27 ,,Chcesz być moją dziewczyną?"

2K 97 8
                                    

- Co ona tu robi? - przyszedł Alex.

- Chcę dołączyć  - powiedziała za mnie.

- Że kurwa co?! Diana, powiedz, że to żart.

- Nie, ona mówi śmiertelnie poważnie i to mnie wkurwia.

- Eh... kto będzie przeprowadzał jej inicjacje?

- Nie wiem. ZEBRANIE KUCHNIA!

Na ten znak wszyscy wiedzieli, że muszą przyjść i nieważne co teraz robią.

- Co jest? - zapytał Jacob.

- Będzie nowa w gangu.

- Jaka kurwa nowa!? - krzyknęli, ale synchro...

- Victoria...

- No chyba sobie żartujesz, Vi -warknął Dawid.

- Nie, nie żartuję.

- Ty wiesz, że w każdej chwili możesz tutaj umrzeć, albo zostaniesz dziwką White? To nie jest zabawa dla dzieci!

- Nie jestem kurwa dzieckiem! Mam tyle samo lat co Diana, a ona tu jest szefową! A poza tym kim ty do cholery jesteś, że możesz mi rozkazywać?!

- Jestem do kurwy twoim bratem, więc kurwa mogę!

- Jakim kurwa bratem?! Ja nie mam rodzeństwa!

- Bo jesteś adoptowana, Vi - westchnął.

- Co kurwa? - przerwałam im kłótnię.

- Usiądźcie, bo to będzie długa rozmowa.

Dowiedziałam się z tego wszystkiego, że mam siostrę bliźniaczkę. Victoria jest adoptowana, a ja zostałam w domu. Nie wiadomo czemu tak się stało i się nie dowiemy, bo nasi rodzice nie żyją. Nie dziwię się, że nie zauważyłyśmy tego. Mamy tylko podobny kolor włosów. Ona ma je kręcona, ja proste, ona niebieskie oczy, ja brązowe. Całkiem inne.

- Dobra ale nie to, że jest z rodziny, nie znaczy, że nie będzie miała inicjacji.

- Wiem, dlatego ja i Dawid musimy ją przeprowadzić.

- Dlaczego?

- Bo nie możemy mieć słabości, bo inni to wykorzystają.

- Diana... - zaczął mój brat.

- Nie ma kurwa, Diana! Chcesz tak bardzo to proszę. Jakob, Auron, Luke, Harry, Brian wy to zrobicie - warknęłam i wyszłam.

Położyłam się na łóżku i puściłam Żadnych Zmartwień.

- Mogę? - weszła moja siostra.

- Jasne.

- Słuchaj, dla mnie też to jest nowa sytuacja, ale to nie nasza wina, tylko naszej matki i ojca. Też bym nie chciała żeby to się stało, ale no trudno. Życie nie jest idealne.

Pierwszy raz od bardzo dawna płakałam.

- No dobra, żartowałem - przyszedł mój braciszek.

- Jebło cię - warknęłam.

- Nie.

- To za to, że mnie wkurwiłeś.

Sprzedałam mu prawego sierpowego, a moja przyjaciółka zrobiła to samo.

- Siostry się buntują?

Leo do nas podszedł.

- To nie jest moja siostra.

- Jak to?

- Ten chuj kłamał.

- O kurwa, nieźle - wszyscy odpowiedzieli.

- Nom, więc akcja jest dzisiaj. Ty jedziesz z nami i jak będą komplikacje to przejdziesz odrazu próbę zabicia. Strzelanie jutro, totury kogoś za trzy dni , swoje za tydzień, a bicie się jak dojdziesz do siebie. Masz życzenie do osoby, którą będziesz torturować?

- Tak.

- Maye? - zapytałam, a ona skinęła głową - Wiedziałam.

- Skąd ty mnie tak dobrze znasz, co?

- Nie wiem.

- Dobra, jedź po swoje rzeczy, bo co najmniej na tydzień tu będziesz. -zaśmiałam się

- Okej. Narka chłopcy i Diana.

- Cześć!

Do kuchni wszedł Dawid z dużym siniakiem na policzku. Gdy go zobaczyliśmy, wszyscy wybuchliśmy śmiechem.

- Ha ha, bardzo śmieszne - prychnął.

- Należało ci się.

- Wiem. Jak myślisz, da radę?

- Myślę, że na luzie. Ciekawi mnie tylko czemu chce dołączyć.

                               

O dwudziestej zaczęłam się ogarniać. Weszłam pod dwudziesto minutowy prysznic. Przez tych debili musiałam się przebrać, bo osypali mnie mąką, więc ubrałam białą bluzę z kwiatami, czarne jeansy z dziurami, kabaretki i białe buty.

Zrobiłam trochę mocniejszy makijaż i wyszłam z pokoju.

- Dobra, lecimy?

- Jasne.

- A, Vi, masz się słuchać Caluma, okej?

- Ta.

- To lecimy, panienki.

Chwilę później byliśmy już w trzech autach. W dwóch pierwszych my, a w trzecim snajperzy.

- Jesteśmy - zakomunikował Auron.

- Dobra, plan jest taki. Bierzemy torby z narkotykami i bronią. Do tego miejsa podjeżdżają mniejsze gangi, z którymi jesteśmy w zgodzie. Gdy dostaniemy kasę, dajemy im towar i tak trzy razy. Auron, podajesz broń, Dawid ty towar, a ja zbieram kasę.

Bez słowa rozeszliśmy się swoje strony. Ja byłam na samym przodzie, Auron i Dawid za mną, a reszta na końcu. Bo chwili przyjechał pierwszy gang.

- Masz towar? - zapytał gościu.

- Masz hajs?

- Oczywiście, ale daj najpierw narkotyki, a my później kasę.

- Pojebało cię. Najpierw wam dam troszkę towaru, wy podacie torbę, a ja reszte, okej?

- Jasne, słońce.

Były już dwa gangi. Gdy miał podjeżdżać trzeci, nagle z nie wiadomo skąd wyskoczył gang White. Odrazu wyciągneliśmy broń i zaczęliśmy strzelać.

Gdy była chwila, zobaczyłam jak Victoria zabija jednego naszego wroga. Jeszcze cztery testy.

Gdy już wszystko skończyliśmy, wszyscy ruszyliśmy do salonu. Zobaczyłam jak któryś z chłopaków niesie butelkę, jak zwykle.

- Luke, pytanie czy wyzwanie?

- Pytanie.

- Podoba ci się D?

- Tak - zaśmiał się z zadziornym uśmiechem.

- Pytanie - powiedziałam.

- Chcesz ze mną być?

- Że co proszę?! - wykaszlałam.

- Chcesz być moją dziewczyną?

My life is my gangOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz