15

933 57 6
                                    

Mosiężne drzwi otworzyły się z łoskotem. Dyskretnie spojrzałam na Andy'ego, który stał zaraz za mną.
Mężczyzna, a w zasadzie chłopak o kilka lat ode mnie starszy, stał ze wzrokiem wbitym w posadzkę.
W ręce ściskał maskę, jakby sam bał się tego co za chwilę miało nastąpić.
Przestąpiłam z nogi na nogę próbując opanować strach.
"Błaga, Zuza! Nie w tym momencie" - mówiłam do siebie.
Zza drzwi wyłoniła się drobna osóbka o połowę niższa ode mnie. Lekki garb formował się pod kilem. Nie było widać ani skrawka ciała, co jeszcze bardziej zastanawiało mnie, co do ludzkiego pochodzenia nieznajomych.

- Obiekt A6 proszony na salę - wyrecytował nosowym głosem.

Tym razem postanowiłam, że nie pójdę na ugodę.
Nie ruszyłam się z miejsca patrząc ponad głowę nieznajomego. Ciekawie było chociaż raz być od kogoś sporo wyższym.

- No właź, nie mamy ma ciebie czasu - jęknął i drobną ręką pociągnął mnie za bluzkę.

I tym sposobem zakończył się mój bunt.
Jak się okazało, nazwana przez człowieczka "sala" była przestronną aulą. Wnętrze przypominało gwieździste niebo, a na końcu rozciągała się ława przy której siedzieli trzej ludzie całowicie nie różniący się od reszty tutaj spotkanych.

- Gdzie obiekt A5 i A7? - zapytał grzmiący głos, który należał do mężczyzny siedzącego pośrodku.

Podczas, gdy ten mówił mały człowieczek podsunął mi krzesło gestem wskazując, żebym usiadła.

- Już idą - zapewniła siedząca po lewicy kobieta.

Była pierwszą osobą płci żeńskiej. Z tego co zdążyłam zauważyć dziewczyny raczej nie są doceniane.
W auli powstał szum. Drzwi otworzyły się, a do środka weszli Newt i Minho prowadzeni przez pracujacych w labolatorium.
Odrobinę ucieszyłam się, że przynajmniej nie będę sama.
Usiedli na krzesłach nie zwracając na mnie njmniejszej uwagi.
Wtedy przypomniałam sobie szantaż Gally'ego.
Czyżby dowiedzieli się o nim? Na ich miejscu nie odezwałabym się do siebie do końca życia, a to byłaby naprawdę surowa kara.
Odwrociłam się w stronę Minho posyłając mu serdeczny uśmiech.

- Minho, jak się cieszę, że tu jesteś!

Chłopak zmierzył mnie wzrokiem wyraźnie zdezorientowany.

- Chyba sobie mnie z kimś pomyliłaś - wolno cedził słowa skupiając się na rozpoznaniu we mnie swojej przyjaciółki.

Zawiedziona reakcją Minho spojrzałam na Newta.

- Newt... - zaczęłam wolno w nadzieii, że chłopak coś sobie przypomni. - Pamiętasz mnie?

W tym momencie usłyszałam trzask, który rozbrzmiał w całej auli.

- Cicho tam! - warknął mężczyzna. - Podejmijmy decyzję co z nimi zrobimy, bo za bardzo nam się rozkręcają.

Słysząc te słowa usilnie wpatrzyłam się w brązowe oczy Newt'a.
Blondyn wykorzystał wszystkie swoje siły, aby mnie rozpoznać.
W końcu do moich uszu dotarł tylko ciszy szept:

- Nie pamiętam. Przepraszam.

Moje serce rozpadło się na miliony kawałków. Było tak blisko, żeby nawiązać z nim bliższe relacje i powiedzieć wprost, że go kocham. W zasadzie, to znając mnie czekałabym na pierwszy ruch z jego strony, ale teraz to nie było ważne.
On mnie nie znał!
Przy ławie odbyły się narady, które równoznaczne były z mało dyskretnym szeptem.

- Są za młodzi.

- Jak dla mnie za głupi, nie pomogą pozostałym wydostać się z labiryntu.

Niezniszczalni [TMR] cz.1  Where stories live. Discover now