14. Igranie z ogniem

829 35 4
                                    

- Daisy, podejdź do mnie - powiedział nauczyciel, kiedy wychodziłam z klasy. Wykonałam jego polecenie.

- Coś się stało? - zapytałam, stojąc przed wychowawcą.

- Nic, po prostu chcę ci powiedzieć, że już nie musisz szukać tego numeru.

- Znalazł ją pan? Kto to? - udałam ciekawość.

- Nie znalazłem. Nasza znajomość po prostu się skończyła - machnął ręką, jakby wcale go to nie ruszyło. A mi się wydaje, że jest całkiem inaczej. - Tylko mam do ciebie pytanie. Powiedziałaś o tym komuś?

- Nie - pokręciłam głową.

- Dobrze, wierzę ci. Nawet cię nie podejrzewałem, ale musiałem się upewnić.

- Mogę już iść?

- Możesz - odparł, a ja odeszłam, jakby nigdy nie było sprawy.

Jest smutny. Być może brakuje mu mnie. Czy on jest nienormalny? Tęskni za dziewczyną, której nawet nie zna i która jest od niego znacznie młodsza. Z drugiej strony nie mogę być pewna, że chodzi właśnie o mnie.

Kiedy o tym myślałam, mój telefon zawibrował w mojej kieszeni.

Nieznany: Mam pomysł, D

Pan Devries. Usunęłam wszystko, co mogłoby sugerować, że kiedyś miałam z nim jakikolwiek kontakt. I czego on teraz ode mnie chce?

Ja: Co ty odwalasz, Devries?

Nieznany: Wiem, co zrobimy

Ja: Nic nie zrobimy, napisałam Ci jasno, że to koniec

Nieznany: Daj mi się chociaż wypowiedzieć :/

Ja: Jezu, Devries, igrasz z ogniem

Ja: To ma być ostatnia twoja wiadomość do mnie

Kiedy czekałam na SMS-a, ktoś objął mnie od tyłu. Na początku przestraszyłam się i nie wiedziałam, co mam zrobić, ale sekundę później domyśliłam się, kto stoi z tyłu mnie.

- Hej, kochanie - David szepnął mi do ucha, a mi zebrało się na wymioty przez to czułe słowo.

- Część, David - odpowiedziałam bez cienia łagodności i uczuć.

- Jako że musisz się do tego wszystkiego przyzwyczaić, dam ci jeszcze trochę czasu, ale później taki ton nie będzie tolerowany.

- Czyli będę miała być miła i potulna? Nigdy - chciałam ruszyć do przodu, ale powstrzymały mnie ramiona Davida obejmujące mój brzuch.

- Będziesz musiała, jeżeli chcesz, żebym dochował tajemnicy.

Westchnęłam ciężko i odwróciłam się przodem do chopaka. Chciałam zobaczyć czy w jego oczach nie ma jakichkolwiek uczuć. Nie było. Dostał to, czego chciał i jest z tego zadowolony. Nie będzie miał litości dla swojej zdobyczy. Musi pokazać, że ma nade mną władzę i że to on jest górą.

- Nienawidzę cię - powiedziałam ledwo słyszalnie, ale David jednak to usłyszał i uśmiechnął się szeroko.

- Wiem - odparł i wyglądał, jakby był z tego zadowolony. - A teraz chcę dostać buziaka.

Zawahałam się przez chwilę, ale zaraz potem szybko cmoknęłam Davida w policzek. Zapewne nawet tego nie poczuł. Pokręcił głową niezadowolony. Chwycił mnie za tył głowy jedną ręką i przyciągnął moja twarz do swojej. Całował mnie mocno i brutalnie bez jakiegokolwiek uczucia i chyba chciał, abym oddawała pocałunek, ale ja nie miałam zamiaru tego robić. To było obrzydliwe. On był obrzydliwy. "Pieszczoty" przetrwały wibracje mojego telefonu

- Cholera - przeklnął David.

- Muszę iść - powiedziałam i udałam się w stronę szafek. Chłopak na szczęście nie poszedł za mną.

Nieznany: Znasz Daisy, prawda? A więc mógłbym z nią porozmawiać, a z racji tego, że i tak zna nasz sekret mogłaby być naszą łączniczką. W sensie, że ja będę jej dawał liściki do ciebie a ty do mnie i ona będzie nam je przekazywać

Ledwo zdążyłam to przeczytać przyszedł kolejny SMS. Zanim go odczytałam musiałam skączyć się śmiać. Ten facet po prostu mnie rozbraja.

Nieznany: Chyba, że jednak wolałabyś trochę poigrać z ogniem, co byłoby o wiele wygodniejsze

Wyjęłam jeden zeszyt z mojego plecaka, a następnie wyrwałam z niego kartkę i zaczęłam pisać:

"Leo, tu chodzi o twoją pracę. Przez to całe igranie z ogniem możesz ja stracić, a chyba ci na niej zależy. Byłbyś niepoważny, gdybyś chciał jeszcze utrzymywać ze mną kontakt. Poza tym tu nie chodzi tylko o ciebie. Ja już muszę zrobić coś, czego wcale nie chcę. Stracę coś bardzo dla mnie ważnego. Zastanów się dokładnie, co chcesz zrobić. Decyzję zostawiam tobie."

Wstałam z ławki, na której siedziałam i poszłam w stronę sali od angielskiego. Weszłam bez pukania, będąc bojowo nastawiona, sama nie wiem dlaczego.

- Mam coś dla pana - powiedziałam i pokazałam mu złożoną kartkę. Nauczyciel szeroko się uśmiechnął i odebrał ode mnie złożoną karteczkę.

- Od kogo to? - zapytał. Chce mnie podpuścić.

- Od D - odpowiedziałam pewnie.

- Czyli? - drążył.

- Nie mogę powiedzieć. Obiecałam.

- No dobrze - odrzekł i zaczął czytać. Co chwilę zerkał na mnie, zapewne zastanawiając się, czy już czytałam ten liścik lub czy powiem mu, kim jest D.

- Mam jej coś przekazać? - zapytałam.

- Tak, poczekaj - powiedział i zaczął pisać coś na tej samej kartce. Po chwili skończył i podał mi ją. - Daj jej to - uśmiechnął się, a ja wyszłam z klasy bez słowa i udałam się pod salę, w której miałam teraz fizykę.

"Dla ciebie warto zaryzykować, D. Po prostu będziemy bardziej uważać."

#_#_#_#_#_#_#_#

Leo jest uroczy, no nie? Co z tego, że ma dziewczynę? Ahh, będzie się działo, mówię wam 😜

Słyszeliście już Thousad Years w wersji akustycznej? Na nowo zakochałam się w tej piosence 😍

~ Ami ❤

mr. devries - teacherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz