Chapter 14.

3K 142 10
                                    

Takiego kaca to chyba w życiu nie miałam. Mogłam wczoraj podejść do sprawy jak normalny człowiek i nie zrzucać swojego ciężaru na każdego kolejnego drinka. Ale oczywiście Chloe nigdy nie była mądrą dziewczynką. 

Rozejrzałam się dookoła siebie. Byłam u siebie w pokoju, więc to oznaczało, że wróciłyśmy jakimś cudem do pałacu. To znaczy ja na pewno wróciłam, nie wiem co z resztą. 

Zamrugałam kilka razy i zebrałam w sobie siły, żeby usiąść na łóżku. Na stoliku nocnym stała szklanka z sokiem i od razu pokochałam człowieka który mi ją przyniósł. Po wypiciu napoju wstałam i poszłam do łazienki. Kiedy spojrzałam w lustro mimowolnie jęknęłam z rozpaczy, dlatego od razu weszłam pod prysznic, specjalnie zniżając temperaturę wody, aby szybciej postawić się na nogi. Potem wyszczotkowałam dokładnie mokre włosy i umyłam zęby. Od razu poczułam się o niebo lepiej. W samym szlafroku wróciłam z powrotem do pokoju, ale nie był on pusty. Na fotelu siedziała moja ulubiona babcia, z miną jaką jeszcze nigdy u niej nie widziałam. 

- Chloe, moje dziecko. - przywitała mnie, ale jej głos brzmiał jakby mówiła do niesfornego trzylatka próbującego się dostać do zapasów słodyczy na najwyżej półce w kuchni. 

- Dzień dobry Babciu. - odpowiedziałam ostrożnie- co cię tu sprowadza?

- Czy widziałaś już dzisiejszą gazetę? 

- Em, dopiero co wstałam i no, wiesz, nie czytam gazet. - powiedziałam trochę zawstydzona

- No tak, wy młodzi tak już macie, no ale ten cały internet. Byłaś już tam?

- Nie jeszcze nie. Możesz mi powiedzieć o co chodzi? 

- No a o to dziecko - zaczęła westchnięciem- że co ty masz w tym łbie, żeby iść na jakiś balet i zlać się tam jak świnia, a potem zapierniczać przez całe miasto. Strażnik który miał tej nocy zmianę poprosił o urlop po tym co musiał z tobą przechodzić. Kazałaś mu wziąć się na barana i zanieść do pokoju jak najbardziej okrężną drogą bo to "super zabawa". Widziało cię pół personelu. A potem zaczęłaś mu opowiadać o swoim dzieciństwie i powiedziałaś, że nie zaśniesz i uczyłaś go metod szybkiego zasypiania autorstwa twojej matki. Biedak siedział tu z tobą bite trzy godziny. 

Trochę mnie zamurowało i nie wiedziałam jak mam się teraz do tego ustosunkować. Jedyne co mi się wyrwało to ciche "ups". 

- Ojciec osobiście chce Cię zamordować bo od rana prasa nie daje spokoju ale..- podniosłam na nią wzrok który jak dotąd miałam spuszczony. - Masz cholerne szczęście, że masz taką super babcię i że cię z jakiegoś powodu lubię. Wstawiłam się za ciebie i nie będziesz miała żadnych konsekwencji z tego co się wczoraj wydarzyło. Chciał ci dać osobistego ochroniarza, który tak na prawdę miał cię niańczyć. Więc masz się z czego cieszyć. Jedynie czeka cię rozmowa z Charlesem. Tylko proszę Cię kochana. NIGDY. WIĘCEJ. TAKICH. NUMERÓW.  

- Kocham cię babciu. - powiedziałam nadal nie rozumiejąc dokładnie mojego położenia. Wiedziałam tylko, że kobieta siedząca przede mną uratowała mi właśnie tyłek. 

- To chyba oczywiste, że mnie kochasz. Jutro mamy kolejną lekcję. Za tydzień lecimy z wizytacją do Australii, więc przez najbliższe dni przygotujemy cię na tą okoliczność. A teraz kochana idziemy na obiad. Przygotuj się na reprymendę od tatusia - dokończyła z przemiłym sztucznym uśmiechem, który na jej poważnej szlachetnej twarzy wyglądał wprost przekomicznie, ale wiedziałam, że nie powinno mi być teraz do śmiechu.

***

- Chloe, ty nieodpowiedzialna, niemądra i po prostu głupia dziewczyno! Zaraz cię uduszę, powieszę, zakopię żywcem. Co ty sobie dzieciaku myślałaś? U syna Gubernatora Australii tak się urządzić. Wiesz co ludzie będą gadać? I to jeszcze chwilę przed naszym wyjazdem. Wszystkie pierwsze strony gazet! Tak się nie zachowuje następca tronu. Powinienem być surowszy, ale myślałem, że jesteś inteligentna i wiesz co powinnaś robić. NIGDY WIĘCEJ NIE WYJDZIESZ NA ŻADNE TOWARZYSKIE SPOTKANKO MOJA DROGA!

- Mam tego dosyć-mruknęłam pod nosem.

- To czemu to zrobiłaś? Myślisz, że ja nie mam - spojrzenie Charlesa, próbowało zabić. 

- Spuśćmy trochę z tonu. - odezwała się po raz pierwszy Rachel, moja macocha. Byłam zaskoczona tym wtrąceniem, tak samo jak mój ojciec, ale ona kontynuowała. - Moim zdaniem Chloe dostała już nauczkę, ale jest młoda i dopiero powoli wkracza w świat mediów i nie jest przyzwyczajona do tego, że musi się liczyć z tym, że każdy jej krok ktoś śledzi. Mimo wszystko uważam, że zakazanie jej wychodzenia z pałacu to absurd, bo po pierwsze jest ona już dorosła i musimy pamiętać, że nie musiała się ona zgadzać na to żeby objąć po tobie tron, więc radziłabym nie stosować tak drastycznych kroków. - Byłam oniemiała, że ona się za mnie wstawiła. Myślałam, że mnie ona nie lubi a tu proszę. Spojrzałam na nią z wdzięcznością. - Chloe, na prawdę robisz dla nas ogromnie dużo. Nie tylko dla nas jako rodziny, ale dla całego kraju. Wiem, że potrafisz się uczyć na błędach, a twój ojciec jest po prostu..- Charles posłał spojrzenie naburmuszonego dziecka, więc nie zamierzała ona dokończyć zdania.- ..no wiesz. 

- Niech sobie dzieciak chodzi na imprezy tylko, żeby się w trupa nie zalewała.- dodała babcia skupiając całą swoją uwagę na dzbanku od herbaty. 

- Mamo nie pomagasz..- westchnął tata.- Ale dobrze tym razem daje za wygraną, ale jeszcze raz mi odstawisz taki numer to licz się z tym, że jeszcze szybciej obejmiesz władzę niż ci się wydaje, bo zejdę na zawał. Po kim ty masz taki głos? Darłaś się na cały pałac tej nocy.

Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam, że mnie tyle nie było. Nauka, poprawa ocen pod koniec roku itp. Tyle tego było, że nie wiedziałam w co włożyć ręce, ale już wracam. Będę z wami przez wakacje i o ile nie będę wyjeżdżać i mieć dostęp bo internetu to będę coś wrzucać. 

Jak ktoś ma jakieś pomysły na akcje w Royal, to proszę śmiało pisać w wiadomościach. Więcej się będzie działo, a ja potrzebuje natchnienia xd.

xxAAl <3

Royal • HemmingsWhere stories live. Discover now