Diana POV.
- Śniadanie - warknęła i wrzuciła przez to małe okieneczko policjatka.
- Ja pierdole, co to jest? To się rusza.
- Tak jak ty, gdy byłaś dziwką. Zamiast rządzić, ruchasz ze wszystkim co się rusza.
- Masz błędne informacje na mój temat, skarbie. Za to ja mam twoje prawdziwe. Katie Evans, dwadzieścia lat, dopiero po zerwaniu, ponieważ narzeczony cię zdradził. Przykre, co nie? - zaśmiałam się, a ona otworzyła metalowe drzwi, a następnie popchnęła na ścianę i uderzyła. Zwinnie zrobiłam unik i oddałam jej, tylko, że dwa razy mocniej. Poleciała na ziemię, ale nic nie złamała, ponieważ z amortyzowała upadek.
- Co tu się do kurwy dzieje?! - krzyknął zastępca szefa interpolu.
- Pana pracownica zaatakowała mnie, a ja jej oddałam w obronie własnej - powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Czy to prawda, Evans?
- Sprowokowała mnie! - wyrzuciła ręce do góry.
- Ale ty powinnaś umieć je ignorować. Lorins, idziesz zeznawać. A ty, - wskazał do dziewczynę - do mojego gabinetu.
Wściekła i czerwona ze złości dziewczyna wyszła z mojej celi, a ja stanęłam tyłem do drzwi żeby mnie zakuł w srebne kajdanki. Przemierzaliśmy korytarze, aż w końcu dotarliśmy do małego pokoju ze stołem i lampką.
- Powiem za co zostaniesz ukarana. Udział w zorganizowanej grupie przestępczej, handel bronią i narkotykami, dziesięć zabójstw, pobicia. Za to wszystko dostaniesz dożywocie. Chyba, że przyznasz się do tego.
- Nie ma na to wszystko dowodów - wzruszyłam ramionami.
- Jesteś tego pewna?
- Tak - wzruszyłam ramionami, a on podał mnie zdjęcia monitoringu, na których byłam ja z Auronem i Jacobem okradaliśmy sklep jubilerski. - Masz jedno przestęstwo. Dwa z gangiem, a za to dostanę najwyżej osiem lat.
Nic nie odpowiedział. Wiedziałam! Nic prawie na mnie nie mają.
- Mam pomysł. Ty mi powiesz nazwiska swoich koleżków, a ja postaram się o mniejszy wyrok.
- Chyba sobie jaja robisz - prychnęłam, a on przewrócił oczami.
- Jak chcesz. Chłopaki, zabrać ją! - krzyknął, a po chwili weszli mężczyźni w czarnych bojowych strojach.
- Jesteś zdrowa? - szepnął jeden z nich.
- A chuj ci d... - zastanowiłam się chwilę. Znam ten głos. - Dawid...
- Wynosimy się stąd - zaśmiał się Auron.
- Oł je, kurwy! - krzyknęłam.
- Ciszej bądź. Masz broń - podał mi ją brat, a następnie wybiegliśmy z budynku.
- Ja pierdole... nareszcie - westchnęłam, kiedy byliśmy już w aucie.
- Jak było w kiciu przez tydzień?
- Zajebiście po prostu... Nie dość, że żarcie to był jakiś kurwa żart, to jeszcze jakaś babka mnie wkurwiała.
- Jestem!
- Diana! - przytulili mnie.
- Dziecko mi zgnieciecie.
- Chociaż nie będziesz miała problemu - zaśmiał się Brian.
- Problemem to ty możesz być - wbiłam mu palec w klatkę piersiową. - Ja je kocham, więc zamknij pysk.
- Jasne, jasne...
❤❤❤❤❤
Przepraszam, że nie ma rozdziałów i
CZYTASZ
My life is my gang
Action- Czemu takie zdanie jak ,,my life is my gang"? - przerwał ciszę podczas drogi powrotnej chłopak. - Gang będzie dla mnie tlenem, a wszyscy wiemy, że bez niego nie da się żyć.