134

6.2K 413 83
                                    

- A kiedy wracacie?

- Chyba w piątek, albo sobotę, nie wiem.

- Słabo.





- No... Jednak Alex coś dał.

- Co?

- Gdyby nie on to bym nie usiadła pod tym drzewem i Rose by do mnie nie podeszła.

- No... W sumie... Racja. Wy mieszkacie w LA?

- Tak.

- To dobrze, bo mamy tam rodzinę i prawdopodobnie pojedziemy tam w wakacje. Starzy sobie jadą na Hawaje, a my mamy siedzieć w LA.

- Byłam na Hawajach i bym tam nie wróciła. Na serio. No ładnie tam jest i w ogóle, ale... Nic ciekawego. Wolę Karaiby, albo.... Malediwy. Mega jest. Hawaje mi nie podeszły.

- Ty jakaś dziwna jesteś. Sporo ludzi marzy żeby chociaż raz raz polecieć na Hawaje.

Zaśmiał się.

- Ale ja nie. Wolę Los Angeles. Albo Miami.

- Okej, w takim razie nie ma lipy, jedziemy na Malediwy.  To co? Płyniemy?

- Jasne.

Spojrzałam na plażę. O! Przyszli inni i mają materac!

- Ej! Kim, podaj moje łóżko!

Rick do niej krzyknął.

- Jak?!

- Nie wiem! Ale podaj! Czekaj!

Podpłynął kawałek i od niej wziął, po czym wrócił do mnie. Kto to taki Kim? Pewnie jakaś znajoma.

- Zapraszam panią.

Zatrzymał go przede mną. Jak ja mam tu wejść? Spróbowałam jakoś, udało mi się z jego pomocą.

- Niezła dupa.

- Dbam.

Zaśmiałam się. Oparł się o materac i zaczął gdzieś płynąć. Nara, frajerzy. My płyniemy na koniec oceanu. Na Malediwy! Jak dopłyniemy... I jak to w tą stronę...

- Ej, Rick, jakim jesteś typem chłopaka?

Położyłam się na brzuchu, twarzą do niego.

- Zależy. Chodzi ci że typowy Bad boy, czy grzeczny chłopczyk?

- No, coś w tym stylu.

- Więc... Jeśli ci chodzi o to, to tak, rucham się.

Tak! Dziękuję ci za odpowiedź.

- Okej, to fajnie.

Zaśmiałam się, a on się oparł o materac i lekko się na nim podciągnął do mnie.

- A co?

Uśmiechnął się i przybliżył twarz do mojej.

- A nic.

Pocałował mnie i poczułam, że materac leci w jego stronę. Spadłam z niego na Ricka, a materac odpłynął kawałek od nas. Wypłynęliśmy na powierzchnię i się zaśmialiśmy.

- Dobra, to było do przewidzenia.

Słodko się uśmiechnął.

- Było i to bardzo, za ciężki jesteś.

- Dzięki, wiesz?

- Nie ma za co.

Popłynęłam w stronę materaca, złapałam go i spróbowałam wejść. Po chwili poczułam ręce na pośladkach, jak mnie daje do góry.

Przyjaciel Mojego Brata 4 || ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz