Nie wiedziałem jak to się stało, że obudziłem się w pokoju Jungkooka z Jiminem przy moim boku. Chłopak spał mocno jak kamień, a ja wstałem po cichu z łóżka. Moja głowa pulsowała i miałem wrażenie, że za chwilę mi wybuchnie.
Wszedłem do salonu i zamarłem, widząc Jungkooka śpiącego na kanapie, na którym spał Taehyung, wtulony w niego, a wokół nich były porozrzucane butelki po alkoholu i pudełka po pizzy. Nie wiedziałem jak doszło do tego, że było tu tyle butelek, bo nawet nie pamiętałem, żebym tyle kupował, a nie było możliwości, żeby któremuś z chłopców sprzedali.
Złapałem się za głowę i wszedłem do kuchni, aby napić się wody i odnaleźć jakieś leki, które pomogłyby mi z kacem. Nie czułem się dziwnie z tym, że grzebałem Kookowi po szafkach, bo jesteśmy na takim etapie przyjaźni, że jego dom jest dla mnie jak drugi dom, a mój dom jest dla niego jak drugi dom i jak ktoś z nas coś chce, to sobie po prostu to bierze, a nie czai się jak ktoś obcy.
Kiedy odnalazłem to czego szukałem, uśmiechnąłem się do siebie. Zażyłem leki i usiadłem przy stole. Westchnąłem głęboko i złapałem się za głowę, zamykając oczy. Próbowałem przypomnieć sobie, co się działo poprzedniego wieczoru, ale miałem w głowie czarną dziurę.
Po kilku minutach drzwi do kuchni uchyliły się, a przez nie wszedł zaspany Jimin. Uśmiechnąłem się do niego. Był tak zmarnowany, że myślałem, że zaraz padnie. Powoli ruszył w moją stronę i usiadł naprzeciwko, z westchnięciem kładąc głowę na stoliku.
-Jak się czujesz? - zapytałem, roztrzepując jego włosy i podałem mu tabletkę, którą zaraz zażył.
-Okropnie. Jak śmierć.
-Pamiętasz cokolwiek? - na moje pytanie chłopak uniósł głowę i spojrzał na mnie jak na ducha, a potem zmrużył oczy.
-Nie - powiedział niepewnie. -Pamiętam tylko jedną rzecz. Ale to nieistotne - przełknął ślinę i zagryzł wargę. -A ty?
-Kompletnie nic - odrzekłem, a Jimin spuścił wzrok. Miałem wrażenie, że zachowuje się dziwnie. -Co tu się stało, że Taehyung śpi na Jungkooku i wszędzie leżą butelki?
-Nie mam pojęcia - prychnął z uśmiechem. -Gdzie są rodzice Jungkooka?
-Wyjechali gdzieś. Wracają jutro.
-Ach... Yoongi, mieliśmy tylko wypić trochę w parku, a przenieśliśmy się do domu Jungkooka i zrobiliśmy sobie małą imprezę. To pamiętasz prawda?
-To znaczy... Pamiętam, że zaczęliśmy pić jakiś alkohol, który Jungkook wyciągnął z szafki... Ach, to stąd tyle butelek... Jego rodzice gustują w różnych alkoholach i mają tego pełno. Wiesz, że będzie teraz przejebane?
-Cholera... Mama mnie zabije - jęknął, łapiąc się za głowę.
-Nie zabije cię. Nie dowie się. Wezmę to wszystko na siebie. Nikt nawet nie będzie wiedział, że tu byłeś.
-Ale Yoongi...
-Żadnego "ale". Jak na razie tylko ja jestem pełnoletni, więc wezmę za to odpowiedzialność.
-Nie mo...
-Cicho - powiedziałem ostro, a po chwili do pomieszczenia weszli Taehyung z Jungkookiem. Usiedli przy stoliku, spoglądając dziwnie z uśmiechem to raz na siebie, to raz na mnie i Jimina. Coraz bardziej zastanawiałem się, co do cholery wydarzyło się poprzedniego dnia.
-Wyspaliście się? - zapytał Jungkook, opierając głowę na dłoni, z uśmiechem, a ja zmarszczyłem brwi.
-Jungkook. Czy ty coś pamiętasz?
YOU ARE READING
suicide phone || yoonmin ✔
FanfictionWszystko zaczęło się, kiedy Yoongi będąc na spacerze, odebrał telefon w budce. Telefon od chłopaka, który planował swoje samobójstwo. angst Początek: 23.10.2017 Koniec: 19.08.2019 x d #231 ff 180323