72

6K 326 185
                                    

- Potraktował mnie jak szmatę. Pozwolił obcemu chłopakowi grzebać mi w staniku i w majtkach.

- Bo ma satysfakcję, że się wkurwiasz. Spróbuj mu pokazać łzy to się uspokoi.

- Pokazałam.

- Nie patrzył. Powiedz mu prosto w oczy, że cię zranił i się porycz, nie udawaj twardej, bo to ci nic nie da. Będziesz miała satysfakcję jak mu rozjebiesz ten samochód, ale... Na pewno warto? Dał ci go, to się liczy. I na pewno widziałaś to zdjęcie.

- Widziałam...

- No właśnie. Loren... Nie warto. Oboje się ranicie, żeby mieć satysfakcję. Postarajcie się żyć w zgodzie. Szczerze? On jest taki, jak Jakob i Andrew. Ruchają wszystko, mają wszystkich w dupie.

- Jakob mnie nie ma w dupie. Andrew raczej też. I oboje szanują swoją rodzinę, a Alex każdego traktuje jak gówno...

- Ma żal do matki, że go tu przywiozła.

- Nie musi się na niej wyżywać.

- Słuchaj chodź. Gadałem z nim, nie wiem miał chyba chwilę słabości.

- Paul...

- Chodź.

Pociągnął mnie na jakąś ławkę.

- Powiedział, że po jakiejś Jam... Jem...

- Jamie.

- No, że po Jamie myślał, że... Nie uda mu się nikogo znaleźć, serio ją kochał, przez chwilę chodził do psychologa i w ogóle był jak trup, a jak cię poznał to znowu zaczął się śmiać i uśmiechać, zapomniał o niej i zakochał się w tobie. Jak z nim zerwałaś, to słabo się czuł, ale nie chciał ci tego pokazywać, sama się chujwo czułaś. Myślał że w końcu będzie wszystko okej, że przemyślisz to i znowu jakoś się ułoży, ale musiał wyjechać, a to coś, co mu powiedziałaś przed wyjazdem jeszcze bardziej go przybiło, w sumie przez matkę wyjechali, ona chciała, oni nie, ale cały czas o tobie myśli i cały czas ma ciebie w głowie. Nawet jak cię traktuje jak gówno. Po prostu nie umie inaczej, bo tutaj niestety takie są warunki. Albo jesteś groźna, albo pośmiewiskiem. I też wiem, że tobie na nim zależy, ale też jednocześnie na Andrew. Serio... Będziesz miała ciężką decyzję do podjęcia, ale... Daj Alexowi szansę. Im bardziej go odpychasz, tym bardziej jest wkurwiony na wszystkich jeszcze bardziej.

- Paul ale ja nie chcę...

- Chcesz, ale się boisz znowu coś do niego poczuć, bo odepchnęłaś od siebie to uczucie. Serce niestety nie odepchnęło.

- Idziesz na jakiegoś psychologa?

- Tak.

- A, okej.

- Posłuchaj... Pogadajcie i w końcu pokaż łzy, bo widzę że chce ci się ryczeć. Nie jesteś facetem i nie musisz tego ukrywać. Uroczo wyglądasz jak płaczesz.

Dotknął mój nos i się zaśmiał.

- Jesteś przydatnym drugim bliźniakiem...

- Andrew jest do niczego, nie?

- Nooo, ale jest genialny w łóżku.

- Po kimś to musi mieć.

- Po bliźniaku, co?

- No a jak. Jestem starszy.

- O pięć minut.

Andrew podszedł.

- Ale starszy.

- To nic nie znaczy.

- Oczywiście.

Przyjaciel Mojego Brata 4 || ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz