III

136 13 3
                                    

30 września 1939 radiowcy pożegnali się ze słuchaczami: po polsku – Józef Małgorzewski, po angielsku – i po francusku – Maria Stpiczyńska.

Ostatni komunikat Polskiego Radia: Halo, halo. Czy nas słyszycie? To nasz ostatni komunikat. Dziś wojska niemieckie wkroczyły do Warszawy. Braterskie pozdrowienia przesyłamy żołnierzom walczącym na Helu i wszystkim walczącym, gdziekolwiek się jeszcze znajdują. Jeszcze Polska nie zginęła! Niech żyje Polska!

                               ***

Zalewscy spali. Obudził ich głośny dźwięk syren.

- Dzieci, Józku!! Co się dzieje?! Asiu, gdzie jest Zośka??? Znowu w nocy gdzieś polazła?! Co za głupie stworzenie z niej!!! - krzyczała Barbara.

- Mamo! Mamusiu!! Nie denerwuj się! Przed chwilą wybiegła z domu. Nie wiem, gdzie poszła. AAAA!!!... - pocisk trafił w szybę okna ich domu.

- Dziecko, uciekaj do piwnicy. Zostaw wszystko, nic nie zabieraj. Uciekaj, zaraz z tatą przyjdziemy.

Zośka rzeczywiście w nocy wyszła z domu. Około czwartej nad ranem. Chciała tylko pójść do Staśka, bo nie mogła usnąć. Tak bardzo była podekscytowana nowym rokiem szkolnym. Nagle usłyszała huk. Potem krzyk. Krzyk przerodził się w pisk, a kłęby dymu, które powstały znacznie ograniczyły widoczność.

Wojna? Zdecydowanie tak. Zośka przez chwilę wahała się, dokąd iść, ale ponieważ do domu Staśka miała może z 200 metrów, to już nie wracała do swojego. Cały czas, jednak, liczyła się z tym, że może nie dać rady. Że okupanci mogą ją zastrzelić po drodze. Biegła. Biegła dlatego, że go kochała. Kochała Staśka. I to już nie była miłość braterska. Poczuła to dopiero w tej chwili, gdy jej i jego życiu groziło niebezpieczeństwo. Czy powita ją jeszcze kiedyś swym serdecznym uśmiechem i przytuli ją mocno do siebie, mówiąc "damy radę, wszystko będzie dobrze". 

Nagle ktoś popchnął ją mocno krzycząc "UWAŻAJ!", przez co Zośka uderzyła się mocno w głowę o pień jakiegoś drzewa, tracąc przytomność...

Do końca być sobąWhere stories live. Discover now