51.

857 64 9
                                    

*Sprawdź, czy przeczytałeś/ aś poprzedni rozdział*

Nie musiałem długo czekać. Yeol szybko pozbył się naszych bokserek i zaczął szukać czegoś w szufladzie. Nie minęło dziesięć sekund i wyjął z niej paczkę prezerwatyw.

- Lubrukant? - Zapytałem, patrząc na niego uważnie.

- Pod poduszką. - Poinstruował mnie.

Szybko po niego sięgnąłem i otworzyłem wieczko. Yeol skorzystał i nasmarował cztery palce żelem.

Kurwa, sadysta. Niech sam sobie to w tyłek wsadzi.

- Mogę? - Skinąłem mu głową i rozłożyłem szeroko uda.

Złapał mnie za kolano i bez ostrzeżenie zanurzył paluszki w mojej dziurce. Wszystkie cztery.

- Kurwa. - Zawyłem. - Boli.

- Przepraszam. - Mruknął, wyciągając jeden palec. - Już nie będę.

- Nadal boli. - Powiedziałem łamiącym się głosem.

- Przepraszam. - Cmoknął mnie w usta, zaczynając się poruszać.

Bolało jak cholera. Naprawdę.

Ale przynajmniej wiem, że sado-maso nie jest dla mnie. Chyba, że delikatne podduszanie i zabawki. Jakieś korki, czy inne kajdanki.

- Boli? - Yeol spojrzał na mnie uważnie.

Nadal nie przestawał ruszać palcami w moim wnętrzu.

- Nie. - Pokręciłem przecząco głową. - Już nie.

Bo nie bolało. Było mi troszkę źle, ale mięśnie zaczęły się powoli rozluźniać.

Yeol jeszcze mocniej naparł w moją dziurkę. Czułem go blisko mojego magicznego punktu.

- Tam, Yeol. Tam. - Nakierowałem jego rękę. - Mocniej.

Posłuchał mnie i napierał na nimi mocniej. Precyzyjnie uderzał w moją prostatę. Byłem naprawdę blisko.

- Yeol, szybciej. - Błagałem, chcąc osiągnąć spełnienie. - Tatusiu, proszę.

- Nie. - Ze złośliwym uśmieszkiem wyjął z mojej dziurki palce i sięgnął po lubrykant.

Jęknąłem zawiedziony. Naprawdę zawiedziony.

- Kicia, nie denerwuj się. - Yeol spojrzał mi w oczy. - Zaraz dojdziesz, okej?

Niepewnie skinąłem głową.

Patrzyłem jak zakłada prezerwatywę i nawilża penisa żelem. Spojrzeniem błagałem go, aby już we mnie wszedł.

Jednak Yeol miał inne plany. Podniósł moje nogi i przysuwając się do mnie, ułożył je na swoich ramionach. Nachylił się nade mną i jednym gwałtownym ruchem wypełnił moje ciało.

- Kurwa. - Syknąłem, czując łzy na policzkach. - Kurwa.

Przegryzłem wargę, a chłopak starł kciukiem moje łzy.

- Rozluźnij się. - Rozkazał.

Skinąłem głową i patrzyłem wprost w jego oczy. Gdybym był romantyczny zauważyłbym w nich miłość i te sprawy. Ale ja widziałem w nich jedynie czyste pożądanie. I to, co Yeol chciałby ze mną zrobić. Na co oczywiście mu pozwolę.

- Mogę?

- T-Tak. - Potaknąłem nieśmiało.

Zaczął się poruszać. Z początku wolno, aby mnie nie skrzywdzić. Ale z każdą kolejną sekundą coraz szybciej i szybciej.

- Yeol. - Jęczałem. - Kochanie.

- Tak, kicia. Tak. - Ruszał się jeszcze szybciej.

Idealnie trafiał w mój czuły punkt. Dlatego nie przejmując się tym, że w domu są jego rodzice jęczałem i wykrzykiwałem jego imię. On sapał jakim to ja jestem dobrym kociakiem i jaką to mam ciasną dziurkę.

- Yeol, ja...

- Tak, kicia. - Sapnął. - Ja też.

Nie minęła chwila, a trysnąłem na nasze brzuchy. Chłopak uśmiechnął się i kontynuował pchnięcia.

Po chwili głośno jęknął, a ja poczułem ciepło jego nasienia w swoim ciele.

- Kocham cię. - Mruknął łącząc masze usta. - Kocham, kicia.

- Ja ciebie też, tatusiu. - Pozwoliłem oczyścić mu mój brzuch.

- Ale teraz spać, kicia. - Ostatni raz klepnął mnie w pośladki i mocno przytulił. - Dobranoc.

- Branoc. - Zamknąłem oczy. - Tatusiu.

MASZ CHŁOPAKA?! 4: MAMA, TO MIŁOŚĆ?! chanbaek; hunhanWhere stories live. Discover now