XVII

60 7 1
                                    

Światło. Jasne światło. Promienie słońca. W dali ciemność. Nie chce tam iść. Nikt tego nie chce. Z oddali słychać krzyki. To głosy jej mamy i Aśki. Ale dlaczego ona nadal idzie?! Dlaczego idzie w ciemność?! Za sobą ma rodzinny dom, Staśka, szkołę. Dlaczego kieruje się tam?! Tam, gdzie jest ciemność, zło, swastyka, śmierć. To jej wybór. Zapewne wybór najgorszy w swoim krótkim życiu. Idzie dalej, nie przejmując się radami najbliższych. Jest coraz bardziej uśmiechnięta. Coś sprawia jej radość. DLACZEGO?!

***

Zośka obudziła się w pokoju Wojtka. Zalana potem, a serce waliło jej jak oszalałe. 

- Co ja, do cholery, tu robię?! Ej!

- No z tego, co widzę, to leżysz na podłodze obok mojego łóżka, więc to raczej ja powinienem się zapytać, CO TY TU ROBISZ! - widać było zbulwersowanie chłopaka.

- Nie wiem. Trudno. Mogę z tobą pogadać?

- No możesz, siadaj - Wojtek przesunął się na swoim łóżku, dając miejsce Zośce.

- Miałam sen. On był dziwny. W sumie to on był straszny i niby nic nieznaczący, ale... Szłam ze światłości w ciemność - od domu i przyjaciół...

- I Staśka - wtrącił chłopak z ironią.

- Dokładnie. Skąd wiedziałeś? Nie odpowiadaj. I tak mnie to nie obchodzi. W każdym razie, podążałam do zła. Tam był Hitler i ten z Rosji, jak mu tam... Stalin! Oni mnie wołali, a ja nie chciałam do nich iść, ale poszłam.  Była tam też moja mama. I Aśka, czyli moja siostra. A potem się obudziłam.

- A ja chyba rozgryzłem, dlaczego znalazłaś się w moim pokoju. Ty lunatykowałaś! - chłopak zaczął się śmiać, jak opętany. Po paru chwilach jednak znów przemówił. - U ciebie całą noc świeciła się lampka, bo zapomniałaś ją wyłączyć, a u mnie było ciemno, więc to do Ciemności Mojego Mieszkania dążyłaś podczas "koszmaru".

- Może...

- A w ogóle... Zostaliśmy sami...

- Co? Jak sami? Nie wiem, o co ci chodzi... Czasami dziwny jesteś...

- Ciocia Kasia, no... Wywieźli ją, bo zauważyli, gdy wychodziła z bunkra. Zabrali wszystkich. Oprócz nas... 

Zośka nie odpowiedziała. Położyła się jedynie na łóżku Wojtka. W jej oczach malował się strach, niedowierzanie i jakby niemoc. Nie wiedziała, dlaczego jej życie jest tak skomplikowane, a ze wszystkim zostaje prawie sama jak palec. Kiedy chłopak włączył radio i wiadomości, ich życie skomplikowało się jeszcze bardziej, niż im się zdawało. Myśleli, że gorzej już być nie może.

- Właśnie na tereny niedaleko Lublina, dokładnie do Tomaszowa Lubelskiego, wkroczyła armia rosyjska. Wojna otoczyła nas już z dwóch stron. Rząd RP planuje emigrację z Polski, a Warszawa niedługo skapituluje. Dzisiejsza radiowa audycja będzie prawdopodobnie ostatnią audycją przed końcem wojny. Wszystko wskazuje na to, że nasz kraj niedługo zniknie z mapy Europy - zostanie podzielony na III Rzeszę i ZSRR.

- Tak jak myślałam - podsumowała Zośka. Udawała, że ją to nie obchodzi. Chciała chyba po prostu zmienić temat. - Kiedy idziemy do szkoły?

- Raczej powinniśmy dzisiaj... Jest 8:23. Lekcje zaczynamy o 9:00. Pospieszymy się, to może zdążymy. A ty nie masz już żadnej bliskiej ci osoby w Warszawie?

- Na chwilę obecną nie. Wrócimy do stolicy, a raczej BYŁEJ stolicy, kiedy ona najbardziej będzie nas potrzebować. Wtedy będzie tam też Stasiek.

- Dobra, a skąd będziesz wiedzieć, kiedy nadejdzie ta wiekopomna chwila, gdy trzeba będzie wyjechać?

- Kiedy trzeba będzie, to będziemy to widzieć. Zakładaj ciuchy, bo się spóźnimy!

Do końca być sobąWhere stories live. Discover now