Rozdział 21

4K 276 16
                                    

Dziewczyny jak co dzień rano mnie obudziły, ale ja nie potrafiłam wstać. 

Nie miałam na nic ochoty. 

Nie chciałam jeść, nie chciałam nikogo widzieć, nie chciałam w ogóle żyć. 

- Willow może jednak zjesz coś? - Spytała Julie siadając na moim łóżku.

- Nie, nie chcę. - Byłam odwrócona do niej plecami, ale i tak widziałam jak kręci głową z powodu bezradności. 

- Zostawię cię samą. Jakbyś tylko czegoś potrzebowała to po mnie poślij. - I wyszła z pokoju, zostawiając mnie samą z moimi myślami. 

Gdybym tylko mogła go zobaczyć. 

Żywego czy martwego, to teraz nie miało znaczenia.

Chciałam zobaczyć mojego brata.

Po chwili usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, ale nawet się nie odwróciłam, żeby zobaczyć kto to. 

Nie miałam na to siły.

Nagle poczułam jak materac za mną się ugina i dopiero wtedy odwróciłam się, żeby zobaczyć kto jest moim gościem. 

Sam od razu się do mnie przytulił. 

- Dopiero niedawno się dowiedziałem. Przykro...

- Nie kończ. Mam dość tego stwierdzenia. - Wzięłam głęboki wdech. - Dużo osób wie? 

- Tylko kilka.  - Nie potrafiłam wyczuć czy kłamie czy mówi mi prawdę.  

Przez chwilę nikt się nie odzywał po czym Sam podniósł głowę i uważnie mi się przyjżał.

- Zaraz przyniosę ci śniadanie, bo na treningu zemdleiesz, a ty idź się na niego ubrać.

- Nigdzie nie idę. - Naciągnęłam kołdrę na głowę. 

- A co masz zamiar robić? Gnić w tym łóżku do końca życia?

- Tak, moje życie i tak jest do niczego, na całe szczęście niedługo się skończy. 

- O nie droga panno! - Zrzucił ze mnie kołdrę. - Wstajesz i to w tej chwili. 

- N I E! - krzyknęłam. - Poza tym nie będziesz mi rozkazywać. Jestem starsza. 

- A co my jesteśmy w przedszkolu, że będziemy się wykłócać kto ma rację, bo jest starszy?

- Sam zrozum, że nie chcę nikogo widzieć.

- A moim zdaniem właśnie powinnaś. Wiem co czujesz. Też straciłem rodzeństwo. I wiesz co mi wtedy pomogło? Kontakt z innymi. Z tobą, Will'em... to dzięki wam nie zwariowałem. Nie popadłem w depresję. To co teraz robisz jest najgorszym wyjściem. Pokaż się ludziom, pokaż królowi, że nie łatwo cię złamać, ze jesteś silniejsza niż mu się wydaje. Niech się ciebie boi. Will w ciebie wierzył, tak jak ja wierzę. 

Miał rację. 

Nie mogę pokazać słabości. 

- To jak? - Zapytał rzucając mi moje spodnie do ćwiczeń, które wisiały na krześle, na łóżko.   

Pokiwałam z wahaniem głową, na co on się uśmiechnął. 

Byłam trochę spóźniona, ale nie zwracałam na to uwagi. 

Jak weszłam do sali, oczy wszystkich były skierowane w moją stronę, ale próbowałam udawać, że wcale tego nie widzę i podeszłam do Chrisa, który jakoś nie był zbytnio zdziwiony moim nieoczekiwanym pojawieniem się.

UlubienicaWhere stories live. Discover now