4. Nie chce dłużej udawać kogoś kim nie jestem.

3.1K 153 31
                                    

To rozdział czwarty, przewiń dalej do 2, a potem wróć się do 3

Dzisiaj obudziłam się bez przyczyny, nie sądziłam ,że będzie działo się to tak często.

Wstałam do pozycji siedzącej, nadal jednak przykrywając się miękką kołdrą.

Rozmyślałam o wszystkim ,a zarazem o niczym. Nie chciałam dłużej udawać kogoś kim nie jestem.

Tylko problem w tym ,że już się pogubiłam. Polubiłam życie Jane i chciałabym abym rzeczywiście nią była. Z jednej strony lubię chodzić do szkoły, bo w niej się nią staje, i odczuwam satysfakcje z tego ,że inni myślą ,że to właśnie jestem prawdziwa ja. A to chyba połowa sukcesu...Nie?

Ale...Na nadgarstku nadal widniał wytatuowany  numer jedynaście. Czułam jakby był moją częścią, nieodłączną ,,cechą" nie pozwalającą mi się zmienić. Już zawsze będę dziwadłem z przerażającymi umiejętnościami.

Nie wiedziałam kim jestem

Moje rozmyślenia przerwał Hopper ,krzycząc abym wyszła wreszcie z łóżka. Byłam niezadowolona ,bo myślałam ,że chwilkę jeszcze uda mi się tu zostać ,lecz los postanowił nie być w obec mnie tak łaskawy. Zresztą nigdy nie jest, powinnam się już była przyzwyczaić.

Po śniadaniu Jim zawiózł mnie do szkoły ,gdzie jako pierwszą przywitałam Max, a zaraz potem chłopców. W skrócie nic nowego.

Jednak przed pierwszą lekcją jaką była biologia, ktoś postanowił przerwać moją rutynę ,zwracając się do Max stojącej tuż przy mnie:

-Ej, ty ruda, w co ty się dzisiaj ubrałaś? Te spodnie to po starszym bracie?- odezwał się wysoki głos jakiejś dziewczyny z klasy otoczonej dwoma innymi.

-Odwal się. -syknęła.

- Do mnie się tak nie zwraca ,ty...-niedokończyła zdania ,iż z wielkim impetem upadła na ziemię.

Po prostu bardzo mnie wkurzyła, za kogo ona się uważała?

-Ale... - Usłyszałam tylko oniemiały głos Max, który sprowadził mnie na ziemie.

-Chodź ,idziemy stąd- odparłam ciągnąc ją

-Jak to się stało?-zapytała- Przecież nie mogła upaść tak sama z siebie...

-Nie wiem.- powiedziałam krótko.

- Czekaj ,leci Ci krew z nosa. Nic Ci nie jest? .

-Serio? Muszę iść to przemyć.

-Idę z tobą.-odparła stanowczo.

-Nie, nie musisz. Zaraz będzie dzwonek ,powiedz nauczycielce ,że za chwilę się pojawię ,jeżeli sprawdzi obecność.

-No dobra...-zgodziła się niepewnie.

Musiałam szybko przemyć twarz wodą,aby zdążyć na lekcje i jakoś wyglądać.

Gdy zbliżałam się do klasy usłyszałam rozmowę Max z Mike'm była ona o mnie ,więc zwyczajnie podsłuchałam.

-Co się stało Jane?-zapytał Mike- Jeszcze na początku przerwy tu była ,a potem gdzieś pobiegła.

-Poszła przemyć nos, krew jej leciała.

Chłopak popatrzył na nią ze zdziwieniem w oczach, a ja modliłam się aby nie rozszerzał tego tematu, bo jeżeli powiedziałaby o spadającej dziewczynie ,tak z samej z siebie, która jeszcze chwilę przed ją obrażała...To nie jest taki głupi, na pewno skojarzyłby fakty z krwią i wyszłoby kim jestem,a ja nie chciałam aby dowiedział się o tym w taki sposób.

Mike zmarszczył brwi i po krótkiej chwili odpowiedział.

-Co? - Ale jak? Uderzyła się?-zapytał zmartwiony.

No to super...

-Nie... Tak po prostu, może jest jakaś osłabiona.

Zadzwonił dzwonek ,więc udałam się pod klasę ,gdzie zagadał do mnie Mike:

- Słyszałem od Max ,że leciała Ci krew ,wszystko dobrze? Może pójdziesz do pielęgniarki ,bo jeszcze zemdlejesz-stwierdził przejęty.

- Nie, nie muszę. Nic mi nie będzie-powiedziałam po czym delikatnie się uśmiechnęłam.

Chłopak nawet nie zdążył mi odpowiedzieć ,bo zadzownił dzwonek i dosłownie znikąd pojawił się nauczyciel.

Po lekcji mieliśmy w-f. Niestety... To będzie dopiero druga styczność z tym przedmiotem,a już mnie do siebie zraził. Ciężko będzie przez całą swoją edukację ,mieć bandaż na ręce...

Udałam się do toalety gdzie musiałam zawiązać skórę bandażem ,po czym poszłam do szatni z zamiarem przebrania się,a włosy uczesałam w koka.

Po tym ruszyłam do sali gimnastycznej, gdzie właśnie odbywała się zbiórka.

Znów mieliśmy dobrać się w grupy, a ja trafiłam do paczki znanych mi osób.

Tym razem koszykówka. Usiłowałam przypomnieć sobie zasady ,które tłumaczył mi Hopper, niestety bezskutecznie.

Czyli znowu improwizacja

Niezbyt mi to szło. Po prostu stałam jak taki kołek, czasem podając do kogoś piłkę, ale nic poza tym.

Choć usiłowałam skupić wzrok na piłce, przez moment się zamyśliłam, a gdy tylko się ocknęłam, zobaczyłam Dustina podającego mi piłkę, która leciała prosto w moją twarz. Niestety zauważyłam to dopiero gdy była jakoś dwa metry, bądź centymetry przede mną.

Wystraszyłam się ,mój instynkt samozachowawczy zadziałał i gdy tylko miała uderzyć z całym impetem w moją twarz ,powstrzymałam ją. Nie chciałam tego robić, lecz to było silniejsze ode mnie. Normalni ludzie ,gdy piłka leci prosto na nich, próbują ją złapać lub odbić. U mnie działało to inaczej, zawsze w tego typu sytuacjach działały moje moce. Zawsze musiałam właśnie nimi się bronić i tak jakoś zostało.

Piłka zatrzymała się przed moją twarzą lecąc w dół, a ja impulsywnie przetarłam nos. Wyglądało to nienatularnie ,lecz nie mogę nic na to poradzić. Poczułam palący wzrok wszystkich osób z którymi teraz grałam. Nie było to ,aż tak rzucające się w oczy, piłka zwyczajnie upadła przede mną, jakby uderzyła w ścianę.

- Jak?- Wymamrotał pod nosem Mike, nie mając na celu być usłyszanym przez kogokolwiek, lecz moje uszy odebrały dźwięk.

Wszystkie twarze wyrażały dokładnie to samo co powiedział, a ja miałam ochotę zapaść sie pod ziemie.

Poczułam jak się rumienie, po dłuższej chwili wszyscy odwrócili oszołomiony wzrok, udając, że nic się nie stało i zwyczajnie wróciliśmy do gry. Jakby zaistniała sytuacja nie miała miejsca.

Po wf mieliśmy jeszcze parę lekcji ,a po nich, z uradowaniem mogłam udać się do szafki, gdzie spotkałam Mike'a.

- Nie chciałabyś się przejść gdzieś ze mną i resztą, mieliśmy plany i pomyślałem ,że fajnie by było gdybyś poszła z nami.

-Dobrze-powiedziałam z uśmiechem- A gdzie konkretnie chcecie iść?

-Nie wiem...Na jakiś spacer, zwyczajnie porozmawiać. Wreszcie jest ładna pogoda-powiedział patrząc się w stronę.

Zgodziłam się po czym udaliśmy sie za szkołę aby dołączyć do reszty.

-----------------------------------------------------------

It can't be she // Stranger Things [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now