Nick [14]

741 37 8
                                    

Moim zdaniem to głupie ukrywać coś przed sobą. Oszukiwanie siebie jest bez sensu, bo tak czy siak, jakiś głos w głębi nas mówi to czego nie chcemy słyszeć.

Na przykład ja. Chciałbym zapomnieć. Wmawiam sobie, że zapomniałem, ale to nieprawda. Nie umiałbym zapomnieć, nawet gdybym bardzo się starał.

Byłem świadom tego co robię. Ale nie potrafiłem tego zatrzymać. Obudziła się we mnie rządza. Bałem się samego siebie i choć wrzeszczałem w duchu, żebym przestał, serum było silniejsze i wciąż wypowiadałem słowa, które nawet nie przeszłyby mi przez myśl. Uniosłem rękę na Judy. Skrzywdziłem ją. I powiedziałem najgorsze słowa jakie mogłaby usłyszeć szanująca się kobieta.

Nigdy sobie tego nie wybaczę.

Judy mi nie wybaczyła.

Wysyłałem jej listy. Było ich z kilkanaście, ale nie dostałem żadnej odpowiedzi. Podejrzewam, że wszystkie zostały spalone przez jej ojca.  Dzwoniłem, pisałem – za każdym razem poczta głosowa. Raz ktoś odebrał. Okazało się, że to on. 

- Nicholasie. Wiem, że jest ci przykro, ale odpieprz się od Judy, do jasnej cholery! Skrzywdziłeś ją, a ona nie chce ciebie widzieć! Boi się ciebie, nie rozumiesz?

Pomyślałem, że skoro to jej ojciec tak ją ode mnie odtrąca, to może ona sama nie ma wpływu na skontaktowanie się ze mną. Może chce, ale jej nie pozwalają. A może faktycznie ma na to wywalone.  

Darowałem sobie. Cały miesiąc się starałem, ale nie wyszło, więc się poddałem. Może jestem słaby, ale przynajmniej próbowałem. Nawet raz wsiadłem do wozu i ruszyłem w stronę Bunnyburrow. Straż mnie zatrzymała. A że nie miałem potrzeby tam jechać, odesłali mnie do domu.

Pamiętam, że walnąłem ją w twarz. Pamiętam jak piekła mnie dłoń od siły ciosu. Smakowała mi jej krew. Ugryzłem ją w udo i wcięcie w talii. Do dziś nie mogę się pozbierać.

Jednak najbardziej zraniły ją moje słowa. Nie widziałem jej nigdy tak zrozpaczonej. Wtedy myślałem tylko o jednym- zabij ją. Zerżnij, zabij i pożryj.

Gdybym to zrobił i wróciłby mi rozum, bez wahania bym się zabił.

W sumie niedawno o mały włos tego nie zrobiłem. Siedziałem na gzymsie wieżowca. Przyszła Zoe i przemówiła mi do rozsądku.

- Nick, ceń życie. Zapomnij o tym co było i idź dalej. – Szepnęła mi na ucho i zaciągnęła do domu.

Mało oryginalny tekst, ale starałem się jak mogłem, żeby to spełnić. Ostatnio nawet mi się udaje, ale kiedy Zoe mówi tym samym głosem co Judy, kiedy przychodzą jakiekolwiek maleńkie wspomnienia, mam wrażenie, że rozpadnę się na kawałki i rozpłaczę się jak dziecko.

Pamiętam, że po całej akcji, kiedy Bogo wstrzyknął mi lek na uspokojenie, Judy leżała w szpitalu. Zabroniono mi ją odwiedzić. Ostatni raz widziałem ją, kiedy jeden z funkcjonariuszy uwolnił ją z kajdanków, które sam zakładałem. Upadła na ziemie, na kolana. Koleś pomógł jej wstać, a ja straciłem przytomność. Obudziłem się u mojej mamy, która wzięła na siebie całą odpowiedzialność jakbym był małym dzieckiem. Ale przez jej ciepły i kochający wyraz twarzy straż złagodziła mój wyrok. Chcieli zamknąć mnie w pace, za coś, czego nie chciałem. Ale zrobiłeś to Nick, zrobiłeś.

- Co się tak gapisz? – Zoe siedzi na kamieniu i celuje strzałą w gąszcz. Przez długi czas patrzyłem się na jej dłonie. Nie myślałem o nich, po prostu moim oczom wygodnie było się tam zapatrzeć.

- Ah, sorry. Zamyśliłem się. – Zoe zerka na mnie przez ułamek sekundy, po czym znów wpatruje się w ciemną pustkę w lesie. Jestem tak rozkojarzony, że nawet nie widzę do czego celuje.

NICK & JUDYWhere stories live. Discover now