Rozdział 11 1/2

160 5 0
                                    


Po wyczerpującym treningu wracałam skocznym krokiem do domu, nie śpieszyłam się mimo burzowych chmur zbliżających się i wzmagającego wiatru.  Uwielbiałam drużynę koszykówki w Teiko, wszyscy byli bardzo mili i świetnie się z nimi dogadywałam. Czasami miałam drobne problemy z Shintaro i jego Oha- Asa, ale po paru meczach wszystko się unormowało. Dzisiaj wróciłam wcześniej, ponieważ obiecałam to rodzicom. Nie powiedzieli mi co tak właściwie chcą mi przekazać, ale byli bardzo stanowczy tego ranka kiedy kazali mi wrócić aż o godzinę wcześniej niż kończą się zajęcia. 

Po kilku minutach skocznego kroku zaczęło kropić, przez co musiałam trochę przyśpieszyć. Kiedy zaczęła się ogromna ulewa, a niebo zaczęły przecinać błyskawice biegłam już dawno jak opętana do domu. Sportowe buty ślizgały mi się po mokrych betonowych płytach chodnikowych, a ja wydawałam z siebie ciche piski za każdym razem kiedy słyszałam grzmot. Nie bałam się burzy jako takiej, ale niestety mam bardzo dobry zmysł do taktyk, bo po prostu mogę odczytać jak będzie chciał zagrać przeciwnik. W takich momentach było to całkowite przekleństwo, wyobrażałam sobie same czarne scenariusze, a fakt, że najkrótsza droga do bezpiecznego mieszkania wiodła przez park pełen wysokich drzew nie poprawiała mi humoru. Zacisnęłam zęby i postarałam się przyśpieszyć swoje tempo, co poskutkowało tylko jednym wielkim poślizgnięciem się na mokrej ziemi. I tak oto cały mój szaroniebieski mundurek przybrał kolor błota i zgniłej trawy. Nie za dobrze całość komponowała się z moimi mokrymi i obecnie brudnymi jasnymi włosami. Powoli wstałam na kolana i starając się nie upaść drugi raz podniosłam się z ziemi.

W kieszeni mojej marynarki telefon wydał z siebie dźwięk przychodzącej wiadomości. Wystraszyłam się, że moja rodzicielka niecierpliwi się co do mojego powrotu więc jak najszybciej sprawdziłam wyświetlacz. Ku mojemu zdziwieniu napisał do mnie Kuroko, z zaciekawieniem odblokowałam urządzenie i w tym momencie serce stanęło mi w gardle. Trener zmarł...wszyscy wiedzieliśmy, że był chory, ale nikt nie przypuszczał, że aż tak. Nie byłam ze staruszkiem tak związana jak Aomine, dlatego nie zdziwiłam się kiedy pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy i jaką wysłałam w wiadomości brzmiała : " Jak się trzyma Daiki? ". Otrzymałam bardzo krótką odpowiedź, w którą wpatrywałam się przez końcową kilkuminutową, spokojną drogę do domu.

" Źle"

To było wszystko co napisał, a ja wiedziałam, że nie jestem w stanie mu teraz pomóc. Postanowiłam z nim porozmawiać następnego dnia i z taką myślą przekroczyłam próg domu. Tylko po to aby moje serce, które wciąż stało w gardle dostało jeszcze zawału. Rodzice powiadomili mnie o nowej pracy ojca i świetnej okazji dla naszej rodziny. Mimo wszystko w głowie wciąż brzęczały mi słowa: "W ten weekend przeprowadzamy się do Stanów...". Nie słuchałam, nie potrafiłam słuchać dalszych słów mojej matki. Przytaknęłam tylko głową i z otępiałym wzrokiem powłóczyłam nogami do pokoju. Tam po zamknięciu drzwi oparłam się o nie plecami i zjechałam do samej podłogi. Nie płakałam...nie potrafiłam wydusić z siebie nawet cichego szlochu. Nie mam pojęcia dlaczego tak się stało, nie mam pojęcia czemu to mój świat zawalił się z każdej strony. Ale wiedziałam, że muszę o tym powiedzieć drużynie...

Następnego dnia już nie szłam skocznym krokiem do szkoły, cały dzień padało jakby pogoda dopasowała się do mojego humoru. Nie biegłam, nie śpieszyłam się, chciałam jak najbardziej odłożyć w czasie tą rozmowę. Kiedy dotarłam do szkoły w szatni przywitał mnie Kuroko, który od razu zauważył mój smętny wyraz twarzy. Mogę się założyć, że wory pod oczami i mokre włosy dodawały mi uroku w tamtym momencie. Nie pogadałam z nim, nie chciałam. Tak samo było z z każdą napotkaną osobą jaką znałam. Z nikim nie miała ochoty rozmawiać, ale była jedna osoba, na którą liczyłam w tamtym momencie. Osobę, na której bardzo mi zależało...

Znalazłam Seijuiro w sali muzycznej, stał plecami do drzwi i wpatrywał się w widok za oknem. Nie zdążyłam przekroczyć progu kiedy przywitał się ze mną. Ale już wtedy wiedziałam, że coś jest nie tak jego głos był chłodniejszy i bardziej arogancki. Moje żucie rozpadało się właśnie na kawałki, a osoba, na którą liczyłam, że podniesienie mnie z tego gruzu dorzuca mi tylko betonowe płyty. Patrzył na mnie swoimi oczami, które tamtego dnia były heterochromiczne. Z jednej strony przyciągały uwagę i wprawiały w zachwyt, ale jednocześnie chłód jaki od nich bił odrzucał. Zmarszczyłam brwi i skrzyżowałam ręce na piersi, stanęłam pewnie i zapytałam.

- Co ci się stało?

- Poprzednia wersja mnie była za słaba, więc stałem się silniejszy- odpowiedział dumnie unosząc podbródek.

-Przez śmierć trenera chciałeś być silniejszy?

-To był tylko przypadkowy incydent...musiałem pokazać reszcie, że jestem kapitanem nie przez mój majątek.

- Incydent? Tylko? Co się z tobą stało?! Seijuro, którego znam nigdy nie wyraziłby się z taką nieczułością o osobie, której tyle zawdzięcza.

- Po pierwsze tylko ojciec zwraca się do mnie po imieniu, a po drugie jedynej osobie, której coś zawdzięczam jestem ja sam.

-Murasakibara znowu nie pojawił się na treningu, prawda?- spojrzałam na niego lekko zarozumiałym wzrokiem, że tak szybko się domyśliłam i to był mój błąd. Szybko do mnie podszedł i spojrzał na mnie nie czułym wzrokiem, jakby zapomniał, że byłam jego dziewczyną. Położył mi rękę na ramieniu i nie używając siły spowodował, że usiadłam na podłodze. Spojrzał na mnie z odrazą i wyszedł. 

W tamtym momencie kiedy zastanawiałam się jak ona śmiał zrobić coś takiego podjęłam decyzję, która zmieniła moje życie. Wstałam z podłogi, chwyciłam swoją torbę i wyszłam. Opuściłam teren szkoły i nigdy już do niej nie wróciłam. Zostałam w domu "pakując się" aż do dnia kiedy patrzyłam przez okno samolotu na oddalającą się ziemię. W tamtym momencie podjęłam decyzję, że przywrócę go do dawnej formy. Chociaż z czasem zmieniłam zdanie na ten temat i jedyne co sobie powtarzałam do mojego powrotu do Japonii to, że nie żałuję i nigdy nie spojrzę wstecz. Dzięki temu doszłam tam gdzie jestem, pięłam się w górę i nie zwracałam uwagi na wszystko co zostawiłam w dole...

*-*-*-*-*-*-*

Hejka wszystkim ^^ coś mnie podkusiło i tak oto powstał kolejny rozdział, tym razem są to wspomnienia...za niedługo mam zamiar opublikować kolejny rozdział historii :)

Knb coś pomiędzyWhere stories live. Discover now