliłem się udajac, że już nie wytrzymuję.

- Dobra, chodź do windy. To jedyne miejsce gdzie nikomu smród nie będzie przeszkadzał.

Andy odwrócił się, a ja udając jak tylko mogłem spełniłem swój cel. Przy okazji podrzuciłem tam mój list.
Teraz zostało mi tylko czekać.

- Wracamy, czuję w kościach, że pojawisz się przed radą szybciej niz sam myślisz - mruknął Andy prowadząc mnie za ramię do celi.

Nawet gdyby miało to nastapić teraz, byłem zadowolony, że list dotrze na miejsce, a byłem tego pewny, bo znajomy trzask rozległ wokół mnie.
Winda ruszyła.

    ___________________________

A więc winda ruszyła, a ja razem z nią.
Oficjalnie odwieszam "Niezniszczalnych" i mykam z nowymi rozdziałami!
Mam nadzieję, że się cieszycie, a ten rozdział może wam się spodoba.
Nie przedłużam i do zobaczenia w następnym rozdziale 😆
Bayy✋

Niezniszczalni [TMR] cz.1  حيث تعيش القصص. اكتشف الآن