Rozdział 13

143 9 0
                                    

-Czego ty znowu chcesz?!- jasnowłosa dziewczyna wykrzyczała w twarz stojącemu na przeciwko blondynowi, jednocześnie zwracając na siebie uwagę wszystkich osób w małym parku. Spuszczając trochę z tonu, ale wciąż mierząc chłopaka groźnym spojrzeniem dodała- Wydaje mi się, że słyszałam wystarczająco dużo na mój temat. Dobrze się bawiłeś dając wywiady na prawo i lewo, aby zniszczyć moją reputację?! Więc zapytam jeszcze raz, czego ty znowu chcesz?- wysyczała ostatnią część zdania  i skrzyżowała ręce na piersi.

-Skąd pomysł, że czegoś chce?! Czy już nie można wpaść na dawną znajomą w parku?- uśmiechnął się niewinnie i odgarnął grzywkę z czoła odsłaniając lodowato niebieskie oczy o złotych obwódkach.

-Proszę cię Nash- prychnęła w jego kierunku i spojrzała na niego z politowaniem- znam cię wystarczająco długo, aby wiedzieć, że z tobą nic nie dzieje się przypadkiem. I nie nie można tak PO PROSTU wpaść na kogoś komu omal nie zniszczyło się kariery i życia a potem plotkować o pogodzie. Lepiej biegnij w podskokach do Loren, na pewno bardzo chętnie ci opowie jak wytarłam nią parkiet kilka dni temu.

-Ech, zgoda- jego mina stała się bardziej zadziorna, wręcz przerażająca dla niektórych- mieliśmy swoje różnice w przeszłości, ale za kilka miesięcy będziemy grali ważny mecz i proponuję ci udział w tym przedsięwzięciu...- wywróciła oczami na jego słowa, czekając aż usłyszy co on będzie z tego miał i w jaki sposób ją wykorzysta.- Będzie to mecz przeciwko specjalnie utworzonej drużynie z Japonii i jednocześnie szansa dla ciebie na odbudowanie swojej, jakże ważnej, reputacji.- przyjrzała mu się uważnie mrużąc delikatnie oczy.

-Musisz być bardzo zdesperowany żeby zwracać się z tym do mnie...W cokolwiek się wkopałeś tym razem sam będziesz musiał się z tego wygrzebać.- ominęła go kręcąc głową i śmiejąc się w duchu z jego idiotycznego pomysłu poproszenia ją o pomoc.

-Przemyśl to!- usłyszała tylko za plecami, kiedy skręcała w kierunku wyjścia z parku. Chciała jak najszybciej udać się na umówione miejsce spotkania, pewnie już i tak była sporo spóźniona. Miała tylko nadzieję, że Haizaki nie będzie zły. Wciąż nie przepadała za białowłosym, ale ze względu na ich dobre relacje za czasów gimnazjum starała się wytrzymywać jego wybuchy. 

Przyśpieszając zaraz po wyjściu z parku, praktycznie biegiem kierowała się do pobliskiej restauracji fast-foodowej. W Stanach było ich pełno, a chłopak uwielbiał obżerać się frytkami i hamburgerami, które potem popijał coraz to nowymi smakami napoi gazowanych. Dziewczyna nigdy nie potrafiła zrozumieć jego miłości do tłustego kotleta w bułce, jednak nigdy mu tego nie wypominała. Szczególnie kiedy kupował jej shake'a jako dodatek do swojego zamówienia, tak samo było też tego dnia. Otwierając szklane drzwi usłyszała cichy brzdęk dzwoneczka, a do jej nozdrzy doszedł zapach smażonego mięsa. Skierowała się w stronę stolika, przy którym siedział mężczyzna i opadając ciężko na krzesło wzięła łyka zimnego shake'a waniliowego.

-Cieszę się, że wciąż go kupujesz- uśmiechnęła się lekko i czekała aż chłopak przełknie ogromny kęs burgera.- A więc co jest na tyle pilne, że chciałeś się spotkać?

-Po prostu wiedziałem, że odrzucisz propozycje Nasha...-prychnęła na to stwierdzenie

-Mogłam się domyślić-wzięła kolejny łyk i czekała aż chłopak będzie kontynuował- Skąd pomysł, że akurat ty jesteś w stanie mnie do tego przekonać?

-Kochana, znamy się nie od dziś a ty wciąż myślisz, że nie jestem w stanie czegoś zrobić- zaśmiała się na to stwierdzenie, to był szczery śmiech, którego dawny kolega z drużyny dawno nie słyszał- Zawsze mieliśmy inne poglądy, ale jednak na boisku rozumieliśmy się bez słów.

-Koszykówka znaczyła więcej niż tysiąc słów...Nie rozumiem jak to się odnosi do rozmowy- uniosła jedną brew w górę i odgarnęła niesforny kosmyk z twarzy.

-To nie była tylko gra, ufałaś mi jak nikomu innemu. Teraz też musisz mi zaufać, wiem, że jest to dziwna prośba...

-Zastanowię się...-przerwała mu i upiła kolejny łyk, kończąc swój napój- Nic więcej nie mogę obiecać, a teraz przepraszam, ale muszę iść na trening.

Tak szybko jak się pojawiła, zniknęła mu z pola widzenia. Haizaki był bardziej niż zadowolony z efektów tej rozmowy, wiedział, że dziewczyna zaczęła mieć porządne wątpliwości. Nigdy nie lubiła, kiedy ktoś mówił jej co ma robić nawet jeśli miał rację. Dlatego właśnie nie narzucił jej swojego zdania, a przynajmniej starał się tego nie zrobić. 

***

" Powinnam tęsknić, prawda? Powinnam czuć cokolwiek...Dlaczego nie potrafię nawet poczuć ukłucia w sercu na samom myśl o powrocie tutaj?! Czy to możliwe, że kariera stała się dla mnie ważniejsza? Zawsze sobie wmawiałam, że nie jestem zapatrzona w swój sukces, w końcu koszykówka to gra zespołowa...Jednak gdzieś z tyłu głowy pojawia mi się ta myśl...Jestem samolubna i jedyne czego pragnę to wyjść z twarzą z tej całej sytuacji."

-Kamilla skończ śnić na jawie!- Blondynka poczuła mocne uderzenie z otwartej dłoni w plecy, całkowicie wytrąciło ją to z rozmyślań i równowagi. Ledwo utrzymując się na nogach spojrzała w bok na swoją współlokatorkę.- Wiem, że jest ci ciężko wrócić tutaj, ale to nie czas na użalanie się nad sobą. Musisz dużo pracować jeśli chcesz odzyskać co straciłaś...

"Co straciłam?"

-Wiem, że nie chcesz aby ktokolwiek mówił ci co masz robić. Ale nie sądzisz, że menadżer i trener mają rację co do propozycji Nasha?! 

"Chłopaka? Nie...powinnam była go przejrzeć dużo wcześniej"

-Co z tego, że ma w tym wszystkim jakieś swoje własne pobudki skoro możesz odzyskać swoją reputację, możesz ponownie być na pierwszych stronach magazynów sportowych i dawać wywiady na prawo i lewo.

"Może chodzi o sławę albo reputację?"

-Nie mam zamiaru kierować twoim życiem, ale pamiętaj, nie ważne co wybierzesz drużyna zawsze będzie stała za tobą murem.

"Gdzie był ten mur kiedy z hukiem uderzyłam o dno?!"

-Zastanów się nad tym...- dziewczyna posłała koleżance słaby uśmiech i pozostawiła ją samą ze swoimi myślami.

"Wszyscy czegoś ode mnie chcą...Dlaczego nie mogę wrócić tylko dla samej przyjemności grania albo z lojalności do drużyny, którą zostawiłam w tak nieciekawym momencie kariery...Dlaczego wszyscy myślą, że wiedzą lepiej?!"

"Tym razem ja będę decydować o moim życiu...zrobię to co uznam za słuszne i na pewno nie będę nikogo błagać na kolanach o szansę!"

*-*-*-*-*-*-*

I oto jest kolejny rozdział, powoli zbliżamy się do końca całej historii...Planuję aby miała ona około 20 rozdziałów, mam nadzieję, że ten wam się podoba ^.^

Knb coś pomiędzyWhere stories live. Discover now