Odpalałam już drugiego papierosa po tym, co kolejny raz zaszło między mną, a Camilą. Czy czułam się z tym lepiej? Chyba tak. Moja i tak niska samoocena, kryta za udawaną pewnością siebie, trochę zawsze się na tym ratowała. Z każdą przeleconą laską czułam się lepsza. To chore. Może i ja byłam chora, a może chory jest cały świat, a ja jestem normalna, co dla innych osób jest marginesem społecznym.
Byłam w połowie drugiej fajki, kiedy poczułam ramiona, oplatające moją talię. Nie musiałam się odwracać, żeby wiedzieć kto to. Powietrze było dość ciepłe, a ja mimo tego stałam na balkonie w luźnych dresach i koszulce.
-Nad czym tak myślisz? - Kubanka oparła podbródek o moje ramię.
-Nad niczym szczególnym - gaszę papierosa - Czemu nie jesteś w środku?
-Chciałam zobaczyć gdzie zniknęłaś - musnęła nosem mój policzek - Coś się stało?
-Nic czym powinnaś się martwić - burknęłam.
-Lo - weszła między mnie, a barierkę - Chce ci tylko pomóc.
Moje oczy momentalnie się rozszerzyły, a puls przyspieszył. Poczułam jak całe moje ciało się spina i robi mi się nienaturalnie gorąco.
-Nie chcę twojej pomocy - zaczęłam warczeć i odsunęłam się od niej - Nie potrzebuję tego, rozumiesz? Nikogo nie potrzebuje, a tym bardziej ciebie - wytknęłam ją palcem w agresywnym geście.
-Ale Lauren... - opatuliła się moją bluzą.
-Co „Lauren"?! Nie chcę twojej pieprzonej litości, Camila! Nie potrzebuję żadnej pierdolonej pomocy! - zaczęłam krzyczeć.
Cabello nie wiedziała, że propozycja pomocy działa na mnie jak płachta na byka. Był to chyba najszybszy i najłatwiejszy sposób, żeby doprowadzić mnie do szału i paniki.
-Lo, posłuchaj mnie... - chciała do mnie podejść, ale automatycznie odskoczyłam do tyłu.
-Nie. Nie będę słuchać kogoś tak żałosnego jak ty. Myślisz, że możesz w jakiś sposób na mnie wpłynąć? Jesteś tylko jedną z wielu, Karla. Na co ty liczyłaś, co?! Że jakimś jebanym cudem zakochamy się w sobie i stworzymy słodką parkę?! - parsknęłam sarkastycznym śmiechem - Obudź się, Cabello! - ryknęłam.
-Wiesz co...? Jesteś suką, Jauregui - w jej oczach dostrzegłam łzy, a brunetka zdjęła moją bluzę i rzuciła nią we mnie.
-Brawo. Przejrzałaś na oczy. Ale wiesz co ci powiem? - uśmiechnęłam się diabelsko - Ta suka cię zaliczyła.
Niższa dziewczyna nic więcej nie powiedziała, tylko stała jak słup z szeroko otwartymi oczami, z których wypływała słona ciecz. Posłałam jej ostatni wtedy uśmiech, wzięłam swoją bluzę i resztę rzeczy i wyszłam z jej domu.
Postanowiłam iść do baru żeby się napić i ewentualnie kogoś zaliczyć. Ostatnie czego chciałam to myślec o brunetce i sytuacji sprzed chwili. Byłam niezależna i nie istniała możliwość stworzenia z kimś związku. Nauczyłam się, że jestem samowystarczalna i nie potrzebowałam nikogo więcej, więc miałam przygody na jedną noc, które wystarczająco mnie zaspokajały.
Weszłam do klubu, gdzie od wejścia dudniła muzyka i unosił się dym z papierosów. Usiadłam przy barze i zawołałam skąpo ubraną kelnerkę ruchem dłoni.
-Co podać? - wypięła swój biust w moją stronę.
-Whisky z lodem. Podwójne.
-Już się robi - puściła mi oczko i odwróciła się w stronę alkoholi.
Przez ten czas, kiedy nalewała mi trunku do szklanki, nie mogłam oderwać wzroku od jej tyłka. Nieświadomie bawiłam się swoją dolną wargą i fantazjowałam o blond barmance w skąpym stroju. Ocknęłam się dopiero, gdy postawiła przede mną mojego drinka.
-Ile się należy? - pytam.
-Pięć dolarów i numer telefonu - nachyliła się w moją stronę i podała mi marker.
Uśmiechnęłam się pod nosem i złapałam jej dłoń, po czym napisałam na jej prawym przedramieniu rząd cyfr i podpisałam się jako L.
-Tajemnicza - zamruczała - Już mi się to podoba - przejechała paznokciem po moim policzku.
-Lubię zachowywać anonimowość - puściłam jej oczko.
-To w pewnym stopniu pociągające - musnęła moje usta swoją dolną wargą, a ja przymknęłam oczy na to uczucie - Kończę za godzinę. Możemy iść do mnie, hm?
-Z chęcią - musnęłam jej nos swoim.
-Smacznego drinka - cmoknęła mnie w usta i odeszła do reszty klientów.
Przez ten czas, kiedy barmanka pracowała, ja siedziałam i piłam drinka. Powoli go sączyłam. Nienawidziłam alkoholu, a szczególnie Whisky ale sięgałam po niego, kiedy nie mogłam sobie z czymś poradzić. Przeciwieństwem były fajki. Uwielbiałam palić i mogłam to nazwać swoim uzależnieniem, tak samo jak picie kawy.
Godzina minęła mi na piciu tej jednej szklanki whisky i spaleniu kilku fajek. Na moją twarz wskoczył cwaniacki uśmiech, kiedy poczułam dłonie na ramionach. Odwróciłam się do barmanki, która przebrana była już w czarną sukienkę i szpilki. Kobieta złapała mnie za dłoń i pociągnęła w stronę wyjścia, a ja nie oponowałam. Od razu weszłyśmy do taksówki, która stała przed wejściem i po chwili znalazłyśmy się w jej mieszkaniu. Od razu przyparłam ją do ściany i zaczęłam obmacywać i całować, wsłuchując się w jej słodkie jęki.
-Czekaj - zatrzymała mnie - Nawet nie wiem jak masz na imię.
-Lauren - odparłam przy jej ustach.
-Olivia. Teraz możesz kontynuować - uśmiechnęła się, na co zachichotałam.
Złapałam ją pod udami i zaniosłam do łóżka, gdzie nabyłam kilku nowych zadrapań na plecach w ciągu tej nocy z blondynką.
***
Woooow. Dawno mnie tu nie było. Udało mi się coś napisać bo mam luźniejszy dzień.Nie powiem kiedy ponownie coś wrzucę do którejkolwiek z książek, bo sama tego nie wiem.
Mam nadzieję jednak, że będziecie czekać ^^
Miłego dnia misie 🐻