8th day

3.3K 455 167
                                    

-Yoonie, dlaczego mi wczoraj nie odpisywałeś? Chciałem się dowiedzieć jak tam sytuacja z tym synem.

-Nie Jungkook, nie zeswatam cię z nim.

-Nawet nie chcę! Moje serce zajmuje teraz uroczy blondyn.

-Tak, tak. Nie odpisywałem, bo stwierdziłem, że opowiem ci wszystko dzisiaj, bo woah... - wymachiwałem rękami, jednak zatrzymałem się, kiedy zobaczyłem dwóch blondynów, idących w naszą stronę.

-Hej, Yoongi - odezwał się Jimin z uśmiechem, a ja to odwzajemniłem.

-Hej - mruknąłem, a chłopcy wyminęli nas. Zdążyłem jeszcze zauważyć, że przyjaciel Parka uśmiechał się do Jungkooka.

Brunet patrzył to raz na mnie, to raz na plecy chłopców, którzy się oddalali, z szeroko otwartymi oczami.

-Co to było? Czy twój crush właśnie się do ciebie odezwał?! I zna twoje imię?!

-No właśnie! O to mi chodzi! Słuchaj. To jest właśnie syn dziewczyny mojego ojca.

-Co ty pierdolisz.

-Naprawdę i wiesz co? Powiedział mi bardzo ciekawą rzecz, a mianowicie to, że twój uroczy blondyn ma na imię Taehyung i też wpadłeś mu w oko.

-Co ty pierdolisz?!

-Stary, bierz sprawę w swoje ręce, dopóki masz szansę.

-A co jak nie dam rady? Co jak mnie nie polubi?

-Jungkook, nie denerwuj mnie. Jeśli nie spróbujesz, to się nie dowiesz.

-Ale to dziwne, tak po prostu podejść i zagadać!

-To co, może mam ci zaaranżować spotkanie?

-A mógłbyś?! - prychnąłem.

-Jungkook...

-Proszę...

-Pomyślę co da się zrobić, ale na razie daj mi się lepiej poznać z Jiminem.

-Dziękuję! Więc opowiadaj, jak wczoraj było! Ej, ale w takiej sytuacji, to nie jest dziwne, że wpadł ci w oko?

-Nie, dlaczego? Biologicznie nie mamy ze sobą nic wspólnego, więc... Nie uważam, żeby to było coś dziwnego.

-Hm... - zamyślił się na chwilę. -No dobra, to po prostu opowiadaj, bo jestem cholernie ciekawy - wyszczerzył się.

Pogrążyłem się więc z nim w rozmowie, opowiadając każdy szczegół, a po dzwonku skierowaliśmy się na lekcję.

Zacząłem się zastanawiać jakim cudem byłem już dorosły, a Jungkook prawie dorosły i jak dwie nastolatki cieszyliśmy się z zauważenia przez crusha... To zdecydowanie nie było normalne.

Dzień mijał mi szybko. Na stołówce Jungkook i Taehyung co chwilę na siebie spoglądali, rumienili się i uśmiechali nerwowo, a ja z Jiminem się z nich śmiałem, obserwując sytuację.

Po lekcjach, kiedy wyszliśmy ze szkoły, dostałem olśnienia. To był najprostszy, najbardziej banalny plan poznania Jungkooka z Taehyungiem, jaki mógłby istnieć. Dlaczego byłem tak głupi, że nie wpadłem na niego od razu?

-Jungkookie...

-Co?

-Jesteśmy idiotami.

-I dopiero to odkryłeś? Ale olśnienia dostałeś.

-Przecież najprostszym planem jest po prostu dosiąść się do nich na stołówce i wtedy się zapoznać.

-Serio... - złapał się za głowę. -Masz rację - westchnął.

~*~

-Hej, jak tam?

-Źle. Mam głupie zawahania. Byłem już pewny. Dlaczego nie zrobiłem tego od razu, tylko wymyśliłem sobie jakieś dwadzieścia dni, które coraz bardziej robią mi mętlik w głowie i nie wiem czy ich nie wstrzymać? Może wymyśliłem je z nadzieją na nadejście pomocy? Zadzwonienie do budki było spontaniczną decyzją. Po prostu chciałem z kimś porozmawiać. O czymkolwiek, jak gdyby nigdy nic. Wiesz co... Jeszcze ostatnio nie chciałem pomocy... Ale teraz tak bardzo chciałbym, żeby ktoś potrafił mi pomóc... Po prostu... Jestem na takim skraju... Nie wiem już co powinienem ze sobą zrobić. Czy zrealizować swój plan czy dać sobie szansę... W dodatku poznałem pewną osobę... Wydaje się tak bardzo kochana... Przegadałem z tą osobą cały wieczór i... Na początku wydawał się taki... Nie wiem. Może zimny? Chyba tak powinienem to ująć. Ale kiedy pogrążyłem się z nim w rozmowie, wydawał mi się tak bardzo uczuciową i radosną osobą... Sprawił, że chcę go lepiej poznać i... Trzynaście dni na poznanie go, to mało czasu. Prawda? - zapytał i usłyszałem jego złamany głos.

-Tak, to bardzo mało czasu... - westchnąłem. -Dlatego potrzeba go dużo dużo więcej. A może to właśnie ta osoba? Ta osoba, która wpłynie na twoje życie i ci pomoże? Nie poddawaj się. Nie możesz się tak szybko poddać. Musisz dać sobie szansę. Pokonać te okropne myśli, które cię dręczą i nie dają żyć. Musisz pokazać, że jesteś silny i nie dać się zniszczyć. Wierzę, że ci się uda. Naprawdę mocno w ciebie wierzę.

-Ale to jest tak cholernie trudne... - zapłakał, a w moich oczach zebrały się łzy. Czułem się tak bardzo bezradny. Chciałem być przy nim, przytulić go i mu pomóc. Ale nie mogłem tego zrobić.

-Wiem... Wiem, że to cholernie trudne. Ale ej, jesteś silny. Skoro widzisz to, że potrzebujesz pomocy i chcesz, żeby ktoś ci pomógł, to znaczy, że jesteś bardzo silny i walczysz. Musisz to teraz udowodnić sobie. Ja to widzę, a teraz musisz zobaczyć to ty. Musisz powiedzieć sobie, że dasz radę to przezwyciężyć.

-Muszę, ale tak trudno to zrobić... Nigdy nie wierzyłem w siebie. Próbuję. Próbuję, ale to ciężkie. Nie wiem czy dam radę. Myślisz, że dam? - pociągnął nosem.

-Na pewno dasz. Jestem z tobą. Może nie zaraz obok, ale jestem i wspieram cię z całego serca. Trzymam za ciebie kciuki, abyś dał radę i żebyś przestał odliczać. Żebyś zatrzymał ten głupi "zegar" i kontynuował swoje życie. Abyś żył jak najdłużej, szczęśliwy.

-Dziękuję... Tak bardzo ci dziękuję, że ze mną jesteś... - zaszlochał, a ja uśmiechnąłem się do siebie.

-Nie masz mi za co dziękować, naprawdę.

-Pomagasz mi. Mam ci za co dziękować. Nawet nie wiesz jak twoje słowa na mnie wpływają. Pomagasz mi po prostu tym, że ze mną rozmawiasz i nie masz mnie gdzieś. To cholernie podnosi mnie na duchu. Dziękuję. Przepraszam, ale już muszę kończyć, bo mama poprosiła mnie o pomoc w czymś, a jeszcze muszę się uspokoić - pociągnął nosem i cichutko się zaśmiał.

-Dobrze, rozumiem. Miłego wieczoru.

-Miłego wieczoru! - rozłączył się, a ja się uśmiechnąłem.

Jakoś cieszyłem się, że ma już zawahania. Teraz chciałbym, żeby całkiem zapomniał o tym pomyśle i miałem nadzieję, że mu się to uda.

Zostawcie jakiś ślad, proszę~

suicide phone || yoonmin ✔Where stories live. Discover now