ROZDZIAŁ 9- ZMIANY

154 7 0
                                    

Mary - Ellen szybko zadomowiła się w nowym miejscu, a zbliżający się wielkimi krokami ślub siostry traktowała jak jeszcze jedną atrakcję.

Natomiast Ana ledwo tolerowała obecność swojej matki u boku ojca i fakt, że urodzą obie w odstępie kilku miesięcy, dwóch lub trzech.

Jednakże wszędobylska oraz ciekawska młodsza siostra niezmiernie ją intrygowała. Mary, jaką Ana zapamiętała z Crane House nigdy w życiu by nie zajrzała w każdy kąt bez uprzedniego zapytania o pozwolenie. A tym bardziej nie odezwałaby się nie pytana. Tymczasem już w kilka dni po przyjeździe siostry i matki do willi, wszędzie było jej pełno,  wszystko musiała dokładnie obejrzeć z każdej strony i zasypywać nieszczęsnych służących tysiącem pytań.
Ana poczuła się odsunięta na boczny tor, gdyż tata poświęcał młodej każdą swoją wolną chwilę, a gdy akurat czasu nie miał, to matka obu sióstr znajdowała przysłowiowy kwadrans, by posiedzieć z młodszą latoroślą, na co Ana w swym uporze i niechęci do Mary - Ellen zupełnie nie potrafiła się zdobyć.  Unikała Mary jak tylko mogła, co nie uszło uwadze Rubena.

– Gdyby ojciec ciebie nie kochał, to czy by mu zależało po tylu latach, zabrać cię z Bostonu? – tłumaczył cierpliwie swojej narzeczonej.  – Zwłaszcza, że twoja matka go zdradziła? Każdy facet olałby sprawę, don Redferne zaś nigdy się nie poddał. Czy chciałby wyłożyć fortunę na operację plastyczną twoich dłoni? Jak sądzisz, carina?

– Chyba po prostu czuję lęk, że – dziewczyna próbowała się usprawiedliwić – że skoro Mary - Ellen jest w willi taty, ja zejdę na drugi, a może i dziesiąty plan, jak u Devona. Choć  Devon kochał chyba jedynie samego siebie.

– Le dara, ja nie pozwolę, abyś przestała mi ufać i zaczęła myśleć, że nic dla mnie nie znaczysz – mężczyzna mocno ją objął swymi muskularnymi ramionami.

Nie o wszystkich faktach ze swojej przeszłości jej mówił, bo przecież Castellano zabrał tajemnicę do grobu. Mimo to Ruben czuł się podle, bo przemilczał część prawdy. Nie chciał  stracić Any, nie był także pewien jej reakcji na wieść o istnieniu Gabriela. A nie mógł go pozostawić samemu sobie!

– Jorge traktuje i ciebie i Mary jednakowo – tłumaczył dalej Ruben. – Zawsze będziesz jego córką, to się nie zmieni.
Zależy mi na tobie i na naszych pociechach, które rosną pod twym sercem i żebyście byli szczęśliwi. To również nie ulegnie zmianie.

– Czasami dawne lęki do mnie wracają – wyznała Ana, opierając głowę na ramieniu narzeczonego. – Że to wszystko jest tylko pięknym snem, a ja któregoś dnia obudzę się i ...

– Nie płacz, bella – Cortez scałował jej łzy, które znaczyły ślady na policzkach Any.

– Nie musisz bać się, że opuszczę pięcioro najbliższych mi osób. Kto jak kto, ale ja nie rzucam słów na wiatr.

Gdybym nic do ciebie nie czuł, skończyłoby się jedynie na szybkim seksie w samochodzie, a przecież nadal jesteśmy razem.

–  Wiem – przylgnęła do jego sprężystego ciała i umilkła.

– Ana ma fajnego narzeczonego – zauważyła Mary - Ellen bez cienia kokieterii. – Tyle, że jest zbyt stary dla niej.

– Twoja siostra ma odmienne zdanie na ten temat  –  odpowiedziała Anna. – Zasłużyła na szczęście i jeżeli się zgrali, to nic złego się nie stało, prawda?
Pospiesz się, bo nigdy nie dotrzemy do kościoła na uroczystości ślubne!

– Wszyscy będą się na nas gapić. Nie możemy zostać w domu?

– W hacjendzie? – Anna dopiero teraz zaczęła zauważać, jak bardzo rozpieścił Mary jej ojciec i ona sama.

Już dawno dziewczyna powinna zrozumieć, iż nie jest sama na tym świecie, o czym nie omieszkała ją poinformować w łagodny sposób.

– Trudno jest nie zauważyć, że Ana promienieje szczęściem. Wreszcie!

– Skoro tak twierdzisz, mamo ... – Mary niechętnie posłuchała słów matki, ale na znak protestu nie odezwała się ani słowem aż momentu, gdy Anna postanowiła jakoś przemówić córce do rozsądku.
– Boston należy do przeszłości i przykro mi, że tego nie zauważyłaś, Ellen. Cieszmy się tym, co mamy.
– Nie jest źle – Ellen obojętnie wzruszyła ramionami.

– Anno, jeszcze nie jesteście gotowe do wyjścia? – Jorge zapukał do drzwi pokoju, gdy akurat zakończyły rozmowę.

– Już idziemy – Anna rozpoznała głos męża i pociągnęła córkę lekko za rękę, aby ta poszła w jej ślady.

– Mam niespodziankę dla two... dla Mary - Ellen.

Znalazł się dawca zgodny z jej grupą krwi.

– Co ty mówisz, Jorge? – wykrzyknęła Anna, raptownie zatrzymując się w połowie drogi. – Jak to możliwe, że tak szybko?

– Dziękuję – Mary - Ellen zwróciła się twarzą prosto w stronę ojczyma. – Bardzo panu dziękuję!

Istnieje więc szansa, że będzie normalnie żyła!

– No już ... – Jorge krępował się z powodu podziękowań pasierbicy. – Jeśli nie przestaniesz ronić łez, to za chwilę twoje oczy będą przypomniały te królicze.

Nikomu nie zamierzał mówić o tym, kto przyczynił się do zejścia Devona
Crane' a z tego świata. Mało brakowało, a dziewczyna dołączyłaby do swego ojca w zaświatach!

– Dziękuję i ja, mężu – Anna czuła silne wzruszenie, które nie pozwalało jej wydobyć z siebie więcej słów.

Jak to się stało, że właśnie meksykański boss, mający na sumieniu zbyt wiele grzeszków, by się go nie bać, miał więcej ludzkich odruchów niż Devon, facet z wyższych sfer?

– Kiedy będziemy musieli pojechać do szpitala? – Mary - Ellen miała nadzieję, że „nie od razu", bo bardzo chciała być obecną na ślubie starszej siostry.

– Jutro rano – Jorge uśmiechnął się uspokajająco do pasierbicy. – Lekarz przekazał mi, iż nie możesz zbyt dużo jeść, a najlepiej być na czczo już podczas uroczystości weselnej. To trudna próba, ale chyba dasz radę?

– Jeśli to znaczy, że będę żyła choć kilka lat dłużej, to tak – odparła dziewczyna, bardzo pewna swej wytrzymałości. – Chciałabym również podziękować panu za możliwość leczenia w prywatnej klinice. Jak ja się panu odwdzięczę za to wszystko?

Mieszkam z mamą w Meksyku niecały tydzień, a już nasze życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni!

– Jest coś, co możesz dla mnie zrobić – boss natychmiast zniżył głos do konspiracyjnego szeptu.

Dziewczyna popatrzyła na niego pytającym wzrokiem zanim zajęła miejsce pasażera z tyłu auta, którym mieli pojechać do kościoła na ceremonię zaślubin Any - Marii i Rubena.

– Szanuj matkę i siostrę, a później i swoje przyrodnie rodzeństwo, nie zapominajmy również o innych, ważnych dla nas ludziach – oznajmił starszy pan tonem nie znoszącym sprzeciwu.

– I Jorgego – dodała natychmiast Anna, zapinając pasy bezpieczeństwa.

– Na pewno tak zrobię – obiecała Mary- Elen, podziwiając uciekające za szybą auta widoki.

Niebezpieczna dziewczyna/ POPRAWIONEWhere stories live. Discover now