spotkanie

1.8K 91 30
                                    

Elizabeth od paru dni namawia mnie do poznania jej narzeczonego oczywiście odmawiam jej. Edward dużo mi o nim opowiadał tylko, że mówił o nim źle za to moja siostra ciągle go broniła. Dzisiaj idę na zakupy z Alis i Edwardem.

—Panienko pora wstawać.—
Powiedziała Alis.

—Alis która godzina?—Zapytałam zaspana.

—11.00 Panienko.—Odpowiedziała.

—Co dlaczego budzisz mnie tak późno?—Wstałam jak najszybciej.

Podniosłam się i wbiegłam do łazienki miałam szczęście, że Alis zawsze przed obudzeniem mnie przygotowuje mi kąpiel i zostawia suknie. Szybko się wykąpałam i ubrałam suknie uczesałam włosy. Wróciłam do pokoju spojrzałam na zegar i sprawdziłam ile mi zajęło czasu zdziwiłam się na zegarze wybiła godzina 09.00.

—Alis!!! Chodź tu.—Zawołałam dziewczynę.

—Tak Panienko?—Zapytała.

—Okłamałaś mnie jest 09.00.

—Wiem, ale gdybym powiedziała prawdę to Panienka by nie wstała.

—Ech no dobrze dzisiaj jem śniadanie w jadalni.—Tym razem jej daruje.

—Dobrze potrzebujesz czegoś Panienko?—Zapytała.

—Nie możesz już iść.—Powiedziałam obojętnie.

Zeszłam do jadalni i usiadłam koło mojego brata i przywitałam się z nim. Lizzy cieszyła się, że jem z nimi śniadanie mama nie zwracała uwagi, że z nimi jem a tata się uśmiechnął.

—Margaret wiesz jutro jadę do Ciela pojedziesz ze mną? Proszę.—Poprosiła robiąc słodką minkę od której było mi nie dobrze.

—Nie.—Odpowiedziałam bez zastanowienia.

—Margaret pamiętasz, że po śniadaniu jedziemy na zakupy?—Zapytał zmieniając temat.

—Oczywiście.—Odparłam.

—Powinaś spędzić też trochę czasu z Elizabeth.—Powiedziała matka z surowym wyrazem twarzy.

—Kochanie daj jej spokój.—Ojciec stanął w mojej obronie.

Po zjedzonym śniadaniu czekałam na Alis i Edwarda. Kiedy wreszcie się pojawili wyszliśmy z rezydencji. Szliśmy do sklepu z ubraniami dla arystokracji w tym sklepie były suknię i ubrania dla chłopaków.
Długo byliśmy w sklepie ale w końcu z niego wyszliśmy. Po drodze się zamyśliłam i wpadłam na jakiegoś chłopaka a raczej Hrabiego. Miał granatowe włosy i opaskę na jednym oku koło niego stał wysoki mężczyzna był ubrany w strój lokaja.

—Oj przepraszam zamyśliłam się.—Przeprosiłam.

—Nic się nie stało.—Odparł nieznajomy.

Hrabia pomógł mi wstać dopiero teraz zauważyłam, że nie ma przy mnie Alis i Edwarda.

—Gdzie moja kultura nazywam się Margaret...—Nie dokończyłam, ponieważ Alis mi przerwała.

—Nic Panience nie jest?—Zapytała przejęta.

—Nic mi nie jest.—Odpowiedziałam na zadane mi pytanie.

—Powinyśmy już wracać.—Powiedziała miło.

—Jeszcze raz przepraszam dowidzenia.—Powiedziałam miło.

—Dowidzenia.—Odpowiedział i odszedł.

Wróciliśmy do domu ja odrazu weszłam do mojej sypialni a za mną Alis. Postanowiłam, że jednak pojadę z Lizzy do jej narzeczonego może tak ją uszczęśliwie poproszę Edwarda by z nami jechał. Poszłam do pokoju Lizzy poinformować ją o tym ale jej tam nie było. Potem poszłam do brata poprosiłam go by z nami jechał niechętnie się zgodził. Zaczęłam szukać siostry ale nie mogłam jej znaleźć na mej drodze spotkałam tatę zapytałam się go czy wie gdzie Elizabeth zdziwił się, że jej szukam ale powiedział mi gdzie jest. Poszłam tam a ona siedziała smutna i sama podeszłam do niej i usiadłam przy niej.

—O Margaret wróciłaś już.—Powiedziała Elizabeth.

—Lizzy ja i Edward jutro...—Nie dała mi dokończyć.

—Znowu gdzieś razem jedziecie?—Zapytała ze smutną miną.

—Jedziemy z tobą do twojego narzeczonego.—Powiedziałam.

—Naprawdę???—Zapytała zadowolona.

—Tak.

—To musimy się przyszykować.—Powiedziała.

Lizzy zaciągneła mnie do jej pokoju i zaczęła wyjmować różne sukienki. Chciała mojej oceny zaczęłam przyglądać się jej suknią. Przypomniało mi się, że kupiłam jej sukienkę szybko po nią poszłam i jej wręczyłam ona z chęcią ją przyjęła i wybrała ją na jutrzejszą wizytę. Przygotowania zajęły nam do kolacji szybko zeszłyśmy Lizzy była szczęśliwa. Zgodziłam się jechać tylko dlatego bo wiem, że Elizabeth jest samotna lecz tego nie pokazuje.

—Mamo, mamo Margaret i Edward jadą ze mną do Cielaaa.

—To świetna wiadomość kochanie nareszcie spędzisz z nimi trochę czasu.—Powiedziała matka.

—Margaret nawet nie wiesz jak się cieszę, że jedziesz z Lizzy.—Powiedział tata z szerokim uśmiechem.

Resztę kolacji jedliśmy w miłej atmosferze choć wiem, że była miła tylko dlatego bo zgodziłam się jechać z Elizabeth. Po kolacji wykąpałam się i zaczęłam czytać książkę aż zasnełam.

𝕄𝕒𝕣𝕘𝕒𝕣𝕖𝕥 𝕄𝕚𝕕𝕗𝕠𝕣𝕕 𝕂𝕦𝕣𝕠𝕤𝕙𝕚𝕥𝕤𝕦𝕛𝕚 [❌]Where stories live. Discover now