71. Mój ojciec jest potworem?

418 19 12
                                    

- Kocham cię, maluchu - powiedział Leo, przytulny do mojego brzucha. Głaskałam chłopaka po włosach i uśmiechałam się szeroko, mimo że odnosiłam wrażenie, że z dzieckiem rozmawiał częściej niż ze mną. Pocałował mój brzuch i opuścił koszulkę, a potem położył się obok mnie. - Kiedy powiemy twoim rodzicom? - zapytał. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową i przez chwilę nic nie mówiłam.

- Sama nie wiem - odparłam w końcu. - Bardzo się boję, jak zareagują.

- Ale kiedyś będziemy musieli im powiedzieć.

- Wiem, zdaję sobie z tego sprawę - przyznałam niechętnie. Wolałabym o tym nie wiedzieć i nie zamartwiać się tym dzień w dzień.

* * *

- Co to jest?! - zawołał mój ojciec, wbiegając do salonu. Siedziałam właśnie z Davidem na kanapie i oglądałam telewizję. Oboje spojrzeliśmy na mojego tatę. Przeraziłam się, widząc, co trzyma w dłoni.

- Skąd to masz? - zapytałam, wygrywając mu z ręki mój test ciążowy. Ojciec całkowicie zignorował moje pytanie.

- Czy ty jesteś w ciąży?! Z kim? - wydał się. Był bardzo zdenerwowany. Zerknął na Davida, który wydawał się bardzo zaskoczony tym wybuchem. - Z nim?! - Nawet nie czekał na odpowiedź tylko od razu rzucił się w stronę chłopaka.

- Zostaw go! - nakazałam, powstrzymując tatę. Był w takim amoku, że pewnie by go pobił. Niestety ledwo co mnie słuchał i cały czas się wyrywał. - Nie jestem z nim w ciąży, ktoś inny jest ojcem - powiedziałam, na co mężczyzna w końcu jakoś zareagował. Spojrzał na mnie wyczekująco, a David nie czując już zagrożenia stanął obok mnie i rzucał to samo spojrzenie.

- Powiedz mu - nakazał dosadnie.

- Nie teraz. Chcę, żeby on przy tym był - odparłam.

- Jesteś pewna? - zapytał, zerkając znacząco na mojego ojca, dając mi do zrozumienia, że Leo może nie wyjść bez szwanku w konfrontacji z nim. Ja jednak wolałabym, żeby Leondre był wtedy przy mnie i mnie wspierał.

- Mów - nakazał ojciec stanowczym tonem.

- Powiem ci tylko w obecności ojca dziecka - powiedziałam, wyminęłam mężczyznę i biegiem udałam się do swojego pokoju. 

* * *

- Gotowy? - zapytałam, trzymając Leo za rękę. Staliśmy właśnie przed drzwiami frontowymi mojego domu. Sądzę, że od wczoraj tata razem z mamą powinni ochłonąć po wieści o mojej ciąży. Dzisiaj miałam przedstawić im ojca dziecka. Przed tym ostrzegłam jeszcze tatę, że nie ma się denerwować, ale i tak wiem, że nie posłucha i wybuchnie gniewem. Oby tylko obyło się, bez rękoczynów.

- Ja jestem gotowy, ale ty chyba zaraz dostaniesz zawału - skomentował chłopak, uśmiechając się. Zupełnie nie rozumiałam tego, jak mógł być aż tak rozluźniony.

- A dziwisz mi się?

- Nie dziwię. - Cmoknął mnie w czoło i otworzył drzwi. Raźno wszedł do środka, jakbyśmy byli tylko we dwoje, jak zazwyczaj, a moi rodzice nie czekali by na nas. - Będzie dobrze - szepnął mi do ucha i razem weszliśmy do kuchni, gdzie siedzieli moja mama i mój tata.

Kiedy mama zobaczyła, kto wszedł do środka trzymając moją dłoń, z rąk wypadła jej filiżanka z kawą i rozbiła się. Na dźwięk tłuczonej na kafelkach porcelany wzdrygnęłam się. Twarz ojca przez chwilę była zdziwiona, ale zaraz wpłynął na nią wyraz gniewu. Mama położyła mu rękę na ramieniu, próbując uspokoić go w dyskretny sposób, ale to nie podziałało i mężczyzna podszedł do Leo. Byli mniej więcej tego samego wzrostu, więc stojąc naprzeciw siebie patrzeli sobie w oczy, a Leondre wytrwale znosił wyzywające spojrzenie mojego ojca. Dosłownie sekundę później mój chłopak trzymał się za nos, z którego ciekła krew. Oboje z mamą wydaliśmy z siebie ciche okrzyki zaskoczenia.

mr. devries - teacherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz