ROZDZIAŁ 4 - WYJAZD

443 12 0
                                    


– Oto i twój samochód, Chevrolet Corvette ZR1 – oznajmił Ruben z dumą, prezentując Anie jej nowe auto. – Zgodnie ze słowami twojego taty, należy do ciebie.
– Niezła fura – gwizdnęła Ana z podziwem.
Obeszła je dookoła, uważnie przyglądając się podarunkowi od ojca.
– Ty tak na serio? – zapytała nieprzekonana.
– Przecież pan Redferne wyraźnie ci zapowiedział, że tak. Dokąd chciałabyś pojechać na pierwszą przejażdżkę, querida?
– Nie wiem, ty wybierz jakieś miejsce. Wciąż zbyt słabo znam Meksyk –  przyznała Ana.
– Są różne miejsca – Ruben niedbale wzruszył ramionami i intensywnie się w nią wpatrywał. – Jak będziemy wykonywać różne zadania dla twojego ojca, cara mia, będzie raczej mało czasu na wycieczki turystyczno - krajoznawcze, chociaż i wtedy będziesz mogła wiele zobaczyć.
– Dlaczego wam tak na mnie zależy? – spytała Ana.
– Cóż – Ruben teatralnie westchnął. – Czasami trzeba komuś zaufać, querida. Coś za coś, ufność za ufność.
– A czego ty oczekujesz ode mnie? – Ana czuła narastającą irytację, ponieważ Ruben ciągle udawał filozofa albo mówił zagadkami.
– Tego chciałbym – odparł enigmatycznie, zamykając ją w uścisku swoich muskularnych ramion. – Chcę ciebie.

Jego pocałunki były dla Any jak dotknięcie ognia, który parzył jej usta, ale równocześnie niosły ze sobą obietnicę czegoś więcej.
– Ruben – zaprotestowała Ana, lecz mężczyzna zdawał się nie słyszeć jej słów.
Objął ją jeszcze mocniej i położył palec na jej kuszących ustach.
– Nic nie mów – poprosił cicho. – Po prostu delektujmy się chwilą, cara mia. Po co wypatrywać przyszłości skoro tkwimy obiema nogami w teraźniejszości?

Ana umilkła. Chłonęła ciepło ramion Rubena, gdy jego władcze usta znaczyły szlak na jej twarzy oraz szyi. Nie dbał, że ktoś może ich zobaczyć.
Pragnął właśnie tej dziewczyny, chociaż bał się utraty niezależności. Całkowita uległość wobec jednej istoty, kobiety - to mogło okazać się nad wyraz interesujące. Córka Jorgego jakimś cudem zdołała przebić się przez pancerz, który Ruben budował sobie przez lata.
A co, jeżeli to tylko zwykłe pożądanie, spowodowane długotrwałym brakiem kobiecego ciała? Od czasów Mafiosy nie miał żadnej kobiety, bo i żadna też nie potrafiła zrozumieć jego bólu. Dopiero znajomość z Aną - Marią sprawiła, iż w jego życiu pojawiła się szansa na promyk nadziei.

– Zaskakujesz mnie – rzekła Ana do Rubena, gdy ten wreszcie wypuścił ją ze swych objęć. – Intrygujący z ciebie facet!
– Poznamy swoje sekrety wraz z upływem czasu, którego długość sami sobie wyznaczymy. – Ruben otworzył przed nią drzwi auta. – Ale jedno chciałbym wiedzieć, bella – dodał.

– Blizny? – Natychmiast się domyśliła. Odwróciła głowę i zajęła miejsce kierowcy, zdążyła jednak dostrzec nieśmiałe skinienie głową towarzyszącego jej Rubena.

– Dlaczego nie chcesz, aby twój ojciec zapłacił za operację plastyczną twych dłoni? Mogłabyś pozbyć się tych paskudnych blizn.
– Wspomnienia zostaną, Ruben. – Ana wzruszyła ramionami na pozór obojętnie, starając się nie myśleć o tym, co zrobił jej Devon Crane.
Nienawidziła skurczybyka. Chciała, żeby cierpiał tak jak ona, gdy nikt jej nie pomógł, mimo że wszyscy doskonale wiedzieli. Przekręciła kluczyk w stacyjce i dodała:

– Przejedźmy się. – Ana szczerze pragnęła oderwać się od ponurych myśli.

W milczeniu pokonali całą trasę. Każde zanurzyło się w swoich myślach. Słowa nie były im potrzebne. W tej chwili doskonale się rozumieli bez nich.

***

Kilka dni później przy śniadaniu Jorge oznajmił:

– Jest robota.

Ana wiedziała, co to dla niej oznacza - pracę dla ojca. Dziewczyna nie wiedziała, czym dokładnie jej ojciec się zajmował i chyba nie do końca chciała wiedzieć.

Niebezpieczna dziewczyna/ POPRAWIONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz