Rozdział 5

8.3K 296 10
                                    

Kolacja mija nam minuta po minucie, godzina po godzinie.Nie wiem kiedy a na zegarku jest już po jedenastej a nam buzia się nie zamyka.Tess i Tomas już trochę są podpici za to Michael wypił kilka kieliszków wódki może cztery, pięć i koniec.Mówi że więcej nie może pić bo gada głupoty, a że siedzi obok tak cudownej kobiety to nie może gadać głupot.Od razu dostałam wypieków, policzki, szyja piekła mnie. 

Michael to cudowny chłopak, śmieszny.Opowiadał nam jak dużo co dowiedział się będąc w Nowym Jorku,co zobaczył.Uznał że nie mógł by tam mieszkać bo to dziwne  miejsce, i dziwni ludzie. Może i ma rację, nie byłam nie widziałam,nie komentuje.Wierzę na słowo.

Przypadkiem( Przez Tess)dowiedziałam się że Michael miał kiedyś dziewczynę ale cóż, nie wyszło.Śmiał się i jak to on powiedział "Czekam cierpliwie dalej".Wiem że Tess już coś knuła.Jej uśmiech mówił wszystko ale kiedy zostaliśmy sami powiedziałam jej że ma nawet nie próbować bo nie będę się do niej odzywać 

-Będę już szła spać -odkładam serwetkę na stół 

-Już spać się chce -uśmiecha się do mnie chłopak

-Dzidzia szaleje czas spać -dotykam brzucha i wstaję. 

-Córeczka ?

-Tak -uśmiecham się.To jest jedyny temat o którym mówię, opowiadam z uśmiechem.

-Pewnie tata już nie może się doczekać -przenosi wzrok na swój talerz.Nagle rozmowy ucichły, Tess patrzy na mnie, Tomas na Michaela

-Pewnie by tak było -patrzę na swoje ręce, w tym momencie wydają się bardzo ciekawe 

-Michael -odzywa się cicho Tess -Nie.. -kręci głową.Chłopak podnosi na mnie wzrok 

-Przepraszam -czuje wyrzuty sumienia 

-Tata mojej córki zginął 7 miesięcy temu, mam tylko ją -uśmiecham się lekko, kiedy czuje kopniaki dzidzi 

-Nie wiedziałem, Przepraszam.Głupek ze mnie -zaczyna mnie przepraszać 

-Nic nie szkodzi -uśmiecham się do chłopaka.Nie wiedział, to logiczne że myślał że gdzieś tata dzidzi jest. -Siedźcie sobie miłej nocy i dobranoc -odwracam się i odchodzę

-Dobranoc-słyszę jedynie i wchodzę do pokoju. 

********************************** 9 Marca (Piątek )*************************************

Wyrywa mnie ze snu pukanie do mojego pokoju. Otwieram szybko oczy, nie wiem co się dzieje. 

-Proszę -wołam i podnoszę się nieudolnie do pozycji siedzącej.Zerkam na zegarek dziewiąta godzina 

-Mogę ?-wystaję zza drzwi głowa Michaela 

-Co się stało?Nie możesz czegoś znaleźć ? 

-Nie -uśmiecha się i wchodzi do pokoju.W rękach ma tackę, z ...z jedzenie. -Pomyślałem że śniadanie przeprosi nowe to dobra sprawa -wtedy zauważa łóżeczko dzidzi i całą część jej pokoju. Chwilę się przygląda ale spowrotem patrzy na mnie 

-Nie masz za co mnie przepraszać -czuję się zmieszana ale to uroczę z jego strony. -Ale dziękuję -uśmiecham się 

-Smacznego -kładzie obok moich nóg tace.Zauważam na niej tosty z szybką, herbatę, sok pomarańczowy, truskawki, i dwa naleśniki -Nie wiedziałem co lubisz -drapie się po karku 

-Nikt czegoś tak uroczego dla mnie nie zrobił -patrze na chłopaka ze łzami -Przeprasza, hormony -wycieram łzy które mam w oczach, uśmiecham się 

-Smacznego -uśmiecha się i odwracam idzie do wyjścia.

-Może zjesz ze mną?-pytam w ostatniej chwili 

-Nie dziękuje -uśmiecha się, przygląda mi się ostatni raz zera na część dzidzi i wchodzi. 



*********************************************************************


Zaopiekuję Się Wami, Skarbie ❤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz