Rozdział 16 - UCIECZKA

94 4 0
                                    

Ana - Maria czuła, że jej maleństwom udziela się niepokój, który i ją powoli opanowywał. Wierciły się i od czasu do czasu rozdawały jej solidne kopniaki.

– Spokojnie – przemawiała do nich łagodnie. – Wiem, że to niełatwe, ale tak trzeba. Wasz tata nas nie zostawi, przecież obiecał.

Chciało się jej płakać. Tak dawno nie roniła żadnych łez! Odkąd zamieszkała u swego ojca w Meksyku nie musiała tego robić choć życie przy boku Jorgego do łatwych nie należało.

Było inaczej niż w Bostonie, mniej legalnie, ale dobrze. Ana wiedziała, że nie zawsze „nielegalnie" znaczy „gorzej".

I pomyśleć, że kiedyś miała alergię na Bandytę, znaczy się Rubena!

Potem ten mądry i przystojny zawadiaka oczarował ją na tyle, że mu zaufała i wpuściła  go do swego życia i łóżka. Przypomniała sobie jego zręczne dłonie na jej ciele, usta męża na swoich ustach, nie tylko w łóżku było ... jest im po drodze.

Powtarzała sobie w myślach jak mantrę, iż Ruben nie da się zabić, bo jest na to zdecydowanie za sprytny, ale musiała liczyć się z takim ryzykiem, i on także.

– Le dara? – Gdy usłyszała głos męża, jego głos za sobą, myślała, że chyba śni, a jej serce fiknęło radosnego koziołka.

– Tak? – Odwróciła się w jego stronę i stanęła twarzą w twarz z dwoma identycznymi mężczyznami. – Dwóch Rubenów?

– Ja jestem Gabriel. – Młodszy spuścił wzrok i wbił spłoszone spojrzenie w ziemię.

– Querida – Ruben bił się z myślami nim po chwili podjął przerwany wątek. – Lecimy do Waszyngtonu. Jorge, twoja matka i siostra. Ja i Gabriel, ty i Ramiro. Pieniądze zostały przetransferowane, dokumenty są, trapi mnie jedynie pewna kwestia.
Tajniak powiadomił mnie, nieoficjalnie, że mogę dostać „koronę", ale muszę w zamian powiedzieć sędziemu i federalnym w Waszyngtonie o wszystkim, co miało związek z pewną sprawą, która dotyczyła... Agent sypnął takimi faktami z mojego życia, o których nieliczni mieli jedynie jako takie względne pojęcie!

Nie wiem, czy obejdzie się bez siedzenia w puszce, ale przynajmniej będziemy bezpieczni, tu nie możemy zostać, to zbyt ryzykowne.
Dostaniemy dodatkowo bonus w postaci nowych tożsamości...
– Ta sprawa, jak to określiłeś, miała związek z tobą i Gabrielem? – Ana oczekiwała w napięciu na odpowiedź Rubena, ale Gabriel odezwał się pierwszy. 
– Zeznawaj, tato! – wypalił Gabriel.

Zapadła cisza. Głęboka i przytłaczająca, którą przerywało jedynie tykanie zegara w salonie.
– Same niespodzianki – powiedziała Ana. – Życie potrafi nas nieźle zaskoczyć!

– Będziecie tak marudzić czy idziemy? – Ruben najwyraźniej nie miał ochoty tłumaczyć żonie wszystkiego od początku, toteż ponaglił ją i syna do wyjścia.

Oboje spojrzeli na siebie spode łba i w milczeniu podążyli za Cortezem, który niósł najcięższe bagaże.

Jorge Redferne również wziął ze sobą jedynie to, co naprawdę niezbędne do życia w mieście prawa, którego to miał ochotę na oczy nie oglądać w swoim życiu. Cała jego historia, wszystkie lata kariery w Meksyku, zmieściły się w trzech torbach podróżnych.

Nienawidził tajniaków, lecz gdy zadzwonił do niego zięć i powiedział mu o Jebbie Watkinsie i o jego „propozycji nie do odrzucenia"...

Starszy boss słyszał „to i owo" o wspomnianym agencie - że nie chodzi na kompromisy, umie patrzeć, słuchać i wyciągać prawdę od najgorszych kanalii i cieszy się do tego opinią cholernie dobrego fachowca od swojej roboty. Co w praktyce oznaczało, że nie da się przekabacić przez nikogo.

Niebezpieczna dziewczyna/ POPRAWIONEWhere stories live. Discover now