Chapter 21

2.7K 132 2
                                    


Nie jest to rozdział z wyżej półki, ale już chciałam coś dodać i gdzieś wcisnąć kilka informacji o których zapominałam.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^

5 dni w Canberze minęły jakby był to jeden dzień. Nie miałam nawet najmniejszej ochoty na powrót do Anglii, ale cóż, obowiązki wzywały. Codziennie w każdej wolnej chwili spotykałam się z kolegami Luke'a, którzy jak się okazało, lecą na wyspy dosłownie następnego dnia ponieważ każdy z nich chodzi tam na uczelnie, a rok akademicki zaczynał się za niecałe trzy dni. 

- Będzie mi ciebie brakować. - Powiedziała nagle Ana, gdy lecieliśmy już od dobrych pięciu godzin,a przez ostatnie dwie nawet się do siebie nie odzywałyśmy oglądając jeden z moich ulubionych filmów. - Masz już tam jakieś mieszkanie?

- Tak, jakieś pięć minut od kampusu. - odparłam obojętnie nadal wpatrzona w ekran telewizora.- Mówiłam ci to. 

- Kurcze, Cambridge...-ciągnęła nadal Ana takim tonem, co sprawiał wrażenie, jakby mówiła sama do siebie.- Wiesz, że Hemmings się tam przeprowadza w tym roku? - A ja nagle odwróciłam głowę w jej stronę zainteresowana ta informacją. 

-  Skąd to wiesz? 

- No Ashton mi powiedział. Cała piątka chodziła do Imperial, Calum rzucił to rok przed zakończeniem bo ma podobno jakiś świetny pomysł, a teraz Luke, się przeprowadza do Cambridge, bo zaczyna drugi kierunek. 

- A wiesz na czym jest Luke?-spytałam biorąc kilka ciastek do ręki.

- Z tego co Irwin mówił to skończył Ekonomię, a teraz idzie na stosunki międzynarodowe, czy coś takiego. 

- TO MÓJ WYDZIAŁ! - krzyknęłam - czemu on idzie tam gdzie ja?!

- Nie wiem, a poza tym, myślałam, że go polubiłaś. - powiedziała Ana zdziwiona moim zachowaniem. 

- No może tak, ale bez przesady. Mam spędzić z tym człowiekiem kilka lat w jednym mieście. 

- Fakt. Nie wiem czy to bezpieczne. - brunetka zaśmiała się. 

***

- Wasza wysokość, ojciec panienki prosi panienkę do swojego gabinetu. - Poinformowano mnie kiedy sprawdzałam czy aby na pewno nic nie zostało w sypialni. 

- Tak, oczywiście. Proszę powiedzieć mu, że będę za 5 minut. 

Za dwie godziny wyjeżdżam do nowego miasta, żeby zacząć studia i siedzę jak na szpilkach. Kiedy upewniłam się, że na pewno niczego nie zapominałam przejrzałam się w lustrze i przeczesałam włosy, a potem wyszłam z pokoju. 

- Charlie, chciałeś żebym przyszła. - powiedziałam przekraczając próg. - O, dzień dobry babciu. - Uśmiechnęłam się nerwowo, bo oboje patrzyli na mnie oceniającym wzrokiem. - Coś się stało? 

- Witaj Chloe. To nic takiego. Chciałem z tobą porozmawiać przed twoim wyjazdem, bo za godzinę mam spotkanie. - odparł, a mnie zrobiło się z jakiegoś powodu przykro. - Tak, jak uzgodniliśmy już jakiś czas temu, nie będziesz miała żadnej ochrony, bo nie wyraziłaś na to zgody, ale chciałem ci powiedzieć, że na uczelni pojawi się kilka dodatkowych osób którzy będą dbali o twoje bezpieczeństwo na kampusie. To odgórny wymóg. Nawet nie zauważysz ich obecności, ale jeżelibyś potrzebowała pomocy, zawsze będziesz miała ją zapewnioną. Dodatkowo prosiłbym Cię, abyś nie nadużywała mojej cierpliwości i uważała na siebie. 

- Dobrze, chociaż nie podoba mi się to, że będę śledzona, ale już trudno. Coś jeszcze? - mruknęłam przewracając oczami

- Tak. - odezwała się tym razem Francesca. - Jak już mówiłam nasze lekcje się skończyły i znasz już pewne podstawy. Proszę się moja droga, żebyś się poważnie przyłożyła do nauki i pamiętała jak ma się zachowywać następczyni tronu, niezależnie gdzie jesteś. Jeśli przyniesiesz hańbę naszej rodzinie, nie będę się powstrzymywała żeby się żywcem wypatroszyć, jeśli wiesz co mam na myśli. 

- Eee... tak, tak. Wiem, wiem babciu. -powiedziałam powstrzymując się od śmiechu, widząc jej minę, jakby próbowała być groźna. - Jeżeli to wszystko to mogę już się udać do swej komnaty w celu spoczynku przed mą podróżą?  - powiedziałam udając ich ton kiedy przeprowadzają jakieś formalne rozmowy.

- Williams! Ja nie żartuje! Jestem śmiertelnie poważna. - krzyknęła sfrustrowana kiedy wychodziłam. - I nie próbuj więcej mówić naszym akcentem, bo nie wychodzi ci to nawet w połowie. 

Royal • HemmingsWhere stories live. Discover now