20

785 64 7
                                    

Opuszkami palców przejechałam po bluzce w kolorze spranej bieli. Nie umiałam tego inaczej nazwać. Ten ciuch przeszedł za wiele, by pokazywać się w nim na pogrzebie, a jednak...

Nalałam do glinianej misy (która obłędnie przypominała wannę) zimnej wody, którą znalazłam w osobnym pomieszczeniu.
Musiałam przyznać, że Chuck zadbał o wszystko.
Ostrożnie zanurzyłam swoją stopę, po czym szybko ją wyciągnęłam. Zdecydowanie nie byłam przyzwyczajona do niskiej temperatury.

"Zuza, przecież nie możesz wiecznie chodzić śmierdząca" - mruknęłam do siebie przymierzając się do szybkiego skoku.
Może tym sposobem oszczędziłabym sobie trochę czasu i swoje nerwy.
Kątem oka sprawdziłam, czy drzwi były szczelnie zamknięte. No dobrze, zamknięte były, ale nie istniało tutaj coś takiego jak klucz do drzwi.
Pozostało mi tylko modlić się, żeby nikt nie wszedł.
Zrzuciłam z siebie pozostałe rzeczy kładąc obok kawałek starej szmaty służącej za ręcznik.
Moje ciało przebiło wodę, a ja starałam się nie pisnąć ani słowa, chociaż w myślach sypały się przekleństwa.
Opanowałam oddech i zanurzyłam się, aż po czubek nosa.

Sprawnie umyłam się i rozczesałam wilgotne włosy palcami. Spokojnie sięgały mi do bioder, a przecież byłam przekonana, że mam je o wiele krótsze.
Chwyciłam szmatę i owinęłam ją wokół siebie, na końcu zakazując dla wygody.

Nagle drzwi z impetem się otworzyły, a w nich stanął Newt.
Przerażona krzyknęłam i odsunęłam się najdalej jak mogłam, zasłaniając się rękami.

- Purwa, przepraszam! - Newt zmieszał się i opuścił wzrok. - Chciałem tylko wziąć stąd kilka rzeczy...

- Nie musisz się tłumaczyć. Zdarza się - posłałam mu wymuszony uśmiech, choć nadal czułam się nieręcznie stojąc przed nim w samym ręczniku.

Newt zamrugał kilka razy i podrapał się po głowie.

- Newt...

- Hę?

- Możesz już wyjść - odparłam widząc, jak chłopak wodzi wzrokiem po okrywającej mnie szmacie.

- A tak. Ogej. Jeszcze raz przepraszam...

Wyszedł po cichu zostawiając mnie samą. Dziwne, bo tym razem nie dostrzegłam u niego ani cienia uśmiechu. Nic. To było do niego nie podobne.

Zostawiając to całe zajście za sobą szybko ubrałam się, jak przystało na strefera.

Słońce powoli zachodziło, a lekki wiatr targał moje włosy, które bezlitośnie opadały na moją twarz. Odgarnęłam je już tysięczny raz i energicznym krokiem zmierzałam na cmentarz.
Streferów, których tam zastałam nie było wielu. Z tego co się orientowałam przyszli najbliżsi przyjaciele Patelniaka, no i oczywiście ja.
Odruchowo rozejrzałam się za Gally'm i znalazłam go siedzącego na pieńku zaraz przed wejściem. Wiedział, że tu przyjdę. Zrobił to specjalnie. Chciał mnie obserwować.
Nie musiał się martwić, jak na razie słowa dotrzymałam, ale w końcu chcę z tym zerwać. Powiem im wszystko, tylko pragnę, żeby nadal mnie akceptowali, żeby było tak jak dawniej.

Ceremonia pogrzebowa już się zaczynała.  Obserwowałam to wszystko zza głów kilku streferów. Uznałam, że lepiej będzie, kiedy pozostanę z tyłu. Nie będę na sobie skupiać zbutniej uwagi.
Prowizoryczna trumna zjeżdżała w dół. W tym czasie chłopcy zaczęli nucić nieznaną mi melodię.
Spuściłam głowę i bezwiednie kopałam ziemię czubkiem buta.

- Nie szkoda ci tych butów? - zapytał przelotnie jeden ze streferów.

Był wysoki, miał ciemne włosy i jeszcze ciemniejsze oczy.
Skupiał się na mnie z lekkim uśmiechem.

- Akurat to jest najmniejszy problem - odpowiedziałam.

Brunet dobrze zrozumiał co miałam na myśli i tylko skinął głową.

- Idź. Zaśpiewaj coś - szepnął popychając mnie do przodu - Patelniak by się ucieszył.

- Poczekaj, przecież ja nawet nie znam twojego... - zostałam wypchnięta na środek i objęta kilkunastoma parami oczu - imienia - dokończyłam z westchnieniem.

S. E. T. H - chłopak w powietrzu starannie nakreślił każdą literę.
To musiało mi wystarczyć.

- Ja przepraszam, chciałam tylko...

- Ej, jeśli masz zamiar uczcić pamięć jednego z nas, to śmiało - krzyknął Seth z tłumu a reszta przyznała mu rację.

Zakodowałam sobie w głowie, że gdy tylko nie będę w centrum uwagi osobiście uduszę bruneta. Przynajmniej będę miała ważny powód.
Teatralnie się skłoniłam i stukając paznokciami o biodro delikatnie zaczęłam :

I gave all my oxygen to people that could breath
I gave away my money and now we don’t even speak 
I drove miles and miles but would you do the same for me
Oh honestly?

Offered up my shoulder just for you to cry upon
Gave you constant shelter and a bed to keep you warm
They gave me the heartache and in return I gave a song
It goes on and on and on 

Life can get you down so I just numb the way it feels
I drown it with a drink and out of date prescription pills
And all the ones that love me, they just left me on the shelf, no farewell
So before I save someone else, I’ve got to save myself 

I gave you all my energy and I took away your pain
Cause human beings are destined to radiate or drain
What line do we stand upon cause from here it looks the same?
And only scars remain

Life can get you down so I just numb the way it feels
I drown it with a drink and out of date prescription pills
And all the ones that love me, they just left me on the shelf, no farewell
So before I save someone else, I’ve got to save myself 

But if I don’t then I’ll go back to where I’m rescuing a stranger
Just because they needed saving, just like that 
Oh I’m here again, between the devil and the danger 
But I guess it’s just my nature 
My dad was wrong, cause I’m not like my mum 
Cause she’d just smile and I’m complaining in a song, but it helps
So before I save someone else, I’ve got to save myself
Life can get you down so I just numb the way it feels
Or drown it with a drink and out of date prescription pills
And all the ones that love me, they just left me on the shelf, no farewell
So before I save someone else, I’ve got to save myself 
And before I blame someone else, I’ve got to save myself
And before I love someone else, I’ve got to love myself

          _____________________

Okej. Wiem, że szału nie ma, ale jak na razie pisanie książki staje się sprawą poboczną.
Sami rozumiecie. Nauka, nauka no i treningi.
No, nie będę tutaj pisała monologu. Po prostu jeśli się spodoba gwiazdeczka i komentarz, jeśli nie... to przyjdę do twojej szafy 😂
Bay!

Niezniszczalni [TMR] cz.1  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz