Rozdział 20

107 5 0
                                    

Przechwyciłam piłkę, która wyleciała ze starcia w powietrzu Silvera, Kagamiego oraz Daikiego. Stałam poza linią 3 metra i nagle miałam wrażenie jakby cały świat zatrzymał się w miejscu. Obróciłam głowę w stronę trybun gdzie stała moja jasnowłosa przyjaciółka, widząc mój wzrok pokiwała lekko głową i uśmiechnęła się blado trzymając telefon w dłoni. Miała włączone nagrywanie, a ja zamknęłam na moment oczy bojąc się trochę następnych sekund. Usłyszałam krzyki widzów i rezerwowych graczy na ławce, spojrzałam na trzymany przedmiot i przymknęłam oczy wciągając głęboko powietrze. Otworzyłam je wydychając powietrze i rozejrzałam się po boisku. Widziałam biegnących przeciwników na obronę pod swój kosz oraz atakujących czekających na podanie. Szczerzyli się widząc ostatnie setne sekundy na zegarze. Nagle czas wrócił do normalności, a ja szybko odwróciłam się w stronę własnego kosza i wyskakując wypuściłam piłkę z rąk. Słyszałam wciągnięte gwałtownie powietrze oraz rozemocjowane okrzyki tłumu.

Trafiłam a po sali rozniósł się gwizdek kończący mecz, zdobyłam punkty, które przesądziły o zwycięstwie jednak zdobyłam je dla przeciwników. Szybko mogłam poczuć na sobie wściekłe spojrzenia zawodników Jabberwocka, powoli odwróciłam się w ich kierunku i ignorując rozszalały z radości tłum oraz cieszących się przyjaciół starałam się zachować kamienną twarz. Wiedziałam, że przyjaciółka wszystko nagrywa, musiałam tylko otrzymać od niego konkretne informacje. Po sali rozniósł się głośny ryk gniewu a ja ponownie poczułam strach na widok rzucającego się na mnie chłopaka. W mgnieniu oka złapał mnie za gardło i podniósł kilka centymetrów nad ziemię tak, że zaczęłam machać nogami, a rękami panicznie próbowałam zwolnić jego uścisk trzymając go za ramię.

-Ostatni raz tak ze mną pogrywasz. Mieliśmy umowę!- jego krzyk rozniósł się po sali, wszyscy przyglądali się mu w milczeniu a kamery rejestrowały każdy jego ruch. Kątem oka widziałam chcących rzucić mi się na ratunek kolorowowłosych chłopaków, całe szczęście zatrzymała ich Momoi. Dziewczyna żywo gestykulowała a oni nie spuszczali ze mnie wzroku.- Myślałem, że wystarczająco się mnie boisz żeby robić co każe.

- Jesteś nienormalnym dupkiem, który uważa, że wszystko mu się należy.- wycharczałam najgłośniej jak potrafiłam i machając nogami coraz bardziej panikowałam.- Uciekasz się do szantażu i ataku fizycznego kiedy coś nie idzie po twojej myśli.

-Zazwyczaj to działa, ale jesteś albo na tyle uparta albo na tyle głupia. Już 3 raz dajesz mi się podejść i pozwalasz zniszczyć twoją karierę. Myślałem, że jesteś mądrzejsza.- uśmiechnął się nikczemnie.

-A ja myślałam, że nie zdradzisz wszystkiego przez gniew.- spokojny głos Nicole zwrócił jego uwagę.- A teraz uśmiechnij się do kamery.- zaszczebiotała wesoło i pokazała chłopakowi język. Wykorzystując chwilę nieuwagi zamachnęłam się na tyle mocno, że udało mi się wyrwać chłopakowi. Upadłam plecami na twardą nawierzchnię i zakaszlałam próbując nabrać powietrza. Potarłam szyję, na której na pewno będę miała ślady i ledwo podniosłam się z ziemi.

-Z tego gówna to nawet tatuś cię nie wyciągnie, skarbie.- syknęłam do niego i czując piekący ból na gardle skrzywiłam się lekko w kpiącym uśmiechu.

Chłopak odszedł gniewnie wraz z resztą drużyny, zapewne chcą zniknąć zanim pogrążą się bardziej. W Ameryce nie uwolnią się od reporterów ani dziennikarzy, każdy będzie chciał wiedzieć co się stało. Zadowolona przytuliłam dziewczynę, która zawsze wspierała mnie w tego typu decyzjach. A potem śmiejąc się słabo podparłam się o ramię Haizakiego, odbudowaliśmy trochę naszą znajomość dzięki wspólnemu wrogowi, chłopak okazał się niesamowicie pomocny mimo, że miał w tym wszystkim własny cel. Ignorując powstałe zamieszanie skierowaliśmy się w trójkę do szatni po moje rzeczy, a za nami podążyła reszta.

Kilkanaście minut później siedzieliśmy wszyscy przy łączonych stolikach w Maji Burgerze, zajadaliśmy się hamburgerami i popijaliśmy różnokolorowe napoje mleczne. Co jakiś czas przy naszym stoliku wywoływała się zażarta i głośna dyskusja, która kończyła się śmiechem. Aomine i białowłosy nie mogli przestać sobie dogryzać, a Kise rzucał chłopakowi wściekłe spojrzenie. 

-Jakim cudem on jest w to zamieszany?- granatowowłosy skończył swojego piątego hamburgera i wskazał palcem z wyrzutem na siedzącego po mojej lewej chłopaka.

-Powiedzmy, że nie lubi kiedy ktoś mu rozkazuje- skrzyżowaliśmy spojrzenia i uśmiechnęliśmy się do siebie.- Ktoś jeszcze ma jakieś pytania?- rozejrzałam się po znajomych i dopiłam swój truskawkowy milkshake. 

-Kiedy wracacie do Ameryki?- czerwonowłosy przerwał chwilową ciszę. Spojrzałam w kierunku Nicole posyłając jej pytający wzrok.

-Nasz samolot odlatuje pojutrze, więc mamy jeszcze cały dzień abyś pokazała mi Tokio.- blondynka zachichotała- A no i oczywiście Haizaki wraca z nami, jest w końcu świadkiem.- uśmiechnęła się wesoło.

-No to słyszeliście ją, mamy cały jutrzejszy dzień aby pokazać jej Tokio...To kto chce rozegrać partyjke?- chłopaki szybko się pobudzili dojadając swoje porcje i praktycznie w biegu kończąc napoje.

Resztę wieczoru spędziliśmy grając w różnych składach na boisku w środku parku, tym samym, na którym graliśmy po szkole w gimnazjum. Wymienialiśmy się składami i wygłupialiśmy przez cały czas, a następnego dnia odwiedziliśmy najlepsze miejsca w Tokio. Wykonaliśmy mnóstwo zdjęć i złożyliśmy kolejne obietnice na przyszłe lata.

W dzień wylotu żegnali nas na lotnisku obiecując, że kiedyś wpadną do Stanów. Byłam bardzo zadowolona z ostatnich 24 godzin i nawet wizja nudnych procesów sądowych przeciwko Nashowi nie mogła zepsuć mi humoru. Ten drań jeśli jakimś cudem uniknie więzienia za napaść to z pewnością zniszczę mu karierę i reputacją, tak jak on zniszczył moją.

Momoi płakała przez cały czas pożegnań, a Nicole próbowała ją pocieszyć. Obie nastolatki zaprzyjaźniły się ze sobą i z pewnością będzie im ciężko tak długo się nie widzieć. Ale nie wiemy co przyniesie przyszłość...

*-*-*-*-*-*-*

Ostatni rozdział za nami, co prawda trochę krótki...ale druga część znajdzie się w epilogu, więc postanowiłam to podzielić. Dziękuję za tą wspólną przygodę z książką i za cierpliwość do mojego czasowego zniechęcenia do pisania. ^.^

Knb coś pomiędzyWhere stories live. Discover now