22. Ty nie możesz umrzeć...

2.3K 125 105
                                    


- Mówiłem ci, że cię uratuje.

Nagle z moich oczy zaczęły lecieć łzy, ale nie strachu...Szczęścia i spełnienia. Spojrzałam mu w oczy, wreszcie go zobaczyłam, ta rozłąka trwała tak cholernie długo. Tak długo musiałam żyć bez niego, i to wszystko przez to ,że ukrywałam się przed tym cholernym labolatorium

Nie mogłam wręcz pojąć uczucia, które właśnie mi towarzyszyło. Jeszcze pare sekund temu odczuwałam smutek, strach i bezsilność, z którymi częściowo się pogodziłam. Nagle wszytskie te negatywne emocje zniknęły zastąpione przez to cudowne uczucie.

Dotarło do mnie ,że to jeszcze nie koniec, że uda mi się stąd wydostać...Razem z nim. To on nauczył mnie tych wszystkich wspaniałych uczuć, przez co teraz nie potrafię odczuwać ich przy kimkolwiek innym. Był dla mnie tak bardzo ważny.

Popatrzyłam  w jego oczy, z nich również spływały łzy, choć próbował je pohamować.

- Tak bardzo cię kocham...-szepnęłam w jego stronę.

- Ja ciebie też El, ale musimy zachować pozory, musimy udawać, inaczej się nie wydostaniemy. Ucieknij, ja będę cię gonił i w ten sposób dowiesz się co dalej- powiedział ledwo słyszalne zakładając maskę.

Otarłam ostatnie łzy, i musiałam udawać. Ufałam całkowicie chłopakowi i chciałam zrobić wszystko dokładnie tak jak mówi. Czułam się bezpieczna dopóki przy mnie był, choć pozostała obawa ,że jemu może się coś stać, a tego bym sobie nie wybaczyła.

- Nie, nie możesz mi tego zrobić, nie pozwolę cię mnie skrzywdzić. Nikomu z was.- powiedziałam wykonując gest na co chłopak automatycznie upadł. Oczywiście udawał, tak samo jak ja.

Brenner chyba spodziewał się takiej reakcji, ale ja miałam plan.

Jednym skinięciem głowy przewróciłam biórko stojące nawprosto niego, które przygniotło go uniemożliwiając poruszanie się. Zaczęłam  biec w kierunku drzwi, które szybko otworzyłam.

Mike wybiegł za mną sprawiając pozory ,że mnie goni. Zatrzasną drzwi aby Brenner nie zdołał nas zauważyć, i w końcu złapał mnie udając przed innymi doktorami ,że chce mnie gdzieś wyprowadzić , po czym udał się spokojnym ,lecz szybkim krokiem w stronę drzwi.

- Gdzie pan się wybiera?- zapytała dociekliwie Doktor Megs.

- To ty o niczym nie wiesz? Zabieramy ją na badania w innym sektorze, gdzie czekają na nas inni doktorzy z pobliskiego laboratorium. Brenner o wszystkim wie i zaraz powinien się tam zjawić.

Kobieta przybrała zakłopotany wyraz twarzy, pod nosem wypowiedziała tylko ciche: ,,A no tak już pamiętam" po czym zuchwale obróciła się na pięcie idąc w przeciwną stronę.

- Mamy jakieś sześćdziesiąt sekund zanim się zorientują , i kolejne sześdziesiąt zanim włączą alarm.- odparł Mike szybko odbezpieczając drzwi kartą, po czym wydaliśmy się w bieg.

Serce biło mi z zawrotna prędkością. Bałam się ,że gdy się nie uda złapią nie tylko mnie, ale tez Mike'a i go skrzywdzą. Lecz szybko odganiałam od siebie te myśli czując jak chwyta moją dłoń splatając ją ze swoją.

Zbiegliśmy po schodach gubiąc się w korytarzach, każdy wyglądał tak samo. Lecz Mike wyglądał jakby znał je wszystkie na pamięć. Szybko otworzył drzwi za pomocą karty, po czym zatrzasneliśmy je za sobą.

W nim znajdywała się cała ekipa. Joce, Jonathan, Steve'a, Dustin, Lucas, Will, Nancy i Max. Wszyscy uzbrojeni byli w broń. Brakowało mi tylko Hoppera.

Wheeler nie zwracając uwagi na pozostałych przyparł mnie do ściany złączając nasze usta w pocałunku. Oblał mnie rumieniec poprzez tą całą widownię, ale czułam się tak cholernie szczęśliwa.

It can't be she // Stranger Things [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now