Rozdział 7

4.5K 266 21
                                    

- Tutaj? - Uniosłam bąbkę bardziej do góry.

- Trochę bardziej w prawo. - Daisy stała przed choinką i mną dyrygowała.

Tak jak prosiła wyciągnęłam rękę trochę bardziej w prawo.

- O, jest idealnie. - Podeszła do mnie z uśmiechem. - Przepraszam, że tak się rządzę, ale chcę żeby wszystko było idealne, a w ogóle bardzo ci dziękuję, że zgodziłaś się nam pomóc. To bardzo miłe z twojej strony.

Wzięliśmy pudła z dekoracjami i podeszłyśmy do kolejnej choinki.

- Nie ma za co. I tak ostatnio, nie mam co robić.  To miła odmiana czymś pożytecznym zająć w końcu ręce.

W tej samej chwili do sali weszła Elizabeth i Angelica niosąc kolejne kartony.

- No to są już wszystkie srebrne ozdoby jakie znalazłam. - Powiedziała Angelica odkładając trzymane przez siebie pudło. - Pomóc wam jeszcze w czymś?

- Jedyne co, to przydałaby nam się pomoc przy strojeniu choinek. Na szczęście zostały nam jeszcze dwie. Może my z Daisy zajmiemy się tą tutaj, a wy tamtą.

- Jasne. Nie ma sprawy. - Wzięłam karton i ruszyłam do ostatniej nieozdobionej choinki.

Angelica zrobiła to samo i zaczęliśmy w ciszy pracować.

Kątem oka zauważyłam, że mi się dyskretnie przygląda.

W końcu ciekawość nad nią góruje.

- Ostatnio wyglądasz na jeszcze bardziej przygnębioną niż zwykle.

Mogłam powiedzieć o niej to samo.

Odkąd nie było Matt'a straciła całą swoją energię.

- Boję się o brata. Dostaję od niego tylko pośrednie informacje. - To była pierwsza odpowiedź jaka mi przyszła do głowy.

- Znam to uczucie, znaczy ja dostałam list prosto od Matt'a, ale... On jest na wojnie, a Eleanor jest w kraju, gdzie ona głównie panuje. Co prawda wysyłają mi wiadomości, że wszystko u nich w porządku, ale dobrze wiem, że piszą tak, żeby mnie uspokoić. - Westchnęła. - Tęsknię na nimi. Chciałabym, żeby spędzili te świeta tutaj, w domu, bezpieczni i zdrowi, ale wiem, że to niemożliwe.

- Też chciałabym zobaczyć brata i matkę, ale chociaż jesteśmy daleko od siebie i to jednak wiem, że oni są ze mną, a ja z nimi.

Uśmiechnęła się do mnie biorąc kolejną bąbkę.

- Wszyscy są bardzo przybici, niektórzy nawet bardziej.

- To znaczy?

- Julie to twoja pokojówka, prawda? - Pokiwałam głową. - Więc pewnie zauważyłeś, że coś jest z nią ostatnio nie tak. Bo widzisz ja ją...

- Wiem. Opowiadała mi swoją historię. - Przerwała jej, a jej kąciki ust znowu powędrowały do góry, po czym kontynuowała.

- I chodzi o to, że ona nic mi nie mówi. Tłumaczy, że to dlatego, że martwi się o Matt'a, w końcu są jak rodzeństwo, ale ja czuję, że ona coś przede mną ukrywa.

Z całych sił starałam się utrzymać powagę i zainteresowanie, próbując udawać, że o niczym nie wiem.

Obiecałam Julie, że nie powiem nikomu o jej małym sekrecie.

- Martwię się o nią.

- Jestem pewna, że gdyby to było coś naprawdę poważnego to by ci o tym powiedziała. - Aż zdziwiłam się, że tak łatwo te słowa wypłynęły z moich ust.

UlubienicaNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ