Rozdział 22

3.9K 282 49
                                    

Dni lecą zdecydowanie za szybko, a widzi się to najlepiej jak zbliża się jakiś ważny dzień, a dla mnie jest to kolejne zadanie. 

Julie przed chwilą poszła, zostawiając mnie samą z kubkiem gorącej czekolady. 

Wierząc słowom Alex'a to podobno uspokaja i niechętnie muszę mu przyznać, że miał rację. 

Znowu.

Nagle drzwi do mojego pokoju się otwierają i Sam bez pozwolenia wchodzi do środka.

Odkładam kubek na stolik i chcę do niego podejść, ale on pierwszy znajduje się przy mnie. 

- Jak się czujesz? 

- Wiesz, że w tej sytuacji to jest najgłupsze pytanie.

Uśmiechnął się, ale potem spoważniał. 

- Chciałem po prostu życzyć ci powodzenia. To będzie pierwsze takie poważne zadanie, które będę oglądał na żywo i... no wiesz... nie chciałbym widzieć twoich zwłok. 

- Ty to potrafisz tylko człowieka zdołować. 

- Wiem, uczę się od najlepszych. - Posyła mi wredny uśmiech, przez co również się uśmiecham. 

Nie mogłam się już powstrzymać i przytuliłam się do niego. 

Chociaż od miesięcy nie byliśmy w domu to jednak teraz się tak czuję, jakbym w nim była. 

Zapach Sam'a się nie zmienił. 

Wciąż pachnie lasem. 

- Mam coś dla ciebie. - Odsunął się trochę i zaczął grzebać w kieszeni. - Tu to jest!

To była koperta. 

Wzięłam ją poszukując jakieś poszlaki, która mogłaby mi podpowiedzieć od kogo jest, ale koperta była cała biała. 

- Od kogo to? 

- Ode mnie. 

Spojrzałam na niego podejrzliwie i już miałam ją otworzyć, kiedy Sam szybko zaprotestował. 

- Nie otwieraj tego teraz. Otwórz to jutro. Po zadaniu. 

- To ma być dodatkowa motywacja rozumiem. - Pomachałam mu kopertą. 

- Tak jakby. - Sam wyciągnął rękę i pogłaskał mnie po policzku. - Masz dla kogo żyć, pamiętaj. 

Pokiwałam głową, a jego usta zbliżyły się nieoczekiwanie do moich i tak szybko jak się na nich pojawiły to tak szybko zniknęły, tak samo jak ich właściciel. 

*

Szkoda, że nie można zatrzymywać czasu. 

Życie wydawało by się wtedy zdecydowanie prostsze. 

Julie tak jak ostatnim razem, czeka ze mną. 

Tym razem zadanie jest jeszcze dziwniejsze. 

Przychodzimy na nie indywidualnie co mnie trochę pociesza. 

Nie zrobię krzywdy żadnej z dziewczyn. 

W końcu ktoś puka do drzwi, a na sam dźwięk razem z Julie podskakujemy. 

Moja pokojówka podchodzi do drzwi i je otwiera, a tam zamiast Sama, widzę Chrisa. 

- Witaj Julie, Willow... już czas. 

Kiwam głową i podchodzę do nich. 

- Trzymaj się. -Szepcze Julie do ucha, gdy ją przytulam. 

UlubienicaWhere stories live. Discover now