19. W końcu będę mogła mieć z nim kontakt

2.3K 123 56
                                    


- Zapraszamy na badania.

Wstałam z drżącymi nogami, lecz w końcu posłusznie udałam się za doktor Megs do pokoju badań.

Weszłam i usiadłam nie odzywając się ani słowem. Kobieta poszła na drugą stronę gdzie za szybą znajdowało się już kilku doktorów ,a na ich czele Brenner. Wszyscy przyglądali się mi wyczekująco, jak na jakiś eksponat w muzeum. W sumie w ich oczach tym właśnie byłam.

Założyli mi różne dziwne kable na głowę, oraz  na klatkę piersiową. Nigdy wcześniej w tym miejscu ich nie doczepiali, ale najwidoczniej nastąpiła zmiana.

- A teraz zgnieć tą puszkę.- powiedział jeden z doktorów.

I na tym się zaczęło, od zwykłego kawałka plastiku. Lecz to zamieniało się w coraz to bardziej wyczerpujące zadania Odczytywaniem  słów z drugiego końca miasta ,aż do odnajdywania osoby z innego kontynentu.

Byłam wyczerpana. Z moich uszu jak i nosa leciała krew, a głowa bolała niemiłosiernie. Jednak ich to nie obchodziło miałam nadal wykonywać polecenia.

- Skrzywdź ją.- powiedziała zimnym tonem doktor Megs pokazując mi na zdjęciu dziewczynkę w wieku może dziesięciu lat.- Potrzebujemy zbadać  czy możesz mieć fizyczny wpływ na osobę znajdująca się poza zasięgiem twojego wzroku

Wtedy moje serce zakuło. Czy oni serio oczekiwali ode mnie skrzywdzenia niewinnego dziecka? Ale dlaczego? Czy to jakiś test? moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Już nie potrafiłam nad nimi zapanować.

- A-ale jak to? To tylko dziecko.

- Nie, nie zostałaś stworzona po to aby tylko miażdżyć puszki.- powiedziała kpiąco, a ja zacisnęłam mocniej pięści.  -Jesteś bronią, będziemy cię doskonalić aż staniesz się najpotężniejszym narzędziem na ziemi.

Wiedziałam że nie mogę się odezwać, bo będzie tylko gorzej. Tylko jak miałam się zachować w sytuacji kiedy ktoś mówił mi beztrosko o tym, że jestem  narzędziem do krzywdzenia ludzi?

- Nie zrobie tego.- odpowiedziałam krótko wiedząc jakie niesie to za sobą konsekfencje. Poczułam jak jakaś ciecz kapie na moje udo. Okazało się, że to krew sącząca sie z moich pieści. Otworzyłam je widząc rany po paznokciach.

- Zabrać ją.- rozkazała co też uczynili.

Prowadzili mnie do jednego z pokoi. Nie wyrywałam się jak za dawnych lat, wiedziałam ,że to nic mi nie da.

Nagle jeden z nich otworzył drzwi i popchnął mnie następnie je zamykając. Wtedy moim oczom ukazała się ciemność.

Znowu ten mały pokój. Nagle wszystkie wspomnienia z niego zalały mój umysł. Tak bardzo bałam się w nim przebywać. Zaczęłam uderzać
we wszystkie ściany dając pewnego rodzaju ulgę i upust emocją. Wrzeszczałam dławiąc się własnymi łzami. Chciałam wykrzyczeć z siebie wszystkie negatywne emocje zebrane w moim wnętrzu, które kumulowały się od początku zjawienia sie w tym nieszczęsnym labolatorium. Nie mogłam okazywać tego co czuje, bo przecież przedmioty nie czują, tylko zamykałam oczy sciskając pięści i powtarzając sobie w kółku ,że jestem silna i dam rade.

Gdy moje ręce zaczęły krwawić od uderzeń zaprzestałam. Probując schować się przed ciemnością zbliżyłam się bardziej do kąta. Podwinęłam nogi usiłując znaleść w tym niewielkim pomieszczeniu ,choć odrobine poczucia bezpieczeństwa.

Schowałam twarz w dłoniach, płacząc tym razem po cichu. Wiedziałam, że już się stąd nie wydostane. Jedyną myślą , która pomagała był on, Mike. Analizowałam każdą sytuacje z nim związaną czując jak czas beztrosko mija.

It can't be she // Stranger Things [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now