Judy [11]

933 42 3
                                    

W sumie nie wiem po co tak zależy mi na tym, żeby wiedzieć. Może to, że trzy lata temu wraz z Nickiem uratowałam miasto i znalazłam odpowiedź na temat zaginionych drapieżników i skowyjców to za mało. A teraz chcę przyczynić się do ocalenia całego świata przed serum, które sprawia, że drapieżniki zapominają kim są i wykonują polecenia zadawane przez ofiary... Mam jeszcze tyle pytań, ale nie mam kogo zapytać. Nick nic nie wie na ten temat. Jest mi bardzo przykro, że przez moje widzimisię, on naraża własne życie, żeby mnie chronić. Ale gdy usłyszałam, że jednak ze mną pójdzie, ze złością na siebie uznałam, że poczułam ulgę.

Wreszcie wychodzimy z kanałów, kilka metrów za tyłami ratuszu. Nikogo ze strażników tu nie ma, co mnie dziwi. Tędy prawdopodobnie wszedł ten cały łasica, który zwiał z testów. Podziwiam, że mu się udało. W końcu czuję świeże powietrze, ale nie jest ono takie świeże jak zwykle. W sumie lekko cuchnie dymem, krwią i tynkiem. Jak na wojnie. Co rusz słychać strzały i krzyki. Patrzę na Nicka. Wygląda zza muru i wpatruje się w trzech strażników, stojących przy bocznym wejściu. Jest dość głośno, więc nie słychać tu nawet jak mówimy na głos.

- Może jednak spadamy? – Słyszę Nicka, który przykuca przy mnie. Kręcę głową, bo zaszliśmy już za daleko żeby się cofać. A może i w ogóle jeszcze nie zaszliśmy?

- Musimy pozbyć się tych strażników. – Nachylam się do ucha Nicka, żeby lepiej mnie słyszał.

- Więc. – Zaczyna. – Chcesz strzelać?

W pierwszej sekundzie jestem przekonana, że nie. Nie chce zabić. Ale chce wiedzieć. Głupia ja.

Wzruszam ramionami. Po chwili jednak kiwam głową potwierdzająco.

- Ja w tych dwóch po prawej, ty w tego po lewej. Na trzy. – Informuje Nick.

- Raz. – Mówię.

- Dwa. – Nick liczy i ze skupieniem mierzy do swoich ofiar.

- Trzy. – Rzucam, po czym padają trzy strzały, jednak słychać tylko dwa z nich, bo raz udaje nam się strzelić w tym samym momencie. Ciała strażników padają na ziemie z hukiem. Strzały były głośne, ale wtopiły się w odgłosy "wojny". Czekamy, czy nikt nie przyjdzie, bo być może usłyszał, ale nikogo nie ma. Pędem podbiegamy do ciał i odciągamy je w niewidoczne miejsce. Macam ciało jakiegoś guźca i wyjmuję z jego kieszeni dwa pistolety, nóż i trzy średnie magazynki. Nick pakuje coś do swoich kieszeni i podbiegamy do drzwi bocznych.

- Wejdę pierwszy. – Mówi i pchnie barkiem ciężkie, metalowe drzwi, które powoli otwierają się ze zgrzytem. Nick wychyla przez nie głowę, po chwili sam tam wskakuje i pokazuje mi znak, że mogę wejść za nim. Pędem wbiegam do małego pomieszczenia i zamykam za sobą drzwi. Trzęsą mi się dłonie ze zdenerwowania, przez co ciężko mi zamknąć drzwi na zamek. Nick grzebie coś w jakichś papierach.

Małe pomieszczenie z białymi ścianami, mocno oświetlone, z dużym biurkiem i małym monitorem. Dziwi mnie, że nikogo tu nie ma. Na biurku porozrzucane są stosy papierów. Po prawej zaś wielkie, plastikowe skrzynie, których nie da się otworzyć. W pomieszczeniu są jedne uchylone drzwi. Zaglądam do nich. Nie widzę nic prócz korytarza, całkiem pustego, jakby nikogo nie było w ratuszu.

- Spójrz. – Szepcze Nick. Podbiegam do niego i chwytam kartkę, którą mi wręcza, po czym zamyka uchylone drzwi. – To nie są testy. Tak jak mówił łasica, wstrzykują serum. Tylko drapieżnikom, bo...

- Bo drapieżniki są groźniejsze i silniejsze. – Kończę. – No i już raz była akcja, że dziczały, więc inni myślą, że to znów wina skowyjców.

NICK & JUDYWhere stories live. Discover now