Rozdział 1

568 29 7
                                    

Jak szybko tylko mogłam wybiegłam z samolotu, w którym spędziłam ostatnie 9 godzin mojego życia. Siedząc obok śpiącego,spoconego i pulchnego gościa, a za plecami mając dziecko, które albo kopało albo się darło w niebo głosy. Ach, jak ja kocham te podróże. Złapałam swoją walizkę, która akurat znalazła się na taśmie i wybiegłam z budynku. Nie skupiłam się na nim ani trochę, ostatni raz byłam tu pół roku i wątpię żeby zmienił się jakoś bardzo. 

Przeszłam przez ostatnie szklane wrota jakie dzieliły mnie od wolności. Zaparło mi dech w piersi, nie przypuszczałam, że tak bardzo będzie mi brakować tego kraju. Spędziłam tu  najpierw 10 lat dzieciństwa, a później 2 lata gimnazjum. Nie chciałam uciekać, a raczej  nie chciałam ich zostawiać. Wróciłam, bo znalazłam dopowiedź, dokładniej mówiąc dostałam od niej prosto w twarz...

-Tęskniłaś?- odwróciłam twarz w stronę melodyjnego głosu brunetki. Mojej kuzynki, jest ode mnie starsza o niecałe 2 lata a już trenuje drużynę koszykarską w liceum Seirin.- No, no, no dziewczyno ależ ty wyrosłaś.

-Aida-powiedziałam rzucając się na dziewczynę i o mały włos nie wywracając nas obie- Ale mi ciebie brakowało...nie przesadzaj nie zmieniłam się tak bardzo.

-No tak pomijając fakt, że twoje włosy dostały turkusowych pasemek, a ty urosłaś o jakieś 10 centymetrów.- zaśmiałyśmy się, związłam szybko białe włosy w wysokiego kucyka i ruszyłam z brązowooką do auta przy, którym czekał mój wujek. Również trener, to taki jakby rodzinny biznes. 

Po niecałych 20 minutach dojechaliśmy do domu, Aida pokazała mi mój pokój, łazienkę i reszte domu. Chciała żebym poszła z nią na ostatni trening chłopaków przed jutrzejszym finałem WinterCup. Odmówiłam jak najmilej się dało, doskonale wiedziałam co planuje. W drużynie Seirin grał Kuroko...

*Flashback*

Weszłam na pustą salę gimnastyczną, skończyłam dzisiaj lekcje wcześniej, więc postanowiłam skorzystać z okazji i pójść trochę pograć. Spojrzałam na biało-czarny zegarek na lewym nadgarstku.

-Trening zaczyna się za nie całą godzinę- powiedziałam sama do siebie po czym ruszyłam do kantorka po piłkę.

Szybko przebrałam się w coś wygodniejszego niż mundurek szkolny. Założyłam czarne leginsy i crop top galaxy. Zawiązałam swoje białe addidasy i chwyciłam piłkę. Chwilę się w nią wpatrywałam, a potem zaczęłam dryblować.

Odbijałam ją między nogami, z tyłu, z prawej, z lewej. Zmieniałam nogi jakbym tańczyła break dance, skakałam, biegałam i rzucałam. Wszystko trafiłam idealnie do kosza, kocham ten sport najmocniej na świecie. Co nie jest za dobre szczególnie kiedy zauważasz, że ktoś cię obserwuje z kilkunastu minutowym opóźnieniem. 

Zatrzymałam się z piłką w ręce i odwróciłam się w stronę drzwi. Stali tam dwaj chłopcy, jeden wysoki, zielonowłosy, taki glon na łbie. Uśmiechnęłam się na tą myśl, miał tego samego koloru oczy i okulary, jasna cera. Umięśnione nogi i ręce, owinięte plastrami palce. To takie oczywiste pierwszy skład, rzucający obrońca Midorima Shintaro. Siedzi dwa rzędy przede mną pod oknem, obok niego stoi niższy prawie o głowę Akashi Seijuro. Kapitan słynnego pokolenia cudów, rozgrywający, czerwone włosy i oczy, (tak dla jasności uznałam, że bohaterka będzie miała okazję poznać prawdziwego kapitana, dlatego tutaj zmieni się on nie długo przed jej wyjazdem do Stanów) umięśnione ręce i nogi. Słynny trik to tzw. łamacz kostek. On natomiast siedzi po skosie ode mnie.

-Na co się tak gapicie? Trening się jeszcze nie zaczął i mogę tu być.- w moim głosie z pewnością słychać było nie zadowolenie.

-Ta sala jest zajęta przez pierwszy skład, więc proszę cię o jej opuszczenie.

-Słuchaj glonek, nie rozkazujesz mi, więc dopóki nie ma reszty składu i trenera mogę tu przebywać.- uśmiechnęłam się wrednie i wróciłam do wrzucania trójek.

-Wiesz z kim rozmawiasz?- jak ja nie nawidzę takich zarozumiałych gości. 

-Że co proszę?- uniosłam jedną brew, radzę ci się chłopie z tego wycofać albo oberwiesz tak, że nawet twoje wnuki to odczują.- Midorima Shintaro, rzucający obrońca i Akashi Seijuro, rozgrywający oraz kapitan czyż nie? A chyba, że chodziło ci o ten cały cyrk z pokoleniem cudów. Wiesz co ci powiem- teraz stałam z nim twarzą w twarz- nienawidzę takich zarozumiałych typów jak ty, czego oczekujesz? Że zacznę skakać i piszczeć z radości? Może chcesz żebym poprosiła o autograf? W końcu spotkał mnie taki zaszczyt, prawda? -ruszyłam w stronę wyjścia rzucając tylko- Na przyszłość daruj sobie takie teksty, zawsze jest ktoś lepszy od ciebie.

*End*

Zawsze jest ktoś lepszy od ciebie co?  Wmawiałam im to praktycznie codziennie i jak to się skończyło. Wszyscy staliśmy się zarozumiali, nawet nasz kochany cień Tetsuya. Wyjechałam, bo chciałam się tego pozbyć. Chciałam się pozbyć uczucia, że gra nie ma sensu. Kiedyś tak bardzo ją kochałam, nie mogłam bez niej żyć. Ale kiedy nie masz nikogo kto trzymał by cię w rzeczywistości, zaczynasz z niej odlatywać. Tak stało się ze mną, nie chciałam już grać, bo uważałam, że nikt mnie nie pokona. Stałam się chamska, zarozumiała i sarkastyczna.

Podeszłam do tablicy korkowej, na której przyczepione były różne zdjęcia. Skupiłam wzrok tylko na jednym, na którym to byliśmy wszyscy razem. Kiedy oznajmiłam im, że będę z nimi grać. Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie, brakuje mi ich. Nie wiem czy pójdę jutro na ich mecz, wątpię czy chcą mnie widzieć. Nie po tym jak zniknęłam, a ja chyba też nie chcę ich widzieć.

Za dużo myśli naraz, muszę to sobie wszystko uporządkować. Przeniosłam swoje szare oczy na szafę. Ciekawe czy to jeszcze tam jest, lepiej się rozpakuje. Położyłam walizkę na ziemii i zaczęłam się rozpakowywać. Zdjęcia ze Stanów doczepiłam do reszty, drobiazgi wcisnęłam do szuflady w biurku. Otworzyłam ogromną białą, jak reszta mebli, dwudrzwiową szafę i wpakowałam tam moje ubrania. Część z nich już tu była, bo to był mój pokój przed wyjazdem. Ułożyłam buty na samym dole i wyjęłam coś o czym całkowicie zapomniałam przez cały czas kiedy mnie tu nie było. Położyłam duże, opakowane w kolorowy papier, pudło na łóżko. Czekało pół roku, może jeszcze chwilę. Wróciłam do mebla, podsunęłam również białe krzesło od biurka pod szafę i weszłam na nie. Z samej góry mebla ściągnęłam moją ukochaną, pomarańczowo-czarną piłkę do kosza. Najlepszy sposób na rozładowanie emocji? Obróciłam piłką w rękach i pomyślałam "Znam tylko jeden". Odstawiłam wszystko na swoje miejsce i usiadłam na skraju łóżka. Patrzyłam jeszcze chwilę na starannie zapakowane pudełko i zdarłam z niego papier. Otworzyłam wieko i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to kartka z życzeniami. Podpisana przez wszystkich, nawet Akashiego. Dziwne, bo już wtedy przestawał być sobą czy raczej ustąpił miejsca temu drugiemu. Wzruszyłam ramionami, to był z pewnością pomysł różowowłosej menadżerki, pamiętam jak podarowali mi je w moje urodziny. To był również dzień kiedy oznajmiłam im, że wyjeżdżam. Tak bardzo się pokłóciliśmy, że nie chciałam go nawet otwierać. Odłożyłam papier na bok i szperałam dalej. Była tam mnóstwo słodyczy i chyba nawet wiem od kogo. Ale nie zamierzam ich już jeść...znalazłam tam kilka komiksów, mój ulubiony film. Książkę i ramkę ze zdjęciem. Wzięłam ją w ręce i pozwoliłam łzą spływać po moich policzkach. (zdjęcie w ramce przedstawia ich wszystkich razem po wygraniu drugiego mistrzostwa, pierwszego dla Kami, z pucharem w ręku dziewczyna była podrzucana przez Kise i Aomine~dop.aut.) 

Przemyłam twarz zimną wodą, przebrałam się w coś bardziej sportowego i wyszłam. Szłam z piłką pod pachą, sama nie wiem gdzie tak pędziłam. Po niecałych 10 minutach byłam na miejscu...boisko do koszykówki.

*-*-*

Pierwszy rozdział już za nami, dajcie znać co myślicie ^^

Knb coś pomiędzyOnde histórias criam vida. Descubra agora