Żyję, ale nie wiem czy taki stan utrzyma się na długo.
Jeśli nie zginę w jakimś zadaniu to zapewne umrę z wycieńczenia z powodu niewiedzy gdzie znajduje się Will i Sam.
Od czasu ogłoszenia stanu wojny minęło aż 8 tygodni, a ja nadal nie wiem co się dzieje.
Dla nas kandydatek to dobrze, ponieważ od ponad dwóch miesięcy nie mieliśmy żadnego zadania i teraz możemy cieszyć się pobytem w tym miejscu.
Jest to spowodowane częstymi wyjazdami króla i jedyne co musimy robić to chodzić na lekcje etykiety i na treningi.
Ciągłe wiadomości o nieobecności króla są jak zbawienie.
Każde zadanie jest wymyślane przez władcę oraz jego doradców i król obowiązkowo musi być przy wykonywaniu naszej "egzekucji", dlatego jeśli króla nie ma, nie ma też zadania.
- Willow wszystko w porządku? Coś słabo wyglądasz. - Głos Diany wyciąga mnie z wiru myśli.
- Tak, tak tylko... - Spojrzałam na moje niedojedzone śniadanie i od razu mój żołądek związał się w supeł. - ... Po prostu straciłam apetyt.
Odłożyłam widelec i usiadłam prosto uśmiechając się do niej lekko.
Złapała mnie pod stołem za rękę i wróciła do jedzenia.
Podczas gdy Diana kończyła swój kawałek naleśnika ja rozejrzałam się po jadalni.
Prawie nikt się nie odzywał i tak jest już od dłuższego czasu.
Dziewczyny przestały spędzać ze sobą aż tyle czasu co kiedyś.
Większość z nich w czasie wolnym siedzi w pokojach, co zazwyczaj robiłam tylko ja.Chociaż jest już lepiej, bo przez pierwsze dni to była atmosfera jakby za kilka chwil miał być koniec świata.
Teraz dziewczyny zaczynają powoli zapominać o kłopotach w kraju, ale ja nie potrafię.Wszystko to moja wina.
A dlaczego?
A no tak bo nasz cholerny król postanowił wypowiedzieć wojnę sąsiedniemu królestwu Saviour.
A czemu to zrobił?
Bo jestem cholernie uparta. Nie potrafię trzymać gęby na kłódkę, przez co cierpią moi bliscy.
Powodem jest też to że jeszcze żyje i mam cholera dobre serce.
Pierwszy raz jestem karana za to, że robię coś dobrze.
- Ała. Willow miażdżysz mi palce. - Z tej całej frustracji nie poczułam, że zaczynam ściskać rękę ze złości.
- Ojej przepraszam cię. - Ona jednak uśmiechnęła się do mnie ze współczuciem. Diana doskonale wiem w jakiej sytuacji się znajduję. Ona na całe szczęście ma tylko młodszą siostrę, którą wojna na pewno nie dotknie, szczególnie, że Diana pochodzi z dość zamożnej rodziny, nie tak jak u mnie.
Miesiąc temu dostałam list z domu.
Na papierze były plamy łez, więc od razu domyśliłam się o czym on będzie.
Podobno ludzie z gwardii wparowali do naszego domu i byli przygotowani do tego, aby w razie potrzeby wytachać Willa siłą, ale mój brat od zawsze nie lubił pokazywać, że się boi, ponoć miał już przygotowane niezbędne rzeczy i z podniesioną głową wyszedł z domu.
W głowie mam totalny zamęt.
Podobno pierwsze krwawe bitwy już były.
Poległo dużo naszych, a wśród nich mógł być również mój brat albo Sam.
![](https://img.wattpad.com/cover/129586011-288-k727638.jpg)
YOU ARE READING
Ulubienica
RomanceII Część i kontynuacja opowiadania Wybranka. Willow wciąż żyje, ale czy na długo? Uwielbiana przez zwykłych ludzi, ponieważ jako jedyna otwarcie mówi o problemach aktualnych rządów, ale na przekór niej stoi król, który pragnie jej śmierci. Dodatko...