XIV

59 9 1
                                    

- Długo jeszcze będziemy tu siedzieć? - pytał zniecierpliwiony Wojtek.

- Tak długo, aż się uciszą hałasy... - odparła ciocia Katarzyna.

- Hałasów nie słychać dokładnie od trzech godzin i czterech minut. Ja wychodzę. Chodź, Zośka.

- Ale... - Zośka się zawahała. -  No dobra.

- A proszę bardzo! Wychodźcie, ale jak was postrzelą, to nawet nie próbujcie wracać do domu! - skrzywiła się ciotka.

Wyszli sobie spokojnie. Świeciło słońce, którego promienie odbijały się od liści dębów. Krajobraz piękny i naturalny. Jednak, kiedy ujrzeli dom, widok nie był już tak cudowny. Ściany zostały podziurawione przez pociski, a ogród, w  którym przyjemnie się siedziało, stał całkowicie zrównany z ziemią.

- Zimno ci jest? - spytał Wojtek, gdy usiedli pod drzewem.

- Nie - odparła dziewczyna.

- No przecież widzę, że się trzęsiesz. Chyba że to może strach, moja droga? - chłopak podał kurtkę Zośce.

- Dzięki, ale nie jestem ani twoja, ani droga...

- Oj, już nie przesadzaj. Chodź tu.

Wojtek objął Zośkę, a jej najwidoczniej to nie przeszkadzało, gdyż w ogóle się nie opierała...

- Jeżeli wrócisz do Warszawy, proszę, zabierz mnie ze sobą - nagle powiedział Wojtek.

- Zobaczymy... Ale najpierw musisz mi pomóc dostać się tu do harcerstwa. Wtedy zabieram cię do stolicy. Umowa stoi?

- Stoi. Jeśli chcesz, możemy pójść teraz do tutejszego domu harcerza.

- Dobra. I tak nie mamy nic lepszego do roboty. W drogę!

Wstali i ruszyli w stronę bardziej zniszczonej części miasta.

- Wojtek?

- Co?

- Ale tu poniszczyli. Jezu, ja się coraz bardziej boję.

- A czego się boisz? Narazie tutaj ucichło. Zaraz, stop... - chłopak zatrzymał się przy którymś z domów. - Zaraza! Zośka! Oni zajęli Lublin!

- Jacy oni?! Uspokój się!

- No hitlerowcy, do cholery. Jak mogę się uspokoić?! Teraz się dopiero zacznie wojna. Ja nie wiem, na północy dzieje się masakra, a teraz nawet tutaj?! Nie wierzę w to. Zośka, powiedz, że to jest sen, zmora! Błagam!

- Stul gębę, baranie. Zachowujesz się jak psychopata. Teraz po prostu będzie... Ciekawiej...

- Ciekawiej... Zobaczymy... Przed chwilą się trzęsłaś z przerażenia, a mówisz mi, że nic się nie dzieje! To chyba ty masz jakieś... Rozdwojenie jaźni!

- Dobra, pokrzycz sobie, ale mnie nie obrażaj, dobrze?! Ja cię tu zostawię, wyżyjesz się, a ja się zapiszę do harcerstwa i wrócimy do domu, bo widzę, że coś ci się dzieje.

- A to idź, ale nie myśl sobie, że ja nie idę z tobą, bo się boję. Po prostu mi się nie chce.

Zośka nie odpowiedziała, ale swoje wiedziała. Z drugiej strony rozumiała Wojtka, bo dla niego wojna dopiero się zaczęła. I nie skończy się prędko. W sumie dla niej to również coś nowego, ale ona miała przynajmniej jakieś pomysły, jak sobie radzić, jakiś plan, strategię...

Do końca być sobąWhere stories live. Discover now