ROZDZIAŁ 7 - ROZGRYWKI

222 7 0
                                    

– Szkoda. Ale zamierzasz wrócić? – dopytywał Jorge.
Niecierpliwił się, sam jednak nie wiedział, dlaczego tak mu zależy na żonie, która go zdradziła z najgorszym wrogiem.
–  Kiedyś? Jak najszybciej? – dodał.
– Nie sądzę, aby Ana - Maria i tamten, no, jak mu tam, Ruben chcieli mnie oglądać – odpowiedziała Anna wymijająco.

– No cóż, będą musieli przywyknąć do faktu, iż jesteś moją ślubną – mruknął Jorge, całując jeszcze raz jej kark. – To dla nich, jak i dla ciebie będzie trudne. Szczególnie po tym, jak cię kiedyś traktowałem.

– Jak eksponat w muzeum, który można pochwalić, ale nic więcej.

– Dupek i drań ze mnie, co?

– Teraz czy wcześniej? – Anna mimo woli ujęła dłoń męża. – Nie sądziłam, że kiedykolwiek dostrzeżesz swój błąd, tak jak ja swój. Devon nie był mężczyzną dla mnie, choć trudno żałować, że z tego nieformalnego związku mam córkę, Mary - Ellen.

– Dzieci są radością swoich rodziców.

Anna postanowiła zmienić temat.

– Czy Ruben naprawdę kocha Anę i jej nie skrzywdzi? Nie chcę, by cierpiała jeszcze bardziej, nie pozwolę!

– Ruben swoje przeszedł, ale nie będę wdawał się w szczegóły. Sądzę, że przez to, co się wydarzyło w jego życiu, stał się twardym zawodnikiem, ale nie byłby w stanie skrzywdzić ani Any, ani ich dzieci.

– Czy on pracuje dla Firmy? - spytała  Anna.

– Częściowo tak, czasem zaś na własny rachunek. Sprytny z niego facet, bo umie zadbać o tych, na których mu naprawdę zależy. Jeśli chodzi o Anę, naszą córkę, to Ruben bardzo o nią dba.

– Jorge, zlituj się – Anna skrzywiła się, gdy próbował połaskotać ją w podbródek. – Chcę z tobą poważnie porozmawiać nim wrócę do Bostonu.

Jorge czuł, że wolałby, aby nie w jego obecności nie myślała ani nie mówiła o bostończyku. Ale miała z tym gradem jeszcze jedną córkę, o którą musiała zadbać, o Mary - Ellen. Szkoda. Przynajmniej Ana - Maria jest otoczona miłością ojca i narzeczonego, na którą z pewnością zasługuje.
Co do Mary - Ellen, to Jorge nie znał córki Devona Crane'a ani nie zamierzał jej poznawać. Była dla niego nikim,  Przeszkodą na drodze do szczęścia.  Może ma jakiś słaby punkt, który można wykorzystać w walce o Annę? Priorytetem dla Jorgego było przystopować wybuchowy charakter Castellana, który niebezpiecznie sobie pogrywał z Firmą i wlazł nie na swój teren. Ktoś musiał nauczyć go odpowiednich manier nim będzie za późno. Chociaż lubił podejmować trudne wyzwania, sprawę żony musi odłożyć na później.

– O czym myślisz, Jorge? – Anna nieoczekiwanie dotknęła ramienia męża. – Zmarzniesz.

–  Nie takie niedogodności musiałem już znosić – stwierdził smutno starszy mężczyzna, myśląc z goryczą, że jutro Anna będzie już w drodze do Bostonu.
Bostończyk wygrał potyczkę z Jorge 'em nawet zza grobu! A niech to szlag trafi!

***

– Muszę jechać, carina – Ruben ostatni raz przytulił narzeczoną. – Twój ojciec prosił, abym interweniował w sprawie pewnego wichrzyciela i ...

– Chodzi o twojego biologicznego ojca? – Ana domyśliła się od razu o kim mówił Ruben.

Milczenie Rubena potwierdziło jej obawy. Wiedziała jednak, że dopóki Pablo żył i czuł się bezkarny, mógł wyrządzić wiele szkód. W myśl starej zasady, która mówi, że lepiej zapobiegać niż leczyć, trzeba było podjąć odpowiednią decyzję. Decyzję, która najwyraźniej już zapadła.

Niebezpieczna dziewczyna/ POPRAWIONEWhere stories live. Discover now