Judy 7

1.2K 57 5
                                    

Łeb mi pęka, gdy w pokoju rozbrzmiewa się bardzo głośny refren piosenki Feel invincible. Aż uderzam głową o kant łóżka. Siadam i szybko odbieram telefon. Nie ogarniam nawet kto dzwoni.

- Judy! Jest 14.50! Spałaś? – Słyszę piskliwy głos Ginny.

- Tak, no i co?...- Mruczę przecierając zaspane oczy.

- Kolacja z Nickiem. Mówi ci to coś?

Wytrzeszczam oczy i zaczynam dusić się powietrzem. Myślałam, że to mi się śniło, że Nick zaprasza mnie na kolację. Wypiłam wczoraj dwa piwa i kilka drinków i znów wszystko mi się miesza.

- Zaraz będę. – Dodaje Ginny i rozłącza się. Dziękuję Bogu, że mam taką przyjaciółkę.

Mija piętnaście minut, kiedy do mojego mieszkania wparowuje Ginny i rzuca na łóżko wielką, bordową torbę, pachnącą płynami do mycia i perfumami.

- Co to? – Wskazuję za torbę. Ginny zaczyna w niej grzebać i powoli wyjmuje na biurko takie rzeczy jak mega drogie perfumy, złote bransolety, srebrne kolczyki, kilka pomadek, tusze do rzęs i cienie do powiek, jakieś inne środki kosmetyczne, których nie znam. Sama w domu mam tylko puder i tusz do rzęs, bo nie maluję się zbyt mocno.

- Idź weź prysznic. – Rozkazuje, po czym ze skupieniem ogląda moje rzeczy w szafie. – Hm, nie masz zbyt dużego wyboru.

Wzdycham i biegnę wziąć prysznic. Ginny dała mi swój jakiś jedwabisty żel pod prysznic, który pięknie pachnie truskawkami. Dokładnie szoruję swoje ciało, jakbym nie robiła tego od wieków, potem biorę kolejną złotą buteleczkę, którą dała mi Ginny i czytam co na niej pisze. Odżywka, mydło pod prysznic, krem pod prysznic, maseczka z ogórków do stosowania podczas kąpieli. Matko, Ginny, zastanów się nad sobą. Wydaję mi się albo ona bardziej się zachwyca tą randką ode mnie.

Tak naprawdę wiem, że nie. Może udaję przy niej spokojną, ale w głębi trzęsę się jak galareta. Myślę o tym, żeby spróbować zapalić, ale ja nie palę. Od czasu.

Przez tydzień oczekiwałam, że Nick wreszcie się ze mną pogodzi, przez co jestem na siebie wściekła, bo to ja zawiniłam tej kłótni. Ja poszłam na tą pieprzoną imprezę, a potem miałam jeszcze jakieś wąty. „To przez okres, to przez to, że wylali na mnie poncz i wybuchli śmiechem, to przez to, że jakiś facet się do mnie dobierał." Se tłumacz, Judy. Może impreza była jedną totalną katastrofą, ale powinnam chociaż wysłać krótkiego smsa, że jestem z Ginny. Nie martwiłby się. Oczekiwałam, że jak wrócę z domu, to mnie przytuli i pocieszy, bo bardzo zdenerwowałam się na tej imprezie. Ale jednak stało się inaczej.

Tamtego wieczoru wybuchłam. Nie miałam siły na nic, chciałam tylko się położyć spać. Ale nie sądziłam, że będę wtedy spać u siebie. Pamiętam, że jak trzasnęłam drzwiami wychodząc z mieszkania Nicka, krzyknął jeszcze na cały blok „JA PIERDOLE!". Szlochałam jak głupia, gdy biegłam korytarzem, schodziłam po schodach, jechałam autobusem. Tusz spływał mi po policzkach, aż jeden typ spytał, czy wszystko ze mną ok.

- Tak. – Skłamałam. Co to za pytanie, „Wszystko ok u ciebie?"? Skoro ryczę jak bóbr, no to chyba musiało się coś stać. Nikomu nie chciałam się zwierzać. Nawet Ginny. Wbiegłam wtedy do swojego mieszkania, zrzuciłam z siebie sukienkę, którą przy okazji podarłam, rzuciłam się na łóżko i zasnęłam. Rano chciałam obudzić Nicka, ale go tam nie było. Za to Bogo zdenerwowany jak zawsze, dzwonił do mnie uporczywie cztery razy. Zagroził, że pogadamy inaczej jeśli jeszcze raz się spóźnię. Pomknęłam do pracy jak poparzona, a Nick już tam był. Pękło mi serce, gdy widziałam jak się śmieje. Że nie przeżywa jak ja. To był słaby dzień. Nie licząc tego, że później wychrzaniłam się z kartonami, a Nick złapał mnie przed upadkiem. Staliśmy chyba z dziesięć minut wpatrzeni w siebie. Miło było czuć jego dotyk.

NICK & JUDYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz