21.Mówiłem ci ,że cię uratuję.

2.2K 126 129
                                    

Pov. Eleven

Uchyliłam powieki szybko je jednak zamykając, przez dyskomfort spowodowany lampą, która świeciła centralnie na mnie.

Wszystko mi się przypomniało...Straciłam przytomność.

Spróbowałam wstać, lecz powstrzymał mnie ogromny ból głowy, który spowrotem położył mnie na ziemie.

Nagle zauważyłam ,że drzwi się odtworzyły ,a do pokoju weszła doktor Megs.

- Wstawaj.-powiedziała oschle ,co też uczyniłam, próbując zignorować ten cholerny ból głowy.- Zaraz będziemy iść na badania.- dokończyła.

- Dopiero co wstałam...Bardzo boli mnie głowa.-powiedziałam zgodnie z prawdą. Nie wiem na ile straciłam przytomność ,lecz czułam się jakbym znowu miała to zrobić.

- Nie, dość czasu straciliśmy, leżałaś tu całe dwa dni. Teraz pójdziesz na badania, bo mamy sporo ciężkich spraw do udoskonalenia. Nie wiem czy zdołałaś zauważyć, ale tworzymy nową moc.

- Muszę iść do toalety -odparłam jakby nie do końca interesowały mnie słowa kobiety.

Szybko odsłoniłam jeden z kafelków i odetchnęłam z ulgą. Zegarek był na swoim miejscu, leżał nienaruszony.

Opuściłam pomieszczenie i udałam się na badania, choć tak bardzo nie chciałam już tam wracać.

Usiadłam w zupełnym milczeniu na krześle, wypalając wzrokiem dziurę w podłodze, czułam ,że wszystkie oczy doktorów są skierowane wprost na mnie.

- A teraz mam dla ciebie zadanie, wnikniesz w umysł osoby ze zdjęcia i ją skrzywdzisz. Masz spowodować ból wewnętrzny bez urazów zewnętrznych, tam jak u doktor Megs. Eh...Eleven, nawet nie wiesz jak się cieszę ,że cię tu mamy. Jest tyle zadań, które będziesz potrafiła wykonać, tyle ludzi których będziesz musiała skrzywdzić... Jesteś naszą najlepszą bronią.

W tamtej chwili oderwałam wzrok z podłogi, i spojrzałam prosto w oczy Brenner'owi. W około stała cała grupa uzbrojonych mężczyzn, a ja pierwszy raz nie czułam strachu...Tylko złość emanującą z mojego wnętrza, czułam wstręt. Miałam dość zastraszania mnie, ciągłych gróźb. Miałam dosyć, nie mogłam dalej żyć w ten sposób... Chciałam w końcu się im postawić.

- Nie...- powiedziałam spokojnie, lecz na te słowa, cała grupa złapała się za głowę zwijając się z bólu. Ja tylko wstałam z krzesła, wpatrując się w to z lekkim szokiem.- Nie będziecie tego dłużej robić. Rozumiecie?-krzyknęłam dokładając mocy.- Za długo tu cierpiałam, kilkanaście lat w tym miejscu. Jak mogliście mi to zrobić?- zapytałam wręcz błagalnyn tonem, czując na moich policzkach wydobywające się łzy - Nie jestem obiektem badań...Jestem tylko człowiekiem. Nastolatką chcącą żyć normalnie. A wy? Nie ma w was nic ludzkiego... To wy jesteście potworami, nie ja. I chce wam coś powiedzieć, pamiętajcie ,że się was nie boje, kiedyś nadejdzie dzień i wszyscy poczujecie ból, który ja czułam przez te wszystkie lata...Ból nie porównywalny do tego co czujecie teraz.

Nagle poczułam jak zakręciło mi się w głowie i upadłam na podłogę. Brenner tylko skinął głową i dwoje umięśnionych mężczyzn zabrało mnie do tego cholernego pokoju.

Drzwi się zamknęły ,a ja ujrzałam ciemność. Podkuliłam nogi, chciałam po prostu zniknąć.

Wyjęłam zegarek i przyłożyłam go do serca, chciałam wypłakać z siebie wszystkie negatywne emocje.

Nie mogłam się z nim  skontaktować...Byłam zbyt słaba.   Siedziałam z podkulonymi nogami wpatrując się w jedyne źródło światła. Oglądałam jak zmieniają się cyfry, sekundy w minuty, minuty w godziny.

It can't be she // Stranger Things [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now