〰Rozdział 6

848 117 4
                                    

Wjeżdżałam właśnie motorem na parking szkolny. Tego dnia wyszłam z domu trochę szybciej, bo ja i Normani miałyśmy pogadać z klasą wojskową z rocznika niżej, na temat układu otrzęsin. Tak. Ja, Kordei i Brooke byłyśmy same w klasie mundurowej, więc ten sam profil rok młodszy został nam przydzielony jako podopieczny. Na co ja się godzę?

Przy wejściu stała czarnoskóra razem z blondynką. Jak zwykle były przede mną i zawzięcie o czymś rozmawiały. Podeszłam do nich, poprawiając plecak na ramieniu i westchnęłam.

-Czy tylko ja nie mam ochoty oglądać tych dzieciaków z samego rana?

Spojrzały na mnie.

-Przestań, Laur. To takie nasze dzieci. Spójrz na to pozytywnie- Normani zabłyszczały oczy.

-Za żadne skarby nie chciałabym mieć z tobą potomstwa, Hamilton- zachichotałam- Miejmy to już z głowy. Gdzie czekają?

-Za szkołą na łączce.

Kiwnęłam głową i ruszyłam w tamtą stronę. Tego dnia akurat miałyśmy zwolnienie z pierwszej lekcji, żeby spotkać się z tymi ułomami bez presji czasowej.

Żwawym krokiem weszłam na tyły budynku, gdzie na ławkach i dołączonych do nich stołach siedziała zgraja pierwszaków, a gdy mnie zobaczyli od razu zamilkli i spojrzeli przerażeni.

Rzuciłam plecak na ziemię i oparłam się o słup od kosza do koszykówki, który stał naprzeciwko nich. Sekundę po tym dołączyły do mnie moje przyjaciółki i uśmiechnęły się do przerażonych nastolatków.

-Witajcie- odezwała się Ally- Jestem Ally, to jest Normani, a tam z tyłu jest Lauren. Przydzielono nas, abyśmy opiekowały się wami podczas otrzęsin i pierwszego semestru, ze względu na to, że jesteśmy klasą tego samego profilu z rocznika wyżej. Niedługo macie otrzęsiny i musicie wymyślić swój układ, a w tym pomoże wam Mani- wskazała dłonią na Kordei- Ja zajmę się wymyślaniem konkurencji.

Ktoś podniósł rękę.

-Tak?

-A Lauren czym się zajmie?

Skierowałam wzrok na grupkę, z której padło to pytanie.

-Lauren zajmuje się muzyką- odpowiedziała Hernandez- Ktoś ma jakieś pytania?

Kiedy dziewczyny po kolei udzielały informacji ciekawskim osobom, ja wyciągnęłam paczkę fajek i odpaliłam jednego, uprzednio przegryzając zębami pastylkę. Zaciągnęłam się nim, odchyliłam głowę i zamknęłam oczy, aby trochę się rozluźnić.

-Jesteście klasą mundurową, tak?- usłyszałam wścibski głos jakiegoś chłopaka.

-Tak- odpowiedziała niepewnie Normani.

-To czemu ta wasza Laura kopci sobie w spokoju szluga? Nie dbacie o swoją kondycję?- zaśmiał się chamsko.

-Po pierwsze- odezwałam się w końcu- Na imię mam Lauren- zgasiłam papierosa- Po drugie- podeszłam do nich wolnym krokiem- Położyłabym cię bez problemu na glebę, szczeniaku- stanęłam obok dziewczyn z ramionami na piersi.

-Jakoś ci nie wierzę- prychnął i zaśmiał się ze swoimi kolegami.

-Chcesz to chodź się przekonać- uśmiechnęłam się sarkastycznie.

-Lauren...- poczułam dotyk blondynki na ramieniu- Nie przesadzaj.

-Nie przesadzam, Alls. Chłopak chce poczuć to na własnej skórze, więc nie będę mu odbierać tej przyjemności. Idziesz czy nie?- warknęłam do niego.

Blondyn wstał, wzruszył ramionami i podszedł do mnie luźnym krokiem z cwanym uśmieszkiem na twarzy, który w tym momencie miałam ochotę mu zedrzeć.

Był ode mnie wyższy o pół głowy, ale na zajęciach z samoobrony ćwiczyłam z większymi od niego, więc nie było to dla mnie jakieś wielkie wyzwanie, żeby go położyć na ziemię.

Stanął naprzeciw mnie i uniósł ręce do ataku, a ja stanęłam luźno, a dłonie wisiały mi wzdłuż ciała, jakbym zupełnie nie przejmowała się całą sytuacją. Po chwili zobaczyłam, jak mięśnie jego prawej ręki się spinają, a ułamek sekundy później wymierzył we mnie cios, który ominęłam bez problemu. Złapałam go za wystawioną rękę, przekręciłam mu ją na plecy i podcięłam nogę, a ten runął jak długi na trawnik. Jak zawsze przycisnęłam go butem do podłoża, aż nie zaskomlał z bólu.

-Wygodnie?- uśmiechnęłam się sarkastycznie.

-Nie!

-Dalej wątpisz w moją kondycję?

-Nie! Przepraszam!- zawył.

Spojrzałam na dziewczyny i gdy zobaczyłam wzrok Allysusa, puściłam tego frajera i wyprostowałam się, po czym przeczesałam swoje włosy. Chłopak wstał, spojrzał na mnie przerażony, tak jak cała reszta jego klasy i odszedł na swoje miejsce.

-Ktoś jeszcze ma jakieś pytanie?- warknęłam.

Grobowa cisza.

-Super- westchnęłam- Skończyłyśmy już?- zapytałam Ally.

-Chy-chyba tak- spojrzała na nich- Jakby ktoś miał jeszcze jakieś pytania, to zapraszam do mnie- uśmiechnęła się do nich, a oni się rozeszli do swojej klasy.

Poczułam jeszcze tylko wzrok pary oczu na sobie. Odwróciłam się i zobaczyłam brązowe tęczówki, które wpatrywały się we mnie, ale dziewczyna odwróciła wzrok, kiedy zauważyła, że na nią patrzę. Szła przy wysokiej blondynce, co było dość zabawne, bo była od niej wyższa o prawie dwadzieścia centymetrów na oko. No, może piętnaście.

Prychnęłam cicho pod nosem, po czym wzięłam plecak z ziemi i żwawym krokiem podreptałam do swojej klasy, gdzie miałam mieć swoją pierwszą lekcję, zostawiając przyjaciółki w tyle.

______________________

Dzisiaj krótszy.

I beznadziejny swoją drogą 🙂

Od poniedziałku zaczynam ferie i myślę, że będę miała więcej czasu na pisanie rozdziałów i mogłabym wstawiać częściej, jakbyście chcieli.

Miłego.

My Real Past | Camren [PL]Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu