3rd day

4K 421 218
                                    

Kolejny dzień. Kolejne godziny niepokoju. Dlaczego tak się martwiłem? Przecież go nie znałem, a chodziłem jak na szpilkach, myśląc o nim. Sprawiał, że nie mogłem się na niczym skupić. Chciałem go uratować. Zostało mi mniej czasu, a ja musiałem wymyślić coś, co wybije mu ten pomysł z głowy. Uważałem, że moją misją jest pomóc mu. Tylko nie wiedziałem jak mam to zrobić. Trudno było coś na to poradzić, kiedy nie znałem jego imienia, nie wiedziałem jak wygląda, ani nie miałem żadnego kontaktu. Chciałem go poznać. Czułem potrzebę dowiedzenia się, kim on jest. Wiedziałem, że na pewno jest wartościową osobą i nie mogłem pozwolić na to, aby po prostu ze sobą skończył.

Wszedłem do szkoły, rozglądając się za Jungkookiem, który zazwyczaj stał w jednym miejscu, ale tym razem go nie było. Zmarszczyłem brwi i przeszedłem się korytarzem dalej. Zobaczyłem go stojącego za ścianą i ewidentnie kogoś podglądającego. Stanąłem tak samo.

-Co robisz? - powiedziałem blisko jego ucha, czego pożałowałem, bo chłopak wystraszył się i uderzył mnie głową w nos. Złapałem się za niego sycząc z bólu. -Kurwa, Jungkook.

-Kurwa Yoongi, nie strasz mnie tak, to ode mnie nie oberwiesz - przewrócił oczami i prychnął. -No przepraszam no, ale to twoja wina - powiedział, śmejąc się, a ja zmrużyłem oczy i westchnąłem.

-To co ty robisz?

-Ja? Ja tylko śledzę mojego crusha. Jego przyjaciela nie ma. Powinienem skorzystać z okazji i do niego zagadać? Jest sam, więc... Ja wiem, że jeszcze wczoraj mówiłem, że to nie pora na śledzenie, ale nie mogłem się powstrzymać.

-Nie wiem, rób co chcesz - pokręciłem głową.

-No popatrz jaki on jest uroczy - westchnął i znów spojrzał w tamtą stronę z uśmiechem.

-No jest - mruknąłem, spoglądając na blondyna, który oczarował Jungkooka.

Chłopak bazgrolił coś w swoim notatniku z lekkim uśmiechem na twarzy. Wyglądał na zamyślonego i jakby był w swoim świecie. Miał bardzo delikatną urodę.

Nagle podniósł głowę, patrząc w naszą stronę, więc odwróciłem wzrok, a Jungkook tak podskoczył i się schował, że myślałem, że jego serce stanęło. Zacząłem się z niego śmiać.

-Spokojnie, Jungkook - poklepałem go po ramieniu.

-Spojrzał w moją stronę!

-Powinieneś się uśmiechnąć idioto, a nie się chować.

-Zestresowałem się! - westchnął i wychylił głowę, aby znów spojrzeć na chłopaka, który na nas spoglądał. Kiedy zobaczył, że Jungkook się na niego patrzy, uśmiechnął się uroczo i pomachał, na co mój przyjaciel uśmiechnął się szeroko, a po chwili znów się skrył.

-Jesteś głupi. Już on jest odważniejszy od ciebie.

-Słucham? Nikt nie jest odważniejszy ode mnie.

-Jasne, udowodnij.

-Okej, ale jeszcze nie dzisiaj.

-W tym momencie powinieneś do niego podejść i zagadać.

-Nie jestem gotowy.

-No dobra, jak uważasz. Nie będę ci mówił, co masz robić. Ja tylko doradzam, bo potem może być za późno - uniosłem ręce, a brunet zmrużył oczy.

-Zamknij się, Yoongi.

~*~

Biegłem ile sił w nogach do budki. Zasiedziałem się nad zadaniem domowym, więc straciłem poczucie czasu i nie zauważyłem, że zostało mi tylko kilka minut.

Otworzyłem budkę i wszedłem do niej zmachany. Spojrzałem na telefon i zobaczyłem, że wybiła godzina siedemnasta, więc odetchnąłem z ulgą, a po chwili zadzwonił telefon. Odebrałem go i odchrząknąłem cicho.

-Cześć.

-Hej, coś się stało? - zapytał, a ja mimowolnie uśmiechnąłem się, słysząc jego głos.

-Nie, dlaczego?

-Dyszysz jakbyś przebiegł maraton.

-Ach, tak. Śpieszyłem się.

-Ale zdążyłeś - zaśmiał się cicho, a moje serce się rozpłynęło na ten słodki dźwięk.

-Chyba masz dzisiaj dobry humor.

-Wyjątkowo tak. Dziwne, prawda?

-Coś się wydarzyło?

-Nic nadzwyczajnego. W sumie to chyba wstyd się przyznawać.

-Dlaczego? Nie ma się czego wstydzić. Chcę wiedzieć, co sprawia, że się uśmiechasz.

-Eh no dobra... Idę dzisiaj na koncert mojego ulubionego zespołu i tak jakoś...

-Och, serio? Jakiego? - uśmiechnąłem się, mimo że chłopak tego nie widział.

-Big Bang... - powiedział nieśmiało.

-Naprawdę? Też ich lubię!

-Jejku, myślałem, że będziesz się ze mnie śmiał.

-Dlaczego miałbym?

-Powiedziałbym, że cieszenie się z koncertów jakiś zespołów, jest bardziej dla dziewczyn.

-Oj tam, gadasz głupoty. Lubisz jeszcze jakieś zespoły? Albo solistów?

-Mam mówić szczerze?

-Pewnie.

-Okej, tylko się nie śmiej.

-Nie mam się przecież z czego śmiać. Każdy ma jakiś idoli czy coś.

-Obiecaj.

-Obiecuję.

-Więc, lubię jeszcze Seventeen, Red Velvet, Exo, Shinee... W sumie jest tego sporo. A tak poza naszymi artystami, uwielbiam The Neighbourhood, Imagine Dragons, Troye'a Sivana, Eda Sheerana i wiele innych...

-Widzę, że się nie ograniczasz, tak samo jak ja. Też lubię sporo artystów - uśmiechnąłem się do siebie, ciesząc się, że chłopak troszkę się przede mną otworzył.

-A kogo lubisz?

-W sumie wszystkich co wymieniłeś, włączając w to jeszcze Bruno Marsa, Adele, Lane Del Rey i innych.

-Och, ich też uwielbiam! - ucieszył się. -Dziękuję ci.

-Za co?

-Za to, że ze mną rozmawiasz i nie masz mnie gdzieś. Rozmawiamy dopiero trzeci dzień, a ty już potrafisz sprawić, że się cieszę. Dziękuję. A teraz lecę, bo muszę się zbierać.

-Przecież nie masz za co dziękować. Lubię z tobą rozmawiać. Leć już, bo się nie wyrobisz. Miłej zabawy!

-Dziękuję! Osiemnaście... - powiedział już bez entuzjazmu, a ja usłyszałem przerwane połączenie.

Westchnąłem głęboko. Słyszałem, że był bardzo szczęśliwy i to mnie cieszyło, ale później musiał powiedzieć to cholerne "osiemnaście". Miałem nadzieję, że ten zły pomysł zniknie z jego głowy i pomogę mu z tym.

W O W

dodałam coś

suicide phone || yoonmin ✔Where stories live. Discover now