dearg

2.6K 72 3
                                    

Marvel

imagin | bucky barnes

Dziewczyna uniosła dłoń na poziom swoich oczu, po czym krytycznie przyjrzała się swoim paznokciom. Po całym pokoju unosił się duszący zapach lakieru, gdyż kobieta zapomniała otworzyć okno.

— Kochanie!? — zawołała, a jej donośny głos było słychać w całym mieszkaniu. Bucky tylko przewrócił oczami, po czym ruszył w stronę sypialni. Otworzył i tak już z lekka uchylone drzwi, a to co tam zastał, nie powinno go już zaskoczyć w żadnym stopniu. Mimo to i tak prychnął pod nosem.

W delikatnym, ciepłym świetle jakie dawała mała lampka nocna umocowana nad łóżkiem i dwie, pachnące cynamonem świece, na środku ogromnego, niemalże idealnie zaścielonego łóżka, siedziała [T.I.], ubrana jedynie w śliczny, długi, aksamitnie niebieski szlafrok. Jej włosy upięte były w niezdarny kok na szczycie głowy. Mimo wszystko, jej twarz zdobił delikatny, wytworny makijaż, składający się z eterycznej warstwy podkładu, mocno umalowanych rzęs i fantazyjnej, czerwonej pomadki zdobiącej jej usta.

— Który? — zapytała, gdy tylko zobaczyła w drzwiach Barnesa. Uniosła dwie, nieduże buteleczki lakieru, spoglądając na mężczyznę pytającym wzrokiem. Ten wszedł tylko w głąb pokoju, po czym usiadł tuż obok niej. Łóżko ugięło się pod ich ciężarem, skrzypiąc cicho.

— A czym się różnią? — zauważył leniwie, obejmując kobietę ramionami w pasie. Ułożył głowę na jej ramieniu, nieświadomie łaskocząc ją w szyję. Dziewczyna zachichotała krótko, bezwiednie odchylając głowę.

— Ten wpada w fiolet, a ten w pomarańcz — wyjaśniła, przymykając na chwilę oczy. Bucky znów krytycznie przyjrzał się dwóm, jak dla niego identycznym kolorom, próbując znaleźć w nich chociażby najmniejszą różnicę.

— Którą sukienkę zakładasz? — zapytał w końcu, zaplatając dłonie na jej brzuchu. [T.I.] ułożyła głowę na jego ramieniu, czując jak ogarnia ją niemal ogłupiający zapach jego perfum. Uśmiechnęła się błogo, spoglądając w niedawno odmalowany sufit.

— Tę czarną — wyszeptała. Po chwili odwróciła twarz w stronę mężczyzny i złożyła na jego policzku krótki pocałunek. Bucky uśmiechnął się pod nosem, nieco głębiej siadając na szarej pościeli. Idealnie zaścielone łóżko straciło nieco na nieskazitelności.

— Więc ten w fiolet — polecił, odsuwając się od niej gwałtownie. Poszurał leniwie nogami po drewnianych panelach, ruszając w stronę wyjścia z sypialni. Dziewczyna jęknęła boleśnie, opadając plecami na łóżko. Kilka uroczych, białych poduszek podskoczyło nieznacznie.

— Zostańmy w domu — marudziła, podnosząc ręce nad głowę. Przeciągnęła się nieznacznie, wydając przy tym nieokreślone stęknięcie. Bucky, stojąc w progu pokoju, prychnął pod nosem. Rozejrzał się po pomieszczeniu, pokolei zatrzymując wzrok na ogromnej, starej, szafie, zrobionej z ciemnego drewna, następnie na ogromnym oknie, zasłoniętym wtedy długimi, beżowymi zasłonami, aby w końcu dłużej przyjrzeć się rozciągniętej na łóżku [T.I.].

— To tylko kolacja, kochanie — westchnął, przypominając sobie jak jeszcze tydzień temu kobieta cieszyła się na ich długo planowaną randkę. Mógł spodziewać się tego, że jej wrodzone lenistwo przyklei ją do łóżka. — Poza tym, powinnaś być już gotowa, a ty mnie zadręczasz wyborem między czerwonym, a czerwonym lakierem do paznokci.

— Hej, był maraton komedii romantycznych, nie miałam czasu się szykować — odpowiedziała z ledwo słyszalnym wyrzutem. Znów uniosła dłoń na wysokość swoich oczu, oceniając dobór koloru. Po chwili bezwładnie opuściła rękę na poduszkę, znajdującą się tuż obok niej, wzdychając przy tym ciężko. — Przełóż tę rezerwację, za pół godziny będę gotowa. — Dziewczyna podniosła się z łóżka, idąc w stronę łazienki. Po drodze podeszła do Barnesa, układając dłoń na jego policzku i składając krótki pocałunek na jego ustach.

— Dobry wybór. — Wskazała głową na małą, szklaną buteleczkę znajdującą się w jej dłoni.

Zbieram zamówienia na imaginy z postaciami z:

° Marvela
° Lucyfera
° Supernatural
° Dobrego Miejsca
° Gry o tron
° Wiedźmina

Jeżeli ktoś jest zainteresowany, to zamówienia proszę na priv.

Multifandomowe imaginy | one-shoty | x readerWhere stories live. Discover now