Chapter 30

2.4K 111 8
                                    

ROZDZIAŁ TOTALNIE NIESPRAWDZANY!

Księżniczka Chloe zapadła się pod ziemię.

Angielską następczynię tronu ostatnio widziano ją na lotnisku JFK w Nowym Jorku, wysiadającą z samolotu z Londynu. To już dziewiąty tydzień kiedy młoda Williams nie daje znaku życia. W ostatnich dniach podobno widziano ją w okolicach Brooklyn'u, ale nie są to potwierdzone informacje. Matka księżniczki oświadczyła, że córka nie kontaktowała się z nią od czasu jej ostatniej oficjalnej wizyty w Stanach. Pałac sprawy nie komentuje...

Kolejny artykuł mówiący o moim zniknięciu. Od dwóch miesięcy mieszkam w małych hotelu w East Village, który zapewnił mi prywatność. Podczas lotu z wysp postanowiłam nie jechać do domu, bo wiedziałam, że prędzej czy później ktoś tam przyjedzie. Aby nikt nie namierzał mnie przez aktywność karty wypłaciłam na lotnisku sporą ilość gotówki, która pozwoliłaby mi na przeżycie chyba roku. I to nie prawda, że nie kontaktowałam się z matką. Wysłałam jej wiadomość po przylocie z informacją, że nie będzie mnie przez najbliższy czas i żeby się nie martwiła. Reszta mało mnie obchodziła. 

Od czasu przylotu wyjęłam kartę z telefonu który nieustannie dzwonił. Nie potrzebowałam rad, wyjaśnień, próśb o powrót. Potrzebowałam czasu i spokoju. Wszystko co wiedziałam to, że zostałam wykorzystana przez osobę która była dla mnie kimś tak bardzo ważnym. Która sprawiła, że życie które stało się tak popieprzone, było dobre i beztroskie. 

To nie Charles i Andrew mnie zdradzili. Oni byli dla mnie nikim. To Luke zranił mnie dogłębnie. To on udawał, że coś dla niego znaczę, że mogę mu zaufać, był dla mnie oparciem kiedy nie mogłam przejść przez ulicę bez tysiąca spojrzeń, rozśmieszał mnie w stresujących chwilach i pozwalał zapomnieć o tym co mnie czeka w przyszłości. 

To właśnie on kawałek po kawałku skradał moje serce. Moje prawdziwe ja. 

Na myśl o tym, że to wszystko było tylko grą rzuciłam się na twarde łóżko wpadając w szloch. Był tak dobrym aktorem. Spędziliśmy ze sobą godziny, a ja nigdy nic nie zauważyłam. Mia ostrzegała mnie przed nim. Mówiła o jego diametralnej zmianie. Nie chciał mnie. Chciał tronu który tylko ja mogłam mu zapewnić.

Rozejrzałam się po małym pokoju w którym się znajdowałam. To tu mnie on zaprowadził. Nie chcąc dalej użalać się nad sobą ubrałam na siebie sportową kurtkę, czapkę z daszkiem i okulary przeciwsłoneczne. 

Ubrana tak aby nikt mnie nie poznał wyszłam na chłodne listopadowe powietrze. Wypuszczając z ust parę dymku ruszyłam truchtem w stronę małego, pobliskiego parku. Biegałam codziennie nie chcąc stracić formy, bo inaczej przesiadywałabym całe dnie w hotelowym pokoju. Ruch powodował, że wyrzucałam z siebie niechciane emocje. 

Po półgodzinnym treningu, zmęczona usiadłam na ławce. Kilkadziesiąt metrów ode mnie zobaczyłam grupkę ludzi przesiadujących na placu zabaw. Patrząc z takiej odległości wyglądali na mój wiek. Ile ja bym dała za to, żeby tak spędzać czas? Kiedyś zawsze siedziałam ze znajomymi godzinami obok wielkiego głazu przy murach zoo w central parku. Miałam stamtąd piętnaście minut do domu. Uwielbiałam spędzać tam czas. Patrząc na tych ludzi, poczułam niesamowitą ochotę cofnięcia czasu i powrotu do tego beztroskiego życia. Nawet nie wiem kiedy po moim policzku spłynęło kilka łez. Ostatnio byłam tak rozchwiana, że nawet takie głupie wspomnienia przyprawiały mnie o płacz. Nie wiedziałam już czyja to była wina. Gdybym tylko nie przystała na propozycję David'a kilka miesięcy temu. 

- Wszystko w porządku? - usłyszałam nad sobą głos i aż podskoczyłam z zaskoczenia. - Przepraszam nie chciałam cię przestraszyć po prostu chciałam się upewnić, że nic ci nie jest. 

Royal • HemmingsWhere stories live. Discover now