Rozdział 27 - POŻEGNANIA

416 6 2
                                    

Dziesięć lat później

Ruben niemrawo wstał z łóżka w swoim apartamencie w Miami. Słońce przygrzewało już niemiłosiernie. Cortez kupił to lokum prawie dziesięć lat temu, gdy wraz z żoną i dziećmi, opuścili „cholerne miasto prawa", tuż po zakończeniu procesu.

Wprawdzie małe mieszkanko nijak nie mogło zaliczyć się do skromnych i niepozornych, ale teraz, gdy wraz z Aną - Marią mieli siedmioro drobiazgu do wychowania, apartament wydawał się jak znalazł.

Trzech chłopców i cztery dziewuszki, ich dzieci, dzieło życia jego i Any.

Znowu westchnął, wchodząc pod prysznic i namydlił swe nadal sprężyste ciało.

Wprawdzie już dawno nikomu nie obił facjaty i nie jeździł na akcje, lecz ćwiczył intensywnie na siłowni.
Chciał zachować sprawność fizyczną tak długo, jak tylko się da. Chyba to mu się udawało, bo Ana - Maria wciąż go pragnęła jako mężczyzny. Owszem, potrafiła być uparta i niezależna, ale okazywała mu swe uczucie i dbała o niego.

Czasem mówiła mu wprost, że jest dla niej kimś ważnym i że go szanuje, Ruben uwielbiał rozmawiać z żoną na różne tematy, kochać się z nią do utraty tchu, troszczyć się o ich dzieci ...

Lubił spędzać z nią czas - z kobietą swego życia, był stuprocentowo pewien, iż Ana czuje to samo w stosunku do niego.

Wyszedł spod prysznica, wytarł puszystym ręcznikiem swoje mokre ciało, a następnie wtarł w nie balsam. Przepasał własne biodra kolejnym ręcznikiem.

Zza ściany dobiegł go głos Jordana, jego czteroletniego synka.

- Mamo, chcę do taty! - prosił malec. - Obiecał mi, że że nauczy mnie jeździć autem! Chcę być mądry jak tata!

- Synku, tata zawsze dotrzymuje słowa i tak, obaj jesteście bardzo mądrzy, ale tatuś zapewne jeszcze śpi. - Ana roześmiała się, wysłuchując tyrady chłopczyka.

Jordan uwielbiał samochody, które działały na niego wręcz jak magnes.

- Dzisiaj są ulodziny Biela. - Stwierdziła LeDara Ana, najmłodsza pociecha Any i Rubena.

- Biel się zeni - rzekł Jorge z miną znawcy. - Bo uządlił Mary - Ellen i ona ma bzusek!

- Bzusek? - LeDara Ana zrobiła wielkie oczy. - Jak od uządlenia pscółki?

- Dokładnie. - Ana- Maria zręcznie zmieniła temat, naganiając dzieciarnię do siedzenia w jednym miejscu, co wcale nie okazało się takie proste, jak można by pomyśleć. - Zobaczę, czy tata już wstał. Spóźnimy się ...

Ceremonia ślubna Mary - Ellen oraz Gabriela w Urzędzie Stanu Cywilnego oraz w kościele pod wezwaniem świętego Marka w Miami, okazała się wzruszająca.

Pan młody wpatrywał się w swoją świeżo poślubioną małżonkę niczym w obrazek, a Mary promieniała szczęściem.

Państwo Redferne oraz ich dziesięcioletni syn, Jorge Antonio, dobrze się bawili na weselu zakochanej pary, ciesząc się ich szczęściem.

W końcu wszystko się ułożyło I mogli zapomnieć o tym, co było i zacząć żyć na nowo, bez rozpamiętywania przeszłości.

Miliony dolarów, poukrywane na tajnych kontach bankowych w tak zwanych „rajach podatkowych" oraz tu - w Stanach - mądrze zainwestowane, zapewniły całej rodzinie godziwy byt i wygodne życie. Mimo zgromadzonego pokaźnego kapitału, żyli tak, by nie zwracać na siebie zbytniej uwagi tych, których nie trzeba było kolić w oczy swoją zamożnością .
Już pan Torres, bankier Redferne 'a, przyjęty przez swego szefa w miejsce Carlosa Navarry, zadbał, by wszystko było jak należy w tej kwestii.

Niebezpieczna dziewczyna/ POPRAWIONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz