Nick [22]

829 38 5
                                    

Budzi mnie znany mi dobrze zapach konwalii i świeżych ubrań. Mam nos wsadzony między szyję a głowę Judy. Jej futro łaskocze mnie w nos, a ciepło sprawia, że mam ochotę leżeć tak blisko niej do końca życia. Jest jasno, chociaż jej głowa zasłania mi widok. Mam rękę położoną na jej plecach, drugą włożyłem sobie pod głowę. Ona za to wsadziła obie łapki pod moją koszulkę i przytuliła ją do siebie. Podnoszę lekko głowę, żeby zobaczyć na budziku godzinę. Coś koło piętnastej, jak zwykle. Zoe i Finnick budzą się około dziesiątej, budząc przy tym mnie, ale ja jak i Judy jesteśmy niewyobrażalnymi śpiochami. Biorę jeszcze jeden głęboki wdech i cicho podnoszę się, żeby jej nie zbudzić. Wychodzę z łóżka i przykrywam ją kołdrą, ale akurat jej oczka lekko się uchylają. Zamyka je z powrotem i lekko się uśmiecha przytulając do siebie poduszkę. Prycham cicho, bo bawi mnie jej uroczość.

- Sorki, że cię zbudziłem. – Szepczę i prostuję się, żeby rozciągnąć mięśnie. Judy wzdycha i wtapia się w kołdrę. Otwiera oczy i patrzy na mnie, zakrywając pół twarzy białą pierzynką.

- Sorki, że pomyliłam łóżka. – Chichocze cicho.

- To ja pomyliłem łóżka. Wrąbałem się do wyra Finnicka. Więc tak właściwie wrąbałem się do ciebie, bo ty miałaś tu spać.

- Jak mogłeś. – Wypina do mnie język i wreszcie siada na łóżku. Rozciąga się, ziewa i pociera oczka.

- Zmęczona? Spaliśmy tylko dwanaście godzin.

Judy prycha.

- Dawno nie spałam tak długo.

Zapach dobiegający z kuchni szybko odwraca uwagę mojego skupionego na jej pięknej twarzy wzroku. Szybko zerkam na drzwi i wącham głośno zapach pieczeni.

- Twoja mama pewnie szykuje mojego puchacza. Bo był lepszy od twojego bażanta. – Judy wstaje i prostuje ramiona.

- Zakład, że to mój bażant tak pachnie?

- O co? – Unosi brwi i podaje mi dłoń.

- O buziaka. – Słowa same płyną mi na język. Judy lekko sztywnieje, ale po chwili znów jej twarz przybiera nonszalancki wyraz, na co reaguję z ulgą. Nie chciałem tego powiedzieć, to mój głupi instynkt.

- Dobra. – Podajemy sobie dłonie. – Jeśli ja przegram, całuję ciebie. Jeśli ty przegrasz, ty całujesz mnie.

- Deal. – Odpowiadam. Nie wiem czemu mówimy o tym, jakbyśmy nigdy w życiu się nie rozstali, ale nie przeszkadza mi to. Najwyraźniej jej też.

Schodzimy po schodach i już widzę, że puchacz Judy leży nienaruszony obok lodówki. Dostanę od niej buziaka, chyba, że wymiga się z przegranej, a ona jest do tego zdolna.

- O rety, spójrz. – Mówię z udawanym zdziwieniem. – Skoro twój puchacz leży tam, to w piekarniku znajduje się...

- Dobra, zamknij się. – Judy udaje obrażoną. – Wygrałeś, okej?

- Czekam na wygraną. – Nastawiam się jej, ale ona patrzy na stół. Raczej na wszystkich przy stole, którzy patrzą na nas zdziwieni. Oboje sztywniejemy i odsuwamy się od siebie. Uśmiecham się nerwowo do każdego po kolei i siadam przy stole. Judy siada naprzeciwko, obok Ginny, a obok niej Josh. Ma twarz spiętą i zdenerwowaną, w sumie podobnie jak Zoe. Przygryzam wargę, żeby się nie uśmiechnąć. Czyżby kogoś zżerała zazdrość?

- Pyszny bażant się piecze. – Mówi Anna rozładowując napięcie przy stole. – Kto go złapał?

- Nick. – Odpowiada Judy. Nastaje kilkusekundowa cisza. Anna jednak się nie poddaje.

NICK & JUDYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz