🔸44🔸

6.6K 670 508
                                    

Zabierzcie ode mnie Jisoo i Forever Young, bo nie mogę się uwolnić

///

Taehyung się nie odezwał. Nawet się nie poruszył, będąc zbyt zszokowanym na jakąkolwiek reakcję. Obecność jego przyjaciela była niedorzeczna. A przynajmniej tak mu się wydawało, kiedy się w niego wpatrywał.

I chociaż widział go przed sobą, to to nie był jego Jeongguk. Nie był ani trochę podobny.

To po prostu był znajomy mężczyzna, który miał te same oczy i ten sam szeroki uśmiech. Ale był zbyt wysoki, za dobrze zbudowany. Taehyung nie kojarzył mocnej linii szczęki, ani ułożonych na prawy przedziałek włosów, bo Jeongguk nigdy takiego nie miał. Nigdy też nie miał w uszach kolczyków. Po prostu nigdy nie był taki przystojny.

A jego uśmiech nigdy nie wydawał się mu tak piękny, że miękło mu serce od samego patrzenia.

A bardzo długo na niego patrzył. W zasadzie to ani razu nie oderwał od niego wzorku. Stał tylko i gapił się na niego jak zaklęty z szeroko otwartą buzią, czekając nie wiadomo na co.

To właśnie brunet musiał zrobić pierwszy krok. W którymś momencie po prostu odepchnął się od barierki, a po kilku krokach był już przy nim.

Objął go w pasie i bez problemu podrzucił w górę w swoich ramionach, a potem obracając się kilka razy wparował z nim do pokoju.

- Nareszcie! - roześmiany zatrzymał się na samym środku i postawił go na ziemię, jednak wciąż trzymał tuż przy sobie. - Wróciłem, słyszysz? Wróciłem do ciebie.

Ale Taehyung wciąż się nie odzywał, Uniósł jedynie kąciki ust, ale i tak było to raczej nieświadome. Nie docierało do niego, że Jeongguk jest tuż obok niego. Że to porządne ciało, do którego był dociskany należało do niego.

Brunet przez chwilę oglądał jego twarz z szerokim uśmiechem, ale potem zarzucił mu ramię na szyję i uwięził go przy swoim barku, żeby roztrzepać mu dokuczliwie włosy, tak jak starszy brat słabszemu rodzeństwu.

Taehyung musiał zaprzeć się dłońmi na jego biodrach, aby całkowicie na niego nie polecieć przez gwałtowne przyciągnięcie i otępiale wsłuchał się w śmiech swojego ojca. I wiedział też, że Jeongguk właśnie szczerzy się jak idiota, bo zawsze tak robił, kiedy mógł popisać się przed nim swoją siłą.

- To ja już was zostawię - powiedział po chwili najstarszy, łapiąc za klamkę. - Tylko zejdźcie za chwilę na dół, bo Ji Eun zrobiła makaron i jeżeli go nie zjecie, to znowu będzie się wściekać, że haruje na darmo.

Jeongguk pokiwał głową, wciąż mocno go trzymając, ale z każdą kolejną sekundą po zamknięciu drzwi, zmniejszał uścisk, tak samo jak siłę pocierania jego włosów i szerokość swojego uśmiechu. Po chwili już tylko lekko głaskał go po głowie i jeszcze delikatniej przytulał, układając czoło na jego ramieniu.

A Taehyung w jego objęciach mógł jedynie tracić wszelkie opory i przekraczać każdą granicę. To samo zdecydowały się zrobić jego łzy, ulatując z przymkniętych powiek, kiedy się od niego odsuwał.

Jeongguk uniósł głowę i oparł ją na jego czole, a Taehyungowi wydawało się, że jego oczy też błyszczały nieco bardziej niż wcześniej.

- Znowu razem, kochanie.

A Taehyung nie mógł powstrzymać płaczu. Odsunął się od niego i rozdzielił obejmujące go ramiona, aby przyłożyć rękę do ust i wycofać się pod samą ścianę.

Jeongguk nie ruszył za nim dalej niż dwa kroki, patrząc jedynie z małym uśmiechem, jak co sekundę wyciera mokre policzki wewnętrzną stroną dłoni i jeszcze częściej pociąga nosem, łapiąc urywany oddech.

The gBoy 2 || taekookWhere stories live. Discover now