🔸45🔸

7.2K 683 426
                                    

Więc w końcu po latach do was wróciłam
Żebyście sobie trochę pofeelsowali
😈😈😈

Trochę bardzo

⚠ Więcej cukru ⚠️

///

Taehyung wypuścił urywany oddech, kiedy te słowa opuściły usta Jeongguka. Był jego skarbem? Co to w ogóle mogło oznaczać? Co miał na myśli, będąc dla niego tak czułym?

Taehyung nie powinien mieć żadnych wątpliwości, bo wszystko wskazywało tylko na jedno, ale one i tak wciąż go męczyły. W końcu nie powiedział tego byle kto, tylko jego wieloletni przyjaciel.

Ale te słowa, to wszystko... to nie było zachowanie zwykłego przyjaciela.

Było Taehyungowi całkowicie obce, a ze strony Jeongguka to już całkowicie absurdalne. Brunet, owszem, zawsze pokazywał mu, że mu na nim zależy, tuż przed jego wyjazdem nawet bardziej, ale Taehyungowi wydawało się, że to tylko zwykłe pożegnanie, zbieranie miłych chwil na zapas. Ale czy to możliwe, że zbierał je znowu? Tuż po przyjedzie? Może nie chciał tracić czasu, świadomy jak niewiele go mają, ale być może kryło się za tym coś więcej.

Taehyung nawet dobrze nad tym nie pomyślał, od razu skazał się na klęskę, bo wyobrażenie, że Jeongguk mógł coś do niego czuć było zbyt nierealne. Dlatego musiał sobie poradzić z niewiedzą, a jedynym ratunkiem było po prostu porzucenie zbędnych myśli i oddanie się chwili. Z resztą, co innego mu teraz pozostało?

- Wiesz co, Gukie? - mruknął i poczuł jak powietrze z jego ust odbija się od warg Jeongguka, żeby owiać po chwili jego niepewne słowa. - Miałem ci coś przekazać. Osobiście.

Wtedy zapadło chwilowe milczenie. Jeongguk wciąż był wsparty o jego czoło, wciąż dotykał palcami jego twarzy, a jego usta wciąż były tak blisko, że mieszały im się oddechy i kiedy Taehyung to sobie uświadomił jego serce zaczęło bić jak oszalałe. Jakby zmieniło się w jakąś mechaniczną pompę, która musi bezustannie pracować, aby w zastępstwie za prawowite źródło, dać mu życie.

Dla niego, źródłem życia była obecność przyjaciela.

Jednak tylko w połowie.

Bo jedna z połówek rzeczywiście mu je dawała i sprawiała, że było piękne oraz po prostu rozkwitało radością. Ale ta druga połowa jego obecności, zabijała go coraz bardziej. Przygniatała masą uczuć, które nasilały się, gdy tylko byli razem, a każda ich bliskość była dla niego niczym śmiertelne dźgnięcie nożem.

Jednak ta jedna, malutka pompa wciąż uparcie sprawiała, że to śmierci chciał bardziej.

Jeongguk westchnął leniwie i poruszył twarzą. Ich nosy się o siebie otarły, stając się największą pieszczotą, jaką kiedykolwiek się wymienili, a Taehyung zamknął oczy i sam głęboko odetchnął. Być może zrobił to specjalnie, aby westchnąć mu w usta i pokazać jak jest mu przyjemnie. Być może chciał dać mu znać, żeby zrobił coś więcej.

- Naprawdę? - cichy pomruk uciekł spomiędzy warg bruneta, a Taehyung poczuł jak robi mu się coraz cieplej... i ciężej, kiedy Jeongguk powoli na niego opadał. Ale ten ciężar, bliskość jego ciała i ciężkie bicie serca, które u niego wyczuł, były cudowne. Właśnie znowu go przygniatał. Ale zginąć pod takim ciężarem... To dopiero była dobra śmierć.

- Tak - szepnął Kim, uchylając delikatnie powieki. Miał przed sobą tylko ciemny zarys jego zamkniętych oczu i kości policzkowych, ale tyle wystarczyło, aby mógł odnaleźć jego twarz dłonią. Dotknął palcem jego skroni, a potem zjechał nim niżej, śledząc zarys szczęki i brody, a całą wycieczkę skończył niepewnie na jego dolnej wardze. Nie zastanawiał się nad tym, co robił, ani dlaczego Jeongguk na to pozwalał, a nawet uchylił usta, kiedy delikatnie go po nich głaskał. Po prostu działał. - Od dziadka.

The gBoy 2 || taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz