25. Justin Bieber - Sorry

799 32 6
                                    

Po prostu nie mogę się powstrzymać. Muszę do niego napisać, chociaż on w ogóle nie reaguje na moje wiadomości. Ale to już chyba uzależnienie.

Ja: Choć jestem szczera, ty wciąż denerwujesz się i złościsz

Ja: Bez końca próbuję, ale przeprosiny to nie moja rzecz

Ja: Czas mnie goni, staram się, choć sam dobrze wiesz

Ja: Że jedyna rzecz, której potrzebuję to przebaczenie

Ja: Czy jest za późno, by rzec przepraszam?

Ja: Brak mi czegoś więcej niż twojego ciała

I pisałabym dalej, gdyby nie zawołała mnie mama.

Powoli, nie spiesząc się zeszłam na dół i kiedy zobaczyłam, kto siedzi w salonie, myślałam, że umrę.

Czy powiedział wszystko rodzicom?

- Usiądź z nami, porozmawiamy - powiedział tata, a ja bez słowa wykonałam polecenie. Jedyne miejsce, jakie pozostało to na przeciwko nauczyciela. Psia kość.

- Dzień dobry - przywitałam się grzecznie.

- Dzień dobry - odpowiedział i uciekł wzrokiem gdzieś w bok.

- Zaprosiliśmy tu pana Devriesa - zaczęła mama - żeby porozmawiać o twoich ocenach, Daisy, głównie z angielskiego - w odpowiedzi tylko skinęłam pojedynczo głową.

- Bo tak sobie pomyśleliśmy z mamą - głos przejął tata - że gdyby pan Leondre się zgodził, mógłby dawać ci prywatne korepetycje. Oczywiście zapłacimy.

- Myślę, że to nie jest dobry pomysł - powiedziałam szybko i chyba nieco zbyt gwałtownie. Mama z tatą spojrzeli na mnie dziwnie.

- A ja myślę, że nie jest taki zły - wtrącił nauczyciel, przyciągając uwagę rodziców. Ja też na niego spojrzałam, ale ze zdziwieniem. - Daisy naprawdę od jakiegoś czasu gorzej sobie radzi.

Mówisz, jakbyś nie wiedział, dlaczego tak jest, Leo.

- Korepetycje by tutaj nie zaszkodziły - ciągnął dalej - a ja chętnie pomogę. Daisy to bardzo fajna dziewczyna i szkoda by było, gdyby nie zdała klasy - spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko, a ja spuściłam głowę. - Tym bardziej, że ostatnio bardziej zżyła się z rówieśnikami.

Zauważył.

- Czyli zgadza się pan udzielać Daisy korepetycji z angielskiego? - zapytała mama.

- Oczywiście, że tak.

- A jaka byłaby pańska stawka? -dopytał się tata.

- O tym porozmawiamy kiedy indziej. Najpierw chciałbym wiedzieć, kiedy miałbym dawać jej te korepetycje.

-To już jak panu pasuje.

- Myślę, że mógłbym ich udzielać dwa razy w tygodniu. Na przykład we wtorki i czwartki.

- Nie sądzę, żeby była potrzeba aż dwa razy w tygodniu - powiedziałam.

- Znam twoje możliwości, Daisy, i wiem, że jeżeli trochę popracujemy masz szansę nawet na piątkę, więc dwa razy w tygodniu będzie idealnie. Jeszcze tylko powiedz mi, która godzina ci pasuje.

- Ona dopasuje się do pana - powiedziała szybko mama.

Musi im bardzo zależeć, skoro aż tak włażą mu w dupę.

- Co powiesz na 17? - zapytał pan Leondre.

- Mnie z żoną nie będzie w domu - powiedział tata - ale ta godzina będzie dobra.

- A tobie pasuje, Daisy? - nauczyciel spojrzał na mnie.

- Pasuje - odpowiedziałam cicho.

-W porządku.

- W takim razie jesteśmy umówieni? - zapytała mama.

- Tak, jesteśmy - odparł pan Devries.

- Mogę już iść? - spojrzałam na rodziców.

- Możesz - powiedział tata, a ja powoli i w opanowaniu poszłam do pokoju.

Dopiero jak zamknęłam drzwi, rzuciłam się na łóżko i wtuliłam twarz w poduszkę, zaczęłam w nią krzyczeć.

Tyle czasu spedzonego z panem Devriesem sam na sam. Dodatkowo rodziców nie będzie w domu.

Jestem skończona.

(")(")(")(")(")(")(")(")(")

A to była ostatnia część maratonu. Zaskoczeni?

Dziękuję, że ze mną jesteście, Bejbisie 💕

~ Ami ❤

mr. devries - teacherWhere stories live. Discover now