Rozdział 14

124 6 0
                                    


"Czemu nie chcesz się zemścić?"

Takie pytanie zadawał mi prawie każdy kogo znam, po pewnym czasie przestałam odpowiadać. Przewracałam oczami, wzdychałam albo najzwyczajniej w świecie ignorowałam daną osobę. To nie tak, że nie czuję ochoty odegrać się na tym draniu. Ja po prostu chce się nacieszyć chwilą, póki jeszcze trwa. Reszta nie zdaje sobie sprawy, że moja "zemsta" poniesie za sobą ogromne konsekwencję. Zamierzam odebrać temu mężczyźnie to co on odebrał mnie, ale on do tej gry już nie wróci...

Obudziłam się z samego rana z ogromnym bólem głowy, zgaduję, że za dużo rozmyślałam przed snem. Pobudziłam moje szare komórki do prawdziwego maratonu, bo nie potrafiłam usnąć aż do 2 w nocy.  A wszystko przez moją wieczorną rozmowę z Nicole, zazwyczaj podnosiła mnie na duchu poprzez takie pogaduchy. Ale wczoraj zabiła całkowicie moją wolę walki, wprost powiedziała mi, że nie mam szans odzyskać utraconej pozycji w lidze więc powinnam się skupić na ostatniej rzeczy na jaką mam wpływ-zemście...

Tylko co mi z tego przyjdzie...?

-Wiesz Nicole, dużo myślałam po naszej wczorajszej rozmowie- blondynka uniosła wzrok znad swojej miski płatków śniadaniowych i siorbiąc mleko uniosła lekko brew do góry.- Masz rację, że nie odzyskam tego co straciłam jeśli chodzi o ligę. Ale jednak wciąż cieszę się, że mogę tutaj grać, bo to jest dla mnie najważniejsze. Oczywiście, że chce się zemścić na tym gnojku, ale przyjmując jego propozycję mogę stracić wszystko co mi pozostało.- skierowałam wzrok na swój talerz z kanapkami i cierpliwie czekałam na jej odpowiedź.

-Rozumiem, że się boisz- dłużsy moment ciszy został przerwany przez jej cichy głos- Ale zawsze to ty powtarzałaś, że strach jest tylko przeszkodą na drodze do marzeń. Więc czemu choć raz nie posłuchasz własnej rady?

To pytanie wystarczyło aby całkowicie zbić mnie z tropu, przez moment zamilkłam zastanawiając się co tak właściwie ma na myśli. Dopiero po kilku minutach dotarł do mnie sens jej wypowiedzi. Wspominała sytuację z mojego pierwszego miesiąca tutaj kiedy po dołączeniu do drużyny automatycznie zdecydowała się usiąść na ławce rezerwowych.

***

-Czego tak naprawdę chcesz?- wysoka dziewczyna o japońskiej urodzie stanęła nad przygarbioną amerykanką.

-Chciałabym grać to chyba jasne, ale nie jestem tak dobra jak pozostałe- blondynka skuliła się jeszcze bardziej na swoim miejscu.

-Czemu tak uważasz? Jestem pewna, że jeśli tylko dałabyś z siebie wszystko z palcem w nosie zdobyłabyś upragnioną pozycję...- dziewczyna uniosła głowę, a jej oczy wykazywały wielką nadzieję.- Strach jest tylko przeszkodą na drodze do marzeń...nie bój się marzyć.- odeszła zostawiając nastolatkę samą ze swoimi myślami.

***

-Zmieniłam się od tamtego czasu, wiesz?- uśmiechnęłam się lekko na samo wspomnienie z początku ich znajomości.

-Nie, ty tylko ciągle próbujesz wszystkim wmówić, że tak jest...Nie wiem dlaczego, może boisz się powtórzyć błędy z przeszłości, ale po drodze zgubiłaś tą swoją pewność siebie, która powodowała dreszcz w przeciwnikach na sam twój widok. Tą charyzmę z jaką prowadziłaś zespół oraz tą wiarę w swoje umiejętności i decyzje, która doprowadziła cię tutaj gdzie jesteś...Nie obchodzi mnie za kogo się teraz uważasz, ale przywróć tą dawną Kami, która grała dla radości.

"Trafiła w punkt, ale czy na pewno znała mnie? Ja już sama nie wiem, która wersja była prawdziwa."

*** 

Po treningu zostałam chwilę na sali rzucając sobie piłki do kosza ze stojącego obok mnie pojemnika, nie musiałam czekać długo aż ktoś przerwał mój spokój. Tym kimś był starszy mężczyzna ubrany w garnitur, bardzo dobrze znałam tą jasną twarz i usta ukryte za siwym wąsem. Menadżer naszego zespołu podszedł bliżej i oparł się o metalową ścianę kosza na piłki.

-Dlaczego odrzuciłaś propozycję Nasha?- zeskanował mnie swoimi brązowymi oczami zza cienkich szkiełek okularów.

-Nie podjęłam jeszcze decyzji o odrzuceniu jej- westchnęłam przeciągle szykując się na kolejny wykład na temat moich życiowych wyborów.- Ale nie mam zbytnio ochoty wchodzić w kolejne układy z tym blondaskiem.

-Tutaj nie chodzi o twoje chęci, ale o przyszłość nas wszystkich.

-A co wy macie do mojej decyzji? To ja straciłam swoją pozycję w lidze i to ja zostałam kontuzjowana, dlaczego więc nagle to wy wiecie wszystko najlepiej- uniosłam brew do góry i odłożyłam piłkę do pojemnika.

-Nasze kariery też są zagrożone przez twoje wybryki, sprawiasz nam zbyt dużo problemów...Przyjmiesz tą ofertę i będziesz się grzecznie zachowywać, albo...

-Albo co?! Dobrze ci radzę ze mną nie zadzierać Garry, to dzięki mnie jesteś w tym biznesie i też dzięki mnie możesz z niego wylecieć.- zwęziłam oczy wpatrując się w niego wrogo.- Następnym razem zastanów się zanim zaczniesz mi grozić.- zabrałam się do zbierania piłek, ostatni raz zmierzyłam mężczyznę wrogim spojrzeniem i odeszłam.

-Ja nie straciłem swojej reputacji przez błędne decyzje, sama popełniłaś błąd, który pociągnął za tobą nas wszystkich. Teraz musisz go naprawić, albo zgodzisz się na tą propozycję albo jutro możesz nie przychodzić na trening.

-Wyrzucasz mnie z drużyny?!- obróciłam się trzymając pomarańczowy przedmiot w rękach i wpatrywałam się w rozmówce.

-Nie pozostawiasz mi wyboru...-z tym zdaniem odszedł, wyszedł z pomieszczenia trzaskając drzwiami.

"Czyżbyś miał rację?" 

Pozostawił mnie na ogromnej sali samą z własnymi myślami. Przejmująca cisza otaczała mnie od kilku minut, a ja stałam jak kamień pod koszem i wpatrywałam się w lakierowaną podłogę. Piłka wypadła mi z rąk i potoczyła się w stronę trybun pozostawiając za sobą echo uderzeń. Jednak ja słyszałam tylko hałas, hałas dobiegający z wnętrza mojej świadomości. Wszystki moje myśli i wspomnienia toczyły między sobą wojnę próbując podjąć decyzję. Nic to nie dawało, a ja ocknęłam się dopiero kiedy wszystkie światła na sali zgasły. Był to jednoznaczny sygna, że powinnam posprzątać swój syf i wyjść.

"Szkoda tylko, że życia nie da się poukładać tak jak piłek w koszu..."

*-*-*-*-*-*-*-*-*

Ta dam, mamy kolejny rozdział ^^ Już coraz bliżej nisamowitego meczu w Japonii i starcia pomiędzy dawnymi przyjaciółmi. Następny rozdział powinien się pokazać w przeciągu tygodnia^.^

Knb coś pomiędzyWhere stories live. Discover now