Rozdział 2 - Wychodne

551 17 0
                                    

Ruben założył na siebie szarą koszulę od Armaniego oraz krawat, na który z trudem dał się namówić. Nie lubił krawatów. Zwykle załatwiane przez niego sprawy, nie wymagały aż tak eleganckiej oprawy. Tym razem było inaczej, dlatego do kompletu dodał lniane spodnie w czarnym kolorze, pamiętał również o odpowiednich butach. Wszystko oprócz marynarki kupił w Mediolanie, gdy bywał u Marii Eleny. Jednak... teraz to już nieważne. Było, minęło.

– O rany! – gwizdnął z podziwem, gapiąc się na zjawiskowo piękną kobietę, sunącą ku niemu po schodach willi pana Redferne'a.

Ana Maria wyglądała zniewalająco. Inaczej niż te wszystkie kobiety, z którymi Ruben dotychczas miał do czynienia. Tycjanowskie włosy upięła w luźny kok z tyłu głowy, co dodało jej uroku i odsłoniło (Madre del Dios!) łabędzią szyję dziewczyny. Pod kolor prawdziwie rudych włosów, Ana dobrała zieloną sukienkę, która nie zakrywała kształtnych, szczupłych kostek. Ruben podziwiał w milczeniu niesamowitą urodę panny Redferne.

– M - maasz... – wyjąkał oszołomiony mężczyzna, wpatrując się w jej stopy – fajne... buty – dodał.

– Dziękuję, bandy ... Rubenie – pierwszy raz zwróciła się do niego po imieniu, co bardzo mu się spodobało.

– Idziemy? – podał jej swe ramię.

– Idziemy – odparła Ana, przyjmując je.

Bandyta wyglądał bardzo elegancko, kiedy nie pracował dla jej ojca. W zasadzie nie miała pojęcia na czym polegała jego praca. Na pewno nie było to nic przyjemnego. Zdążyła to zaobserwować, mieszkając u Jorgego. Wiedziała, że Ruben ma w sobie coś niebezpiecznie dzikiego i mrocznego, lecz wolała jednak nie wnikać w szczegóły.
Gdy patrzyła teraz na Rubena, przez chwilę, naszła ją taka myśl, że dostrzegła w nim jego lepszą stronę.
Z rozmyślań wyrwał ją jednak głos mężczyzny :

– Kto prowadzi? – wskazał na auto, uśmiechając się przekornie.

Ana takiego cuda jeszcze nie widziała na żywo. Zwykle Ruben uczył ją szybkiej jazdy na innych pojazdach, nie na takim cacku.

– O matko – jęknęła z podziwem. – Co to za model?

– ZR1 – odpowiedział Ruben, z trudem powstrzymując się od śmiechu na widok zdumionej miny dziewczyny.

Niewiele o niej wiedział. Któregoś dnia pan Redferne kazał mu przywieźć do Meksyku jego córkę - Anę. Wykonał więc zlecone mu zadanie, nie zadając żadnych pytań.Teraz najchętniej (o zgrozo!) posmakowałby kuszących ust Any Redferne, nie bacząc na nic. A potem ...

– Nie boisz się, że prowadząc spowoduję kraksę? – Ana nadal nie puszczała jego ramienia.

– Umiesz jeździć różnymi samochodami już całkiem dobrze, jesteś pojętną uczennicą – przyznał Ruben, siląc się na obojętny ton głosu. – Myślę, że jazda ZR1 sprawi ci przyjemność, to bezproblemowy model. Proszę, oto kluczyki od auta.

– Dziękuję, Rubenie – Ana uśmiechnęła się do mężczyzny i szybko zajęła miejsce kierowcy.

ZR1 z pewnością był bardzo drogim samochodem. Prezentował się wspaniale, lepiej niż inne znane marki. Robił niesamowite wrażenie. Miał popielatą karoserię, a lakier samochodu był tak wypolerowany, że aż lśnił. Ruben obserwował Anę, odruchowo kierując wzrok na jej oszpecone bliznami drobne dłonie. Nigdy nie wspominała ojcu ani o tym, jak dorobiła się tych paskudnych poparzeń ani kto był ich autorem.

***

Restauracja Aniołowie uchodziła za bardzo elegancki lokal. Jorge polecił go Rubenowi, jako miejsce do załatwiania lewych interesów. Nic dziwnego, restauracja zapewniała dyskrecję. Była odpowiednia do przeprowadzania spotkań biznesowych, a przy okazji można tu było smacznie zjeść.

Niebezpieczna dziewczyna/ POPRAWIONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz